 |
www.rycerz.fora.pl FORUM RYCERZ Wspomnienie Przyjaciół
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:31, 21 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
…, dalszy ciąg… opowiada Margerita...
Okazja opuszczenia piekła trafiła nadarzyła się kilka miesięcy później… po jednej z mszy, w których uczestniczyłam w każdą niedzielę… poznałam starszego pana. W czasie rozmowy powiedział, że wybiera się w odwiedziny do niepełnosprawnego syna, który przebywa w piękne położonym oddalonym o 40 km od wsi … zamku zaadaptowanym na ośrodek opiekuńczy. Poprosiłam żeby podpytał czy nie tam nie potrzebują pracownika. Tydzień później, po mszy starszy pan oznajmił mi, że rozmawiał z dyrektorem zakładu… i jeżeli jestem chętna do pracy, to najszybciej powinnam się do niego zgłosić. Wybrałam się tam nazajutrz. Zaproponowano mi pracę, na początek jako pomocnicy opiekunki, solidne wynagrodzenie, nieodpłatny pokój oraz wyżywienie. Nie zastanawiałam się ani przez moment. Tego samego dnia podpisałam umowę.
Wpadłam do piekła... do torby spakowałam swoje osobiste rzeczy...i nie rozmawiając z teściową, ani z mężem… pojechałam do nowego „domu”.
Pokoik na mnie czekał… pracę rozpoczęłam następnego dnia. W ośrodku przebywały dorosłe osoby.... o różnych stopniach niepełnosprawności, którzy wymagali mniejszej lub większej opieki. Praca była ciężka, nieprzewidywalna …,. tak jak i zachowania osób, którymi się opiekowałam. Były gorsze i lepsze dni. Polubiłam tą pracę, doceniłam spokój.
W miarę poznawania innych pracowników, panujących warunków… zrozumiałam że brak mi zawodowej wiedzy, a ponieważ dobrze się tam czułam, postanowiłam skończyć szkołę, zdobyć dyplom… to był jedyny sposób, żeby awansować i lepiej zarabiać. Przez trzy lata, w weekendy wolny czas spędzałam w oddalonej o 100 km szkole.
Po jej ukończeniu zostałam dyplomowaną opiekunką osób niepełnosprawnych. Od tego czasu… to ja miałam pomocnice. Otrzymałam wyższe wynagrodzenie i małe mieszkanko w zamku.
Tam dorobiłam się dobrej emerytury, dyrektor bardzo mnie namawiał, żebym nie odchodziła z pracy… więc przez kilka lat jeszcze tam zostałam.
Przez te lata… zaoszczędziłam sporo pieniędzy. Mieszkanie i posiłki miałam za darmo. Moim jedynymi wydatkami było finansowe pomaganie Monice.
W spadku po rodzicach, którzy umarli w półrocznych odstępach… otrzymałam ich oszczędności i mieszkanie. Mogłam wrócić do Polski, jednak świadomość, że tam nie mam już rodziny, a Niemczech jest córka, wnuki… zadecydowała.
Pewnego dnia, gdy otrzymałam wyciąg z banku… przyszła mi myśl, że w zasadzie stać mnie na własny domek i kawałek ziemi. Podpytywałam znajomych, przeglądałam ogłoszenia i trafiłam na nieduże gospodarstwo, którego cena mieściła się kwocie, jaką dysponowałam….
… dalszy ciąg historii Margerity nastąpi…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:58, 21 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Alicja napisał: | Ula napisał: | Alicja napisał: | Warto się może zastanowić w ten niedzielny poranek, czy opowiedzenie nam czyjejś historii na Forum, początkowo smutnej, a nawet tragicznej, ale jak się domyślam, zakończonej happy endem, ku przestrodze i nauce innym, w końcu być może nawet za zgodą głównej bohaterki opowiadania, czyli Małgosi, jest obgadywaniem...?
Ja uważam, że nie, gdyby tak było, to każda książka, czy film oparty na faktach, byłby nadużyciem i "obrabianiem czyichś czterech liter".
Oto definicja obgadywania -
"obgadywać
mówić o kimś za czyimiś plecami, z reguły fałszywie i pogardliwie; oczerniać, szkalować".
W odwecie - czy publiczne naśmiewanie się z czyjegoś wyglądu jest podłe i niskich lotów...? - tak !
Miłej niedzieli wszystkim (pracownikom handlu także - nareszcie).  |
1. No właśnie Alu ... nie pojmuję dlaczego Misia się mnie czepia?
Przecież w moim opowiadaniu historii Małgosi...nie ma kłamstw, które kogokolwiek by krzywdziły, czy przedstawiały w krzywym zwierciadle.
Opowiadam losy koleżanki, których byłam świadkiem... lub znam z pierwszej reki... czyli bezpośrednio od Małgosi.
Nie koloryzują, nie fantazjuję... ot, tak po prostu potoczyło się jej życie. |
1. Nie przejmuj się, taki charakter...przez tyle lat ja już przywykłam i Tobie też radzę.
Jeśli Małgosia nie ma nic przeciwko byś opowiedziała nam Jej historię, to wszystko jest ok. [/b] |
Alu ...ani mi w głowie przejmować się Misią... zdążyłam Ja trochę poznać... i uważam, że jest dobrą i fajną, niegłupia Dziewczyną... no a że nieraz się czepia?... to pestka!.
Ale jak przesadzi... to zostanie "Panią Czepialską"
Z Małgosią jest tak, że po swoich przeżyciach....dopiero teraz się odblokowała.
Być może dlatego, że przez te wszystkie przeżyte w Niemczech lata... dusiła w sobie swoje niepowodzenia.
Kiedy ją zapytałam dlaczego jej rodzice nic nie wiedzieli do jakiego okrutnego domu trafiła i jak była tam traktowana... odpowiedziała, że ambicja nie pozwoliła jej na to, żeby przyznać się do własnego błędu, bezmyślności.
A gdy w końcu mogła się faktycznie pochwalić, że znalazła swoje miejsce na ziemi, stabilizację i poczucie szczęścia... jej rodzice już nie żyli....
Pytałam też, dlaczego swoim nieszczęściem nie podzieliła się choćby ze mną?
... to się rozkleiła i rozpłakała...
Nie pytałam Małgosi, czy wolno mi opowiedzieć jej historię... ale jestem przekonana, że jeszcze z dziesięć lat temu... by mi nie pozwoliła...ale teraz już tak...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:05, 21 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
A co tam?... pochwalę się
...co prawda z tygodniowym poślizgiem...ale od soboty wzięłam się za mycie okien i gruntowne porządki w domu.
Kuchnia i jeden pokój... obrobione... jak się rozpędziłam, to nawet umyłam liście kwiatów.
Czy Ktoś wie ile trzeba się namachać szmatką przy liściach bujnej paproci?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:21, 21 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
oszustmatrymonialny napisał: | Ula przedstawia dzieje pewnej niespełnionej miłości. Miłości pełnej tragizmu.
Przeplatanej nadzieją na lepsze jutro. Takich miłości jest wiele.
Ula posłużyła się imionami. To są fikcyjne imiona. Bo w opowiadaniach w których występuje kilka osób należy nadać im nazwy. Dla przejrzystości relacji które ich łączą. |
Oszuście... koleżanka, o której opowiadam ma naprawdę na imię Małgosia, jej córka Monika, a niemiecki, bo urzędowego rozwodu nigdy nie wzięli...więc wciąż jeszcze jej mąż - Paul.
Oprócz tego o czym opowiada tutaj Margerita... jest wiele osobistych spraw ze sfery bardzo osobistych... np damsko-męskich... o czym sza.
Małgosia była śliczną, zgrabna dziewczyną... a teraz jest ładną, troszkę przy kości kobietą... teraz gdy spacerowałyśmy po mieście, to oko niejednego dojrzałego mężczyzny z zachwytem.. zerkało na Małgosię...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Założyciel Forum Rycerz
Gość
|
Wysłany: Śro 4:36, 22 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Ula napisał: | oszustmatrymonialny napisał: | Ula przedstawia dzieje pewnej niespełnionej miłości. Miłości pełnej tragizmu.
Przeplatanej nadzieją na lepsze jutro. Takich miłości jest wiele.
Ula posłużyła się imionami. To są fikcyjne imiona. Bo w opowiadaniach w których występuje kilka osób należy nadać im nazwy. Dla przejrzystości relacji które ich łączą. |
Oszuście... koleżanka, o której opowiadam ma naprawdę na imię Małgosia, jej córka Monika, a niemiecki, bo urzędowego rozwodu nigdy nie wzięli...więc wciąż jeszcze jej mąż - Paul.
Oprócz tego o czym opowiada tutaj Margerita... jest wiele osobistych spraw ze sfery bardzo osobistych... np damsko-męskich... o czym sza.
Małgosia była śliczną, zgrabna dziewczyną... a teraz jest ładną, troszkę przy kości kobietą... teraz gdy spacerowałyśmy po mieście, to oko niejednego dojrzałego mężczyzny z zachwytem.. zerkało na Małgosię... |
Uleńko myślę, że Paul wychowany został przez Mamusię w zaborczej nadopiekuńczej miłości. Pozbawiła tym swojego synka samodzielności. Spłyciła uczucia wyższe. Paul był uzależniony.
Mamusia odebrała go żonie. Paul miał kochać tylko Mamusię. Zrobiła z niego życiowego inwalidę. Chciała nadal prać skarpetki i ścielić łóżko. Gasić światło na dobranoc...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alicja
Gość
|
Wysłany: Śro 8:31, 22 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Chcę się Was poradzić, co myślicie o zakupie rowerka stacjonarnego...?
Czy się odnajdę jeżdżąc w miejscu, siostra ma i sobie chwali, ogląda w trakcie jazdy film lub kabaret...
Czy ja, jeżdżąca na ulicy, polubię jazdę na stacjonarnym ?
Myślałam też o kijkach...
Coś robić muszę ze względów zdrowotnych.
Pozdrawiam wszystkich.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alicja
Gość
|
Wysłany: Śro 8:48, 22 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Ula napisał: | A co tam?... pochwalę się
...co prawda z tygodniowym poślizgiem...ale od soboty wzięłam się za mycie okien i gruntowne porządki w domu.
Kuchnia i jeden pokój... obrobione... jak się rozpędziłam, to nawet umyłam liście kwiatów.
Czy Ktoś wie ile trzeba się namachać szmatką przy liściach bujnej paproci?  |
Czy to już na Święta te porządki ?Czy pod koniec listopada lub na początku grudnia, zależy od pogody jak u mnie, trzeba będzie raz jeszcze do roboty...?
Ulu, ja swoje paprotki, a mam dwie, tylko spryskuję pod prysznicem, nie myję każdego listka...
Natomiast po każdym podlaniu, raz w tygodniu, spryskuję je wodą przegotowaną z butelki z rozpylaczem.
Myślę, ze żartowałaś z tym każdym listkiem...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Założyciel Forum Rycerz
Gość
|
Wysłany: Śro 11:10, 22 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Alicjo do jazdy rowerem po ulicach należy się przygotować. Odpowiedni ubiór, kask... Jazda po ulicach wiąże się też z pewnym ryzykiem.
Co innego rower stacjonarny. Wsiadasz kiedy chcesz i nie musisz zakładać ani kasku ani kolarskich leginsów. Kręcisz i jedziesz... Można puścić sobie wideo z wyścigów kolarskich albo nastrojową muzykę.
Marsze z kijkami dobre są raczej dla miłośników narciarstwa.
Uleńka kwiaty pieści. Każdy listek musi być obejrzany ze wszystkich stron i delikatnie powycierany. To takie hobby.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alicja
Gość
|
Wysłany: Śro 22:02, 22 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
oszustmatrymonialny napisał: | Alicjo do jazdy rowerem po ulicach należy się przygotować. Odpowiedni ubiór, kask... Jazda po ulicach wiąże się też z pewnym ryzykiem.
Co innego rower stacjonarny. Wsiadasz kiedy chcesz i nie musisz zakładać ani kasku ani kolarskich leginsów. Kręcisz i jedziesz... Można puścić sobie wideo z wyścigów kolarskich albo nastrojową muzykę.
Marsze z kijkami dobre są raczej dla miłośników narciarstwa.
Uleńka kwiaty pieści. Każdy listek musi być obejrzany ze wszystkich stron i delikatnie powycierany. To takie hobby.  |
Może źle się wyraziłam...jeżdżę nie po ulicach, tylko po ścieżkach rowerowych, rzadko kto na ścieżce ma kask, czy też specjalne ubranie.
Może masz rację, trzeba spróbować i wymyślić sobie w czasie jazdy jakąś atrakcję, które sprawi mi przyjemność.
Chodzenie z kijkami kiedyś wydawało mi się śmieszne, ale to ma sens, bo pracują w czasie chodzenia barki i ramiona, a bez kijków nie.
Zobaczymy co w sprawie listków odpowie Uleńka
Spokojnej jesiennej nocy, chociaż z tego co wiem, już smacznie śpisz.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Założyciel Forum Rycerz
Gość
|
Wysłany: Czw 7:54, 23 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Alicjo jak zwał tak zwał. Kręcić najlepiej w domu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alicja
Gość
|
Wysłany: Czw 8:51, 23 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
oszustmatrymonialny napisał: | Alicjo jak zwał tak zwał. Kręcić najlepiej w domu.  |
To zależy jakie kręcenie masz na myśli...
Kiedy pogoda pozwala, wolę kręcić na powietrzu, mijać ludzi, kwiatki, drzewa, trawę, ale zaczyna się kapryśna pogoda, więc pewnie masz rację, w domu będzie pewniej każdego dnia.
Dzięki za radę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Założyciel Forum Rycerz
Gość
|
Wysłany: Czw 10:15, 23 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Alicja napisał: | oszustmatrymonialny napisał: | Alicjo jak zwał tak zwał. Kręcić najlepiej w domu.  |
To zależy jakie kręcenie masz na myśli...
Kiedy pogoda pozwala, wolę kręcić na powietrzu, mijać ludzi, kwiatki, drzewa, trawę, ale zaczyna się kapryśna pogoda, więc pewnie masz rację, w domu będzie pewniej każdego dnia.
Dzięki za radę.  |
Alicjo doprawdy nie ma za co dziękować. O tej porze łatwo coś podłapać.
Zapisałem się na operację zaćmy drugiego oka. Dzisiaj dostałem skierowanie do okulisty na 14 grudnia. A potem długa kolejka do zabiegu poprzedzona różnymi badaniami.
Dzisiaj mamy Kulturalny Czwartkowy Obiad.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Założyciel Forum Rycerz
Gość
|
Wysłany: Czw 17:14, 23 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
No i na działce pomimo chłodu Uleńka usmażyła wątróbkę z cebulką, ziemniaki z masełkiem i michę sałaty lodowej ze śmietaną.
Dyskutowaliśmy o sytuacji na wschodniej granicy. Są głodni. Strona wschodnia nie przywozi chętnym do nielegalnego przekroczenia granicy naszego państwa termosów z gorącymi posiłkami.
Oni mają iść naprzód!!! jak kiedyś na Berlin.
Ja jadłem obiad ze smakiem a Uleńka pochlipywała z żalu
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alicja
Gość
|
Wysłany: Pią 7:41, 24 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
oszustmatrymonialny napisał: | Alicja napisał: | oszustmatrymonialny napisał: | Alicjo jak zwał tak zwał. Kręcić najlepiej w domu.  |
To zależy jakie kręcenie masz na myśli...
Kiedy pogoda pozwala, wolę kręcić na powietrzu, mijać ludzi, kwiatki, drzewa, trawę, ale zaczyna się kapryśna pogoda, więc pewnie masz rację, w domu będzie pewniej każdego dnia.
Dzięki za radę.  |
Alicjo doprawdy nie ma za co dziękować. O tej porze łatwo coś podłapać.
Zapisałem się na operację zaćmy drugiego oka. Dzisiaj dostałem skierowanie do okulisty na 14 grudnia. A potem długa kolejka do zabiegu poprzedzona różnymi badaniami.
Dzisiaj mamy Kulturalny Czwartkowy Obiad.  |
Nie lękaj się, dziś operacja zaćmy, to zabieg, moja siostra miała już na oba oczka i bardzo dobrze teraz widzi, ja mam poważniejsze problemy z oczkami...czeka mnie operacja, której boję się poddać, bo kiedy się coś nie uda, mogę stracić wzrok...mam błonkę narastającą na siatkówce... na obu oczach...a ich stan się notorycznie pogarsza...
Dobrego dnia Uli, Tobie, oraz wszystkim pozostałym użytkownikom.
Ostatnio zmieniony przez Alicja dnia Pią 7:44, 24 Wrz 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Założyciel Forum Rycerz
Gość
|
Wysłany: Pią 8:14, 24 Wrz 2021 Temat postu: |
|
|
Alicjo Zabieg usunięcia zaćmy to dla mnie nie nowość. Dwa lata temu miałem na jedno oko. I tym okiem widzę dobrze.
Każda ingerencja chirurgiczna wiąże się z pewnym ryzykiem. Jednak pozostawienie oczu z nadzieją że się same naprawią, prowadzi do całkowitej utraty wzroku. Takie zabiegi odbywają się pod precyzyjną kontrolą komputera.
A do tego obecny jest anestezjolog.
Zabieg nie są bolesny. Odczuwa się jedynie dyskomfort.
Pamiętam jak po zabiegu odwieźli mnie wózeczkiem na godzinę do łóżka. Po znieczuleniu sam nie doszedłbym.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|