 |
www.rycerz.fora.pl FORUM RYCERZ Wspomnienie Przyjaciół
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:21, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"To zestawienie mówi wszystko! Wpis Wąsika obnaża polską opozycję. Kowalski: No tak. Niestety to Polska ma Tuska
Maciej Wąsik, zastępca Mariusza Kamińskiego w MSWiA, zestawił na Twitterze wyniki głosowania w sprawie budowy zapory na granicy z Białorusią, do jakich doszło na Litwie, Łotwie i w Polsce. „To się samo komentuje” - podsumował.
Głosowania w parlamentach w sprawie budowy zapory na granicy z Białorusią: Łotwa- 0 głosów przeciw Litwa - 1 głos przeciw Polska - 174 głosy przeciw To się samo komentuje
— napisał na Twitterze Maciej Wąsik.
No tak. Niestety to Polska ma Tuska
— skomentował Janusz Kowalski."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:44, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
Czytelnik napisał: | "I wszystko jasne. Tusk u Lisa: "Być przeciwko PiS-owi (...) jest najbardziej pozytywnym programem politycznym w historii od 89 r."
W sieci ukazał się krótki fragment zapowiadający rozmowę Donalda Tuska z Tomaszem Lisem na newsweek.pl.
To jest najbardziej bałamutne określenie, że Platforma jest tylko antyPiS-em i to nie wystarczy. Dlaczego to jest bałamutne? Bo jest z definicji jakby negatywne. Być przeciwko PiS-owi, skutecznie mobilizować Polaków do tego, aby przegłosowali zmianę tej władzy, jest najbardziej pozytywnym programem politycznym w historii od 89 roku
— stwierdził lider PO.
Na uwagę Tomasza Lisa, że zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Szymon Hołownia, zwracają uwagę na to, że Tusk skupia się na PiS, a oni chcą myśleć o przyszłości, Tusk odparł:
W ogóle mnie to nie deprymuje, a wręcz bardzo mnie to cieszy, że zarówno w Platformie, jak i w partiach, które będą z nami tak czy inaczej współpracowały, są ludzie uzdolnieni, pełni energii, wyraźnie młodsi ode mnie, którzy koncentrują się na tym, co będzie w Polsce najważniejsze.
Szef partii chwalił przy tym Trzaskowskiego i Hołownię, przekonując zarazem, że w Platformie są „setki stron zapisanych” o tym, „co zrobimy po zwycięstwie”.
Ja mówię o tym naprawdę bez żadnego lekceważenia. To jest absolutnie kluczowa rzecz i ja się bardzo cieszę, że wszyscy wokół mnie nieustannie mi to przypominają. Ale bądźcie spokojni, ci ludzie są. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby te projekty, które prezentował Rafał Trzaskowski, Szymon Hołownia - one są w wielu sprawach zbieżne - żeby one były realizowane
— mówił Tusk.
Potwierdzają się więc wszelkie prognozy i oceny. Donald Tusk zamierza się skupiać wyłącznie na antyPiS-e. To dopiero „bogaty” i „ambitny” program! |
Jak dla mnie Tusk może gadać co mu tylko ślina przyniesie... bo dla mnie jest i tak już od dziewięciu lat...jako polityk - skończony...
Ale czy taki "ambitny" program wystarczy jego wiernym wyznawcom?
... poczekamy, zobaczymy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:49, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
Czytelnik napisał: | "Hybrydowa orkiestra Putina. Agentura wpływu i pożyteczni idioci to ważny oręż w wojnie nowej generacji
Walerij Gierasimow, szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, jest powszechnie uważany za autora lub jednego z głównych autorów doktryny swojego imienia, tzw. doktryny Gierasimowa, zwanej czasami „wojną nowej generacji” lub po prostu „wojną hybrydową”, jak nazywa się ją w nomenklaturze NATO. W serii kilku tekstów, jakie już blisko 10 lat temu pojawiły się w rosyjskich branżowych czasopismach wojskowych, doktryna ta została szczegółowo opisana, a sam jej autor określił tę wojnę jako działania o charakterze politycznym, ekonomicznym, informacyjnym i humanitarnym, które prowadzone są z wykorzystaniem „potencjału protestu” w państwach atakowanych za pomocą tej metody. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na ten ostatni element. Potencjał protestu. Szczegółowo odnosi się do niego w swoim tekście historyk dr Michał Wojnowski, który w 2015 roku na łamach „Przeglądu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”, czyli oficjalnego periodyku ABW, przedstawia punkt widzenia rosyjskich strategów Sztabu Generalnego na zagadnienie „wojny nowej generacji”. Tekst pisany był na gorąco w pierwszych miesiącach trwającej do dzisiaj wojny na Ukrainie, ale pozwala spojrzeć z pewnej perspektywy na narzędzia, które są dzisiaj używane w pewnym stopniu względem Polski w związku z uznanym przez NATO za hybrydowy atak na Polskę, Litwę i Łotwę kryzysem migracyjnym wzdłuż naszej wschodniej granicy.
Potencjał protestu
Zdaniem Gierasimowa w skład tzw. działań asymetrycznych, które są elementem wojny nowej generacji, zaliczyć należy dążenie do „wykorzystania tzw. potencjału protestu, czyli opozycji wewnętrznej w danym kraju”. Metoda ta polega na stosowaniu w atakowanym kraju „walki informacyjnej”, która odbywa się na wielu poziomach, lecz sprowadza się do tego, aby zaatakowane państwo w pewien sposób samo przyjęło sposób postępowania zgodny z zamiarami agresora, tak aby ten nie musiał prowadzić ryzykownych i kosztownych bezpośrednich działań zbrojnych dla osiągnięcia swych celów. Wojnowski w swoim tekście przytacza opinie kolejnych rosyjskich ekspertów, którzy widzą sprawę w następujący sposób: „Proces ten dokonuje się przez niejawne przejęcie całkowitej kontroli nad mechanizmami formułowania i prowadzenia polityki zagranicznej i wewnętrznej danego państwa, jego gospodarki i kultury za pomocą działań o charakterze manipulacyjnym i wywrotowym. W tym kontekście obiektem tak rozumianej agresji stają się przede wszystkim elity polityczne nieprzyjacielskiego kraju oraz jego struktury siłowe”.
Jak należy przeprowadzać takie działania w praktyce? Tu warto przytoczyć cytowane również w materiale „Przeglądu...” słowa Siergieja Rastorgujewa z Instytutu Problemów Bezpieczeństwa Informacyjnego Uniwersytetu im. Łomonosowa, który w 2013 roku powiedział: „Elita to instrument, rodzaj klucza, który pozwoli uzyskać dostęp do tych zasobów. Najważniejszym czynnikiem jest posiadanie w tej elicie niezbędnej masy agentów wpływu, których agresor rekrutuje spośród osób mających egoistyczny i niewolniczy światopogląd. Tych ludzi należy umieścić na kluczowych stanowiskach, które umożliwiają osiągnięcie maksymalnego efektu oddziaływania informacyjnego. Takie stanowiska istnieją w sferze władzy i środków masowego przekazu”.
Sprowokować wojnę domową
Inni rosyjscy stratedzy wskazują, w jaki sposób należy wykorzystywać takie aktywa. Wojnowski cytuje ich, pisząc: „Walka taka ma przede wszystkim na celu zdemoralizowanie społeczeństwa oraz stworzenie warunków sprzyjających odrzuceniu religii i wartości duchowych charakterystycznych dla tożsamości narodowej i kultury danego kraju. Konieczne jest także wytworzenie wśród ludności atakowanego państwa negatywnego stosunku do własnego dziedzictwa kulturowego i tradycji historycznych”. Zdaniem ekspertów Centralnego Instytutu Naukowo-Badawczego Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej tak przygotowany społeczny grunt ma pozwolić na podsycanie wewnętrznych sporów, aż do osiągnięcia progu wojny domowej: „Manipulacja świadomością społeczną, umożliwiająca wykreowanie atmosfery podejrzliwości, politycznych napięć i towarzyszącego im chaosu. Działanie to ma doprowadzić do destabilizacji politycznych relacji pomiędzy partiami, organizacjami oraz ruchami społecznymi. To z kolei powinno sprzyjać inicjowaniu nowych konfliktów i pogłębianiu już istniejących oraz spowodować zaostrzenie walki politycznej i represji wobec opozycji, co w konsekwencji powinno doprowadzić do wojny domowej”. Szczegółowe analizy strategów z Kremla wskazują dokładnie cele, jakie należy za pomocą tych metod realizować. Chodzi nie tylko o obniżanie morale służb zaatakowanego, chodzi również o obniżanie zaufania do instytucji państwa. Dystrybucja za pomocą agentury wpływu strategicznej dezinformacji, wszczepianie do systemu informacyjnego państwa przeciwnika treści powodujących dezorientację społeczną, niepokój.
W analizie opublikowanej w 2015 roku przez ABW czytamy również o stosowaniu w ramach strategii wojny nowej generacji i „potencjału protestu” tzw. bomb informacyjnych oraz min informacyjnych. Pierwsze mają za zadanie detonować wywoływane za pomocą wcześniej opisywanych działań niezadowolenie społeczne, drugie to „wycieki lub publikacje informacji mających kompromitować najważniejszych polityków”. Kompleks tych działań prowadzić ma do ugruntowania „argumentacji, uzasadniającej konieczność zmiany władzy”, która jest wspierana „lobbingiem agentury wpływu pracującej na rzecz agresora, ulokowanej w bliskim otoczeniu lub bezpośrednich kręgach władzy, niezależnych ekspertów, dziennikarzy, autorytetów społecznych itp.”.
Teoria a praktyka
Analizy polskich badaczy, śledzących dyskusję rosyjskich wojskowych wyciągających wnioski z agresji na Gruzję i późniejszej aneksji Krymu przez Rosję, oraz rozpoczęcie wojny na Ukrainie do niedawna mogły mieć charakter czysto teoretyczny. Jednak z polskiej perspektywy dzisiaj te teoretyczne rozważania warto zestawić z polityczną rzeczywistością. Kompleks działań podobnych do opisywanych przez rosyjskich strategów w ramach wykorzystywania „potencjału protestu” w wojnie nowej generacji możemy obserwować jak na dłoni w polskiej przestrzeni publicznej wokół agresji na polskie granice, jaką prowadzi ZBiR – Związek Białorusi i Rosji. Jednym z pierwszych i najbardziej jaskrawych akordów w tym koncercie pudeł rezonansowych była wypowiedź Władysława Frasyniuka na antenie telewizji TVN. W rozmowie z Grzegorzem Kajdanowiczem stwierdził: „Patrzę z niepokojem na tę arogancję, chamstwo, prostactwo. Szczerze mówiąc słowo »żołnierze« jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami, bo ja mam wrażenie, że to jest wataha. Wataha psów, która osaczyła biednych, słabych ludzi”. To również w tym wywiadzie z ust Grzegorza Kajdanowicza padły żądania, aby polscy żołnierze ujawnili swoje nazwiska i dane osobowe, co w sposób oczywisty byłoby później wykorzystane w kolejnych działaniach psychologicznego wpływu na służby chroniące państwo przed agresją. Dokładnie ten sam wątek pojawia się w wypowiedziach innych osób. Ten ton piętnujący działania polskiego państwa i polskich służb przyjęła również jako własny Agnieszka Holland, która w wielu swoich wypowiedziach próbowała wywołać fałszywe poczucie winy i wstydu za działania państwa polskiego, odwołując się do totalitarnych kalek pojęciowych. Zrobiła to m.in., przemawiając w czasie Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni: „Nie godzę się na to, żeby obsadzać żołnierzy polskiej Straży Granicznej w rolach strażników Muru Berlińskiego z byłego NRD. Nie godzę się na to, by okoliczna ludność grała rolę donosicieli i żeby zanim podadzą chleb głodnemu, dzwonili na policję. To obciąża nas wszystkich strasznie jako wspólnotę”. W tej wypowiedzi, podobnie jak w wielu innych, znajdują się echa starej strategii dezinformacyjnej polityki historycznej prowadzonej przez Federację Rosyjską. Zgodnie z nią zarówno za wybuch II wojny światowej, jak i za Holocaust odpowiadać ma Polska i Polacy, a nie agresorzy: Niemcy i Rosja, które w porozumieniu Polskę zniewoliły. To również element wywoływania wstydu i negatywnego stosunku obywateli zaatakowanego informacyjnie państwa do własnej historii i tradycji.
Humanitarna dezinformacja
Treści dezinformacyjne zbieżne z metodami opisanymi przez strategów wojny informacyjnej z Kremla znajdują się również w komunikatach, które przesyłają opinii publicznej działacze organizacji humanitarnych. Jerzy Owsiak w opublikowanym niedawno liście otwartym wskazuje, że w zasadzie Polska ponosi większą odpowiedzialność za kryzys migracyjny niż Białoruś. Ta prowadzi jedynie „polityczne gry”, a Polska rzekomo łamie międzynarodowe traktaty humanitarne. W liście Owsiak pisze: „Wobec migrantów, którzy próbują przekroczyć polską granicę, zastosowano nadzwyczajne środki, które niemal wykluczają możliwość jakiejkolwiek pomocy ze strony Polski, nawet jeśli taka osoba już znajdzie się na terenie naszego kraju. Łamane są w ten sposób międzynarodowe przepisy dotyczące możliwości starania się o azyl w Polsce. Dodając do tego polityczne zagrywki Białorusi połączone z totalnym łamaniem prawa – migranci znaleźli się w absolutnym potrzasku i spotykają się z nieludzkim traktowaniem przez służby obu krajów”.
Również inna działaczka organizacji humanitarnej, dzisiaj poseł do Parlamentu Europejskiego, Janina Ochojska, wybrana z list opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, przyłącza się do tego chóru. W swoim liście otwartym zaapelowała do polskich polityków, aby ci zrezygnowali z budowy zapory na granicy, która chronić ma Polskę przed hybrydowym atakiem za pomocą fali migracyjnej, z jakim mamy do czynienia: „Apeluję do Państwa o odrzucenie projektu ustawy o budowie zabezpieczenia granicy polsko-białoruskiej, czyli muru oddzielającego te dwa kraje”. W swoim liście pisze również o rzekomej odpowiedzialności Polski za powstanie fali migracyjnej: „W globalnym świecie mamy swój udział w przyczynach tych procesów”. A także o humanitarnym aspekcie sprawy. Otwarte wezwanie do rezygnacji z budowy elementów infrastruktury obronnej Rzeczypospolitej z powodów humanitarnych doskonale współbrzmi z założeniami prowadzenia informacyjnej agresji na państwo, o jakim w swoich wystąpieniach mówi i pisze Walerij Gierasimow i jego podwładni.
W podobny sposób o budowie bariery, która ma uniemożliwić prowadzenie bezpośrednich operacji przez granicę polsko-białoruską, mówią i piszą polscy celebryci i aktorzy.
Bariera dezinformacji
W strategii wojny nowej generacji nadrzędne miejsce zajmuje przeciwdziałanie i niszczenie kluczowych elementów infrastruktury obronnej przeciwnika. W tym sensie warto również spojrzeć, jakie działania w przestrzeni informacyjnej podejmowane są względem budowanej właśnie zapory na polsko-białoruskiej granicy. Portal Onet 21 września napisał: „Mateusz Morawiecki poinformował, że w rejonie przygranicznym znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć polską granicę, zaś białoruskie służby podały, że po ich stronie odkryto zwłoki kobiety. To właśnie ta informacja wywołała reakcję Matyldy Damięckiej”. I Matylda Damięcka narysowała drut kolczasty, w który zaplątana jest wołająca do nieba o pomoc naga kobieta. Damięcka opatruje rysunek komentarzem „Nieżywopłot”. Sugestia jest jasna: Polska, odgradzając się drutem kolczastym, skazuje na śmierć potrzebujących. Rysunki pani Damięckiej publikowane w mediach społecznościowych nie osiągają wystarczających zasięgów, żeby same w sobie stanowiły o istotnym wpływie na sposób myślenia odbiorców. Jednak cytowanie ich przez największe działające w Polsce portale już taki wpływ zapewnia.
Podobnie jest z happeningami, jakie podejmują inni celebryci. Małżeństwo aktorów Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski w czasie publicznych wystąpień wskazują, że na polskiej granicy mamy do czynienia z „ludobójstwem”, a działania polskiego rządu powodują, że nie można pomóc „dzieciom, które najprawdopodobniej giną” na polskiej ziemi. O ile występy celebrytów czy aktorów można uznać za działania, które Włodzimierz Iljicz Lenin nazywał postępowaniem „pożytecznych idiotów”, o tyle dużo trudniej jest tak zakwalifikować publiczne wypowiedzi polskich generałów, chociażby ze względu na ich wykształcenie zdobywane przez lata na moskiewskich uczelniach wojskowych. W opublikowanym w sieci nagraniu kierowanym do żołnierzy Wojska Polskiego i funkcjonariuszy Straży Granicznej występują m.in. z Janiną Ochojską i aktorką Mają Ostaszewską. Ta sugeruje broniącym Polski żołnierzom, że z rozkazami, które otrzymują, „jest coś nie tak”, że „historia zna rozkazy, które były wbrew człowieczeństwu”.
Generał Skrzypczak twierdzi, że „każda osoba zmarła na granicy, kobieta, mężczyzna czy dziecko, będzie zapisana na nasze konto, na konto Polaków”. Jeszcze dalej idzie generał Różański, który tak zwraca się do żołnierzy: „Ludzie będą pytać, czy wykonałeś swoje zadanie właściwie, ale wtedy już nie będzie polityków, wtedy będziesz sam”, co jest jawną groźbą i sugestią, że żołnierze w przyszłości będą musieli ponosić odpowiedzialność za to, że dzisiaj bronią polskich granic przed rosyjsko-białoruską agresją." |
Walerij Gierasimow - teoretyk... ale nasza totalna opozycja jego teorie próbuje wcielać w życie? ... a Polaków traktuje jako króliki doświadczalne?
Tak się po prostu zabawiają...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:51, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
Miśka napisał: | Ula napisał: | Czytelnik napisał: | "Gdzie są migranci z Mińska? "Tysiące wywieziono na granicę z Polską. Na rano zaplanowano szturm"
Niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan poinformował na Twitterze, że wszyscy migranci, którzy do tej pory koczowali na ulicach Mińska zniknęli. W opublikowanym przez niego nagraniu widać z kolei tłumy migrantów w leśnym obozowisku. Giczan przekonuje, że tysiące cudzoziemców wywieziono na granicę z Polską. "Na jutro (poniedziałek-red) rano zaplanowano szturm" - dodaje.
Zwożeni systematycznie od wielu tygodni do Mińska migranci nagle zniknęli z tego miasta. Tak wynika z relacji niezależnego białoruskiego dziennikarza Tadeusza Giczana.
Reporter wyjaśnia, że prawdopodobnie tysiące osób wywieziono na granicę z Polską, co udowadnia nagraniem z lasu w miejscowości Kuznica-Bruzgi. Jak dodaje, ta ogromna grupa ma szturmować w poniedziałek rano polską granicę.
Prawie żadnych migrantów w Mińsku, przynajmniej na razie. Dziś tysiące (?) z nich przeniosło się ze stolicy Białorusi na przejście Kuznica-Bruzgi, aby w jednej dużej grupie próbować szturmować granicę polską. Szturm zaplanowany jest na jutro rano
- informuje dziennikarz.
Obawiam się, że może zrobić się naprawdę paskudnie
- dodaje.
Reporter załączył również nagranie, na którym widzimy puste ulice Mińska i tłumy migrantów w przygranicznym lesie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Lokalne media z Białegostoku donoszą, że w stronę Kuźnicy udają się dziesiątki radiowozów policyjnych." |
Znalezione w sieci...
Internauta snuje odważne, śmiałe rozważania na temat aktualnych wydarzeń... i tego czym mogą skutkować.
"Dyl Anonim 08.11.2021 11:29
A co, jeśli wcale nie chodzi o to, żeby migranci weszli do wymarzonych Niemiec ("Germany"), bo Niemcy i tak ich nie wpuszczą do siebie? Jeśli chodzi o to, żeby całkowicie zdestabilizować sytuację w Polsce i obalić obecną władzę. Jeśli temu celowi po cichu kibicuje Unia, wroga PiS-owi i Rządowi, a oświadczenia przeciw Łukaszence to tylko gra pozorów, podobnie jak pozorowane poparcie Polski? Dlaczego do dziś nie ma na polskiej granicy oddziałów wojsk i straży granicznych państw Unii? Dlaczego sankcje są tak niemrawe? Kiedy wdarcie się migrantów do Polski i idący za tym chaos i zamieszki doprowadzą do zmiany władzy w Polsce, wtedy Unia pomoże: urządzi połowę migrantów w Polsce, połowę rozlokuje po Europie, a Polska będzie kaputt. " |
Typowa pisiorska propaganda i odwracanie kota ogonem
Trudno mi uwierzyć, że akurat Ty, powielasz takie bzdety Ula.
Ale skoro to ma ukoić Twoje skołatane serce narodowe, to postaram się Ciebie zrozumieć . |
Dziękuję Misiu...masz wielkie seducho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
S.A.-D.
Użytkownik
Dołączył: 03 Lis 2020
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 254 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:37, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
ŁUKASZENKA – NOWY KOALICJANT KACZYŃSKIEGO…
Na kryzysie na granicy z Białorusią korzystają tylko trzej dyktatorzy: Kaczyński, Łukaszenka i Putin. Wszyscy pozostali na tej awanturze dużo tracą. A najwięcej tracą bogu ducha winni uchodźcy oraz nasza opozycja. Nie podejrzewam mocno już stetryczałego Kaczyńskiego o aż taką dalekowzroczność i umiejętność długofalowego planowania, by posądzać go o to, że uczestniczył w aranżowaniu całej tej awantury. Ale nie ulega wątpliwości, że PIS zrobiło bardzo dużo, by do tego granicznego konfliktu doszło. Łukaszenka, przyciśnięty międzynarodowymi sankcjami do ściany, chciał pokazać, że on jednak jeszcze dużo może. Chciał (wraz z Putinem) przysporzyć Unii i Polsce problemów. No i przysporzył. Kaczyński z kolei chciał po raz kolejny pokazać się jako "obrońca świętej ziemi polskiej". No i właśnie takim się pokazuje. W chwilach zagrożenia zewnętrznego naród zawsze jednoczy się wokół swoich przywódców. Nie mniej jednak ważne jest dla niego to, że odwraca jednocześnie uwagę suwerena od cholernie niewygodnych dla PIS tematów: aborcji, rosnącej inflacji, podwyżek prądu i gazu, porażek w wojnie z Brukselą i TSUE oraz całkowitej klapy "Polskiego Bezładu". Przecieki ze skrzynki Dworczyka dowodzą, że PIS nie zawaha się wykorzystać dosłownie każdej okazji, nawet najbardziej drażliwej i bolesnej, byle tylko odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych porażek lub tematów dla siebie niewygodnych.
Gdyby nie było kryzysu migracyjnego na naszej granicy, to Kaczyński by ten kryzys wymyślił i zorganizował. Ale nie musiał. Wystarczyło, że nie starał się nawet zapobiec napływowi uchodźców na Białoruś, choć przecież od miesięcy wiadomo było, w jakim celu ich Łukaszenka do siebie ściąga. Gdy tylko pojawiły się informacje o wzmożeniu aktywności białoruskich i rosyjskich „emisariuszy” w krajach arabskich i zachęcaniu przez nich ludzi do migracji do zachodniej Europy via Białoruś i Polskę, natychmiast powinna się pojawić aktywność naszych służb w tych krajach, która by tym ludziom wybiła z głowy taką eskapadę. Która by im uświadomiła, że reżim Łukaszenki to nie jest tanie biuro podróży oraz to, że w Polsce nikt ich chlebem, solą i kwiatami witać nie będzie. Ale polskie służby do dziś nie podjęły żadnej kontrreakcji na działania Łukaszenki. A ponieważ polska dyplomacja już właściwie nie istnieje, nie miał kto zapobiec pojawieniu się na naszych granicach tysięcy zdesperowanych uchodźców.
Można było stworzyć punkty informacyjne na lotniskach w kilku krajach azjatyckich i afrykańskich, gdzie chętni do emigracji mogliby zobaczyć filmy i zdjęcia obrazujące sytuację na naszej granicy z Białorusią i ogrom trudności oraz niebezpieczeństw, jakie ich tu czekają. Taka propaganda to potężna, skuteczna i sugestywna broń. Ale PIS jej nie użyło, bo byłoby to sprzeczne z ich celem. Nie skorzystało również z możliwości umiędzynarodowienia całego konfliktu. Skoro tak trudno jest powstrzymać uchodźców przedostających się z Białorusi do nas, to trzeba było podjąć działania blokujące im dostęp na Białoruś! Ale do tego potrzebna byłaby współpraca rządu z Brukselą i NATO. I wymuszenie np. zakazu lotów i przewozu do Mińska tysięcy uchodźców przez linie lotnicze z państw europejskich. Z Bagdadu do Mińska jest 4.000 km, a z Kabulu - 5.000 km. Samolotami irlandzkich, duńskich lub rumuńskich przewoźników to kilka godzin lotu. Gdyby ci ludzie musieli jednak pokonać ten dystans jadąc na mułach lub tamtejszymi pociągami, przekraczając przy tym 3 albo 4 granice, wielu by się jednak nie zdecydowało. Ale PIS nawet nie próbowało dogadywać się z państwami i instytucjami unijnymi. Musiałoby wpierw przyznać się do winy i przeprosić za wywołanie wojny z Brukselą oraz to, że nie pomogło Grecji, Włochom, Francji i Niemcom podczas poprzedniego kryzysu migracyjnego, gdy te państwa rząd PIS-u o pomoc prosiły. Ale Kaczyński nie umie przyznawać się do błędów i przepraszać...
Dla Kaczyńskiego śmierć 100-200 uchodźców w strefie przygranicznej to byłby tylko nic nieznaczący epizod. Mogą sobie zamarznąć, mogą zostać zastrzeleni lub stratowani. A gdyby do szpitali, po starciach z emigrantami, trafiło z 20-30 polskich pograniczników lub policjantów, PIS miałoby podwójny zysk. Byłby to „dowód”, że rację mieli politycy Nowogrodzkiej, od lat przedstawiający muzułmańskich uchodźców jako bandę fanatycznych dzikusów lub pogańskich złoczyńców... No i przekonanie suwerena o dramaturgii, heroizmie funkcjonariuszy oraz słuszności obrony naszego terytorium przez PIS wzrosło by niepomiernie. Już widzę ten korowód polityków Nowogrodzkiej, z Cepem, Błaszczakiem i „główką prącia Prezesa” na czele, śpieszący z odwiedzinami do rannych funkcjonariuszy, oczywiście w towarzystwie kamer „kurwizji”. Autoreklama za friko… Wiele się mówi o możliwych prowokacjach ze strony służb białoruskich. A ja wcale nie wykluczam prowokacji ze strony naszych służb, gdyby obecny kryzys zaczął zbyt szybko wygasać... Nic tak nie działa na wyobraźnię suwerena, jak „zamach” w Smoleńsku lub kilka serii z karabinów maszynowych i parę trupów na granicy. Jestem pewien, że aby powstrzymać spadek słupków poparcia, Kaczyński byłby gotów wywołać nawet lokalny konflikcik zbrojny…
Napisałem, że na tym konflikcie bardzo dużo traci opozycja. To, co dzieje się od kilku dni w prawicowych mediach, pokazuje rzeczywiste intencje Kaczyńskiego. Dziesiątki PIS-owców, na komendę, zaczęły ujadanie i zgodnym chórem właśnie opozycję obarczają współwiną za wywołanie kryzysu... Stawiają Tuska w jednym szeregu z Łukaszenką i Putinem, nazywają polityków opozycji zdrajcami, zarzucają im: spiskowanie z wrogami Polski, „zaproszenie uchodźców do przekraczania naszej granicy”, słowne atakowanie funkcjonariuszy SG, żołnierzy i policjantów… Oraz domagają się odkupienia win. To nie przypadek. To starannie wyreżyserowany spektakl. To, co bredzi ta psychopatka Pawłowicz, powtarzają potem, w formie nieco tylko złagodzonej, pozostałe kundle z Nowogrodzkiej: Błaszczak, Schefernaker, Jaki, Wawrzyk...
Pawłowicz jest ciężko pierd*lnięta, to fakt bezsporny. Ale w tym przypadku to nie jej choroba psychiczna, jad płynący w żyłach, kompleksy i wścieklizna odgrywają decydująca rolę. Jej wyskoki w mediach społecznościowych nie wynikają tylko z jej emocji i wrodzonej agresji. One również są wcześniej zaplanowane i wyreżyserowane. Pawłowicz wybija swoimi wpisami pewien rytm, narzuca tempo, kierunek i ostrość partyjnej narracji... A w tej narracji zaciera się całkowicie granica pomiędzy winą Łukaszenki oraz Putina i działaniami polskiej opozycji. "Kurwizja" pokazuje ich jako sojuszników przeciwko Polsce. Białoruski dyktator jest przedstawiany jako wróg zewnętrzny, a nasza opozycja - wewnętrzny. A sytuacja opozycji jeszcze się pogorszy, jeśli w ten kryzys włączą się instytucje unijne. Bo wtedy każda próba kontroli lub krytyki działań Nowogrodzkiej będzie przedstawiana jako sypanie piachu w tryby koalicji PIS z Brukselą – dywersja opozycji, we współpracy z Łukaszenką, wymierzona w bezpieczeństwo i żywotne interesy Unii oraz Polski.
Plany Łukaszenki i Kaczyńskiego w niczym ze sobą nie kolidują. One się zazębiają i uzupełniają. Jeśli do Polski przedrze się nawet 10 tysięcy uchodźców, nikt na Nowogrodzkiej nie będzie z tego powodu rozpaczać. Wiadomo, że po miesiącu oni wszyscy i tak znajdą się w Niemczech. Niby wszystko idzie więc zgodnie z planami Kaczyńskiego. Ale Prezes, jak mu się to ostatnio zdarzało już kilkakrotnie, także i tu w kilku sprawach przedobrzył... To, w czym poszło mu nie tak, jak oczekiwał, to temat na osobny post. Więc teraz tylko o jednym – o blokadzie informacji. Wiadomo, dlaczego zamknięto mediom dostęp do pasa przygranicznego. Oczywisty jest także powód nie wpuszczania do Polski funkcjonariuszy Frontexu. Po co świat ma się dowiedzieć o łamaniu prawa i okrucieństwie PIS-owskich służb w stosunku nawet do ciężarnych kobiet i małych dzieci? Po co polska opinia publiczna ma widzieć, jak często chaotyczna oraz nieporadna jest ta rzekomo profesjonalna i skuteczna ochrona naszej granicy?
Ale Kaczyński, zamykając dostęp do granicy bezstronnym obserwatorom i mediom, skazał Polskę i świat na śledzenie medialnych relacji tylko drugiej strony. A propaganda Łukaszenki i Putina niczym nie różni się od PIS-owskiej. Białoruska TV też nie pokazuje bestialstwa ich służb. Uchodźcy mówią wprawdzie do kamer o koszmarnym traktowaniu przez funkcjonariuszy obu stron, ale w świat idzie głównie przekaz o bezduszności i okrucieństwie tylko naszych pograniczników. Że biją, że przeganiają kobiety z dziećmi przez granicę, że zagazowują i strzelają nad głowami. Białoruska i rosyjska TV pokazują okaleczonych ludzi z komentarzem, że to polska Policja szczuła na nich swoje psy. Pokazują pobitych mężczyzn, a z ich wypowiedzi wynika, że to Polacy ich skatowali i zawrócili na Białoruś. Pokazują lecący śmigłowiec naszej armii z komentarzem, że lata tak nisko, aby gasić wirem powietrza ogniska uchodźców. I następuje przebitka na ich odmrożone stopy… Może zachodni politycy nie wierzą tym relacjom. Ale dlaczego miałaby nie wierzyć tamtejsza opinia publiczna, która w relacjach z protestów Strajku Kobiet widziała wielokrotnie, do czego zdolni są u nas bandyci w mundurach…
I jeszcze słów kilka o tym rzekomym profesjonalizmie i sprawności naszych żołnierzy oraz policjantów na granicy. Głos w tej sprawie zabrał niedawno jakiś Błażej Poboży, zastępca Kamińskiego w MSW. Sprawdziłem, kto zacz ten Poboży. Okazuje się, że to dobry kolega Patryka Jakiego i tej gnidy Miłosza Kłeczka, najlepiej obecnie opłacanej hieny w "kurwizji". Tenże Poboży pieprzył oczywiście banialuki o świetnym przygotowaniu naszych funkcjonariuszy strzegących granicy, o ich stalowych nerwach, poświęceniu i odporności na stres oraz trudy służby w ekstremalnych warunkach. Jednym słowem "silni, zwarci i gotowi", broniący naszego terytorium przed szturmem tłumu krwiożerczych bestii ze wschodu. Poboży mówił także o świetnym dowodzeniu i organizacji. Tymczasem z relacji samych funkcjonariuszy SG i żołnierzy wyłania się obraz braku kompetencji, chaosu, a nawet bezradności.
O ile żołnierze tkwiący na granicy od 2 miesięcy rzeczywiście mają już niezbędne umiejętności i doświadczenie w pilnowaniu zasieków z drutu, to przysyłane im na gwałt posiłki składają się z ludzi kompletnie do tego typu zadań nieprzygotowanych. Ich rzeczywistym przeciwnikiem nie jest tam bowiem bezbronny tłum zdesperowanych, głodnych, zziębniętych i przerażonych uchodźców! Tylko białoruski OMON i funkcjonariusze służb specjalnych Łukaszenki. Czyli świetnie wytresowani twardziele, doświadczeni i bezwzględni, zbiry uczestniczące w podobnych „zadymach” od wielu lat. Każą im strzelać do uchodźców lub polskich pograniczników, to się nie zawahają. Stanąć oko w oko z nimi to nie to samo, co strzec w 700 chłopa jakiejś zasranej pustej willi na Żoliborzu przed kilkunastoma dziewczynami z plakatami. Lub bronić przed nieistniejącym agresorem jakichś pieprzonych schodków na placu. Zamiast ćwiczyć umiejętność zachowania się żołnierzy i policjantów w starciu z takim przeciwnikiem, Błaszczak i Kamiński wysyłali ich do pałowania bezbronnych kobiet. Skoro podczas ostatniego Marszu Niepodległości 40 kiboli i narodowców spuszczało łomot 70 „gierojom” z oddziałów prewencji Policji, to znaczy, że 10 bandziorów z OMON-u też by na tych 70 polskich policjantów wystarczyło…
Funkcjonariusze Policji nie mają żadnego doświadczenia w działaniach w zwartych formacjach w terenie pozamiejskim. Jeśli ich ćwiczono, to do tłumienia protestów ulicznych. Słabym punktem wojska jest z kolei nieznajomość terenu oraz kadra dowódcza od majora wzwyż, wciąż zmieniana, w której awanse i przydziały zależą nie od kwalifikacji i doświadczenia, tylko od światopoglądu, znajomości oraz widzimisię Błaszczaka. Poza brakiem indywidualnego przygotowania funkcjonariuszy znaczenie ma także nieprzygotowanie poszczególnych służb do wspólnego działania. Straż Graniczna nie ma żadnych doświadczeń we współpracy ze szturmowymi oddziałami Policji, Policja z wojskiem, a wojsko z WOT-em.
Podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu każdy bez wyjątku przemawiający PIS-dzielec wysławiał pod niebiosa zasługi Kaczyńskiego w niemal idealnym przygotowaniu naszego państwa na kryzys migracyjny. Skoro, jak oni twierdzą, boski i nieomylny Kaczyński już w czerwcu przewidział to, co dzieje się na granicy teraz, to jakim cudem niemiecka SG w ciągu zaledwie 2 miesięcy zatrzymała przy granicy z Polską aż 5 tysięcy nielegalnych emigrantów? A wg jej szacunków kolejnych 15-20 tysięcy nie udało im się zatrzymać i przedostali się oni już do Niemiec. Skoro wicepremier i Przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego Kaczyński był tak przewidujący już 5 miesięcy temu, to dlaczego dopiero teraz w panice wzmacniane są nasze siły na granicy?! Generał Polko już w chwili podjęcia decyzji o wzniesieniu zasieków (w sierpniu) zapowiadał, że do ich pilnowania potrzebne będą 24 tysiące żołnierzy i policjantów. Tylko do pilnowania! A nie do blokowania 500-metrowych wyrw w niezniszczalnym płocie po jego zniszczeniu. Oraz dodatkowe 4-5 tysięcy ludzi ze służb transportowych, medycznych, kwatermistrzostwa itp. Nikt z rządu generała nie słuchał, bo Błaszczak był przekonany, że w zupełności wystarczy 5-6 tysięcy żołnierzy. Obecnie jest tam już 20 tysięcy (w tym 13 tysięcy żołnierzy), stale dowożeni są nowi i okazuje się, że to dużo za mało… Gdyby nie spodziewana dziś zadyma w Warszawie, to na granicy byłyby już całe 3 tysiące policjantów z oddziałów prewencji. Czyli wszyscy… Skoro rząd chce rzucić na granicę żołnierzy NSR (rezerwa), którzy w ogóle nie są w niczym przeszkoleni, to znaczy, że przygotowania państwa do kryzysu migracyjnego zostały gruntownie spierd*lone. I żadne słowa zachwytu oraz podziękowania z mównicy sejmowej ze strony Cepa, Błaszczaka i Kamińskiego dla Kaczyńskiego tego faktu nie zmienią…
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
JN. JA.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez S.A.-D. dnia Sob 19:39, 13 Lis 2021, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Miśka
Gość
|
Wysłany: Sob 19:59, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
Ula napisał: | Miśka napisał: | Ula napisał: | Czytelnik napisał: | "Gdzie są migranci z Mińska? "Tysiące wywieziono na granicę z Polską. Na rano zaplanowano szturm"
Niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan poinformował na Twitterze, że wszyscy migranci, którzy do tej pory koczowali na ulicach Mińska zniknęli. W opublikowanym przez niego nagraniu widać z kolei tłumy migrantów w leśnym obozowisku. Giczan przekonuje, że tysiące cudzoziemców wywieziono na granicę z Polską. "Na jutro (poniedziałek-red) rano zaplanowano szturm" - dodaje.
Zwożeni systematycznie od wielu tygodni do Mińska migranci nagle zniknęli z tego miasta. Tak wynika z relacji niezależnego białoruskiego dziennikarza Tadeusza Giczana.
Reporter wyjaśnia, że prawdopodobnie tysiące osób wywieziono na granicę z Polską, co udowadnia nagraniem z lasu w miejscowości Kuznica-Bruzgi. Jak dodaje, ta ogromna grupa ma szturmować w poniedziałek rano polską granicę.
Prawie żadnych migrantów w Mińsku, przynajmniej na razie. Dziś tysiące (?) z nich przeniosło się ze stolicy Białorusi na przejście Kuznica-Bruzgi, aby w jednej dużej grupie próbować szturmować granicę polską. Szturm zaplanowany jest na jutro rano
- informuje dziennikarz.
Obawiam się, że może zrobić się naprawdę paskudnie
- dodaje.
Reporter załączył również nagranie, na którym widzimy puste ulice Mińska i tłumy migrantów w przygranicznym lesie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Lokalne media z Białegostoku donoszą, że w stronę Kuźnicy udają się dziesiątki radiowozów policyjnych." |
Znalezione w sieci...
Internauta snuje odważne, śmiałe rozważania na temat aktualnych wydarzeń... i tego czym mogą skutkować.
"Dyl Anonim 08.11.2021 11:29
A co, jeśli wcale nie chodzi o to, żeby migranci weszli do wymarzonych Niemiec ("Germany"), bo Niemcy i tak ich nie wpuszczą do siebie? Jeśli chodzi o to, żeby całkowicie zdestabilizować sytuację w Polsce i obalić obecną władzę. Jeśli temu celowi po cichu kibicuje Unia, wroga PiS-owi i Rządowi, a oświadczenia przeciw Łukaszence to tylko gra pozorów, podobnie jak pozorowane poparcie Polski? Dlaczego do dziś nie ma na polskiej granicy oddziałów wojsk i straży granicznych państw Unii? Dlaczego sankcje są tak niemrawe? Kiedy wdarcie się migrantów do Polski i idący za tym chaos i zamieszki doprowadzą do zmiany władzy w Polsce, wtedy Unia pomoże: urządzi połowę migrantów w Polsce, połowę rozlokuje po Europie, a Polska będzie kaputt. " |
Typowa pisiorska propaganda i odwracanie kota ogonem
Trudno mi uwierzyć, że akurat Ty, powielasz takie bzdety Ula.
Ale skoro to ma ukoić Twoje skołatane serce narodowe, to postaram się Ciebie zrozumieć . |
Dziękuję Misiu...masz wielkie seducho  |
No ba, wszystkich zmieszczę jak widzisz, za wyjątkiem zgorzkniałych życiowo, od tych stronie bardzo.
Krew wypiją a nawet śladu nie zostawią , brrrrrr 🤪 wampiry 🚀🚀🚀
Ostatnio zmieniony przez Miśka dnia Sob 20:02, 13 Lis 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Miśka
Gość
|
Wysłany: Sob 20:01, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
S.A.-D. napisał: | ŁUKASZENKA – NOWY KOALICJANT KACZYŃSKIEGO…
Na kryzysie na granicy z Białorusią korzystają tylko trzej dyktatorzy: Kaczyński, Łukaszenka i Putin. Wszyscy pozostali na tej awanturze dużo tracą. A najwięcej tracą bogu ducha winni uchodźcy oraz nasza opozycja. Nie podejrzewam mocno już stetryczałego Kaczyńskiego o aż taką dalekowzroczność i umiejętność długofalowego planowania, by posądzać go o to, że uczestniczył w aranżowaniu całej tej awantury. Ale nie ulega wątpliwości, że PIS zrobiło bardzo dużo, by do tego granicznego konfliktu doszło. Łukaszenka, przyciśnięty międzynarodowymi sankcjami do ściany, chciał pokazać, że on jednak jeszcze dużo może. Chciał (wraz z Putinem) przysporzyć Unii i Polsce problemów. No i przysporzył. Kaczyński z kolei chciał po raz kolejny pokazać się jako "obrońca świętej ziemi polskiej". No i właśnie takim się pokazuje. W chwilach zagrożenia zewnętrznego naród zawsze jednoczy się wokół swoich przywódców. Nie mniej jednak ważne jest dla niego to, że odwraca jednocześnie uwagę suwerena od cholernie niewygodnych dla PIS tematów: aborcji, rosnącej inflacji, podwyżek prądu i gazu, porażek w wojnie z Brukselą i TSUE oraz całkowitej klapy "Polskiego Bezładu". Przecieki ze skrzynki Dworczyka dowodzą, że PIS nie zawaha się wykorzystać dosłownie każdej okazji, nawet najbardziej drażliwej i bolesnej, byle tylko odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych porażek lub tematów dla siebie niewygodnych.
Gdyby nie było kryzysu migracyjnego na naszej granicy, to Kaczyński by ten kryzys wymyślił i zorganizował. Ale nie musiał. Wystarczyło, że nie starał się nawet zapobiec napływowi uchodźców na Białoruś, choć przecież od miesięcy wiadomo było, w jakim celu ich Łukaszenka do siebie ściąga. Gdy tylko pojawiły się informacje o wzmożeniu aktywności białoruskich i rosyjskich „emisariuszy” w krajach arabskich i zachęcaniu przez nich ludzi do migracji do zachodniej Europy via Białoruś i Polskę, natychmiast powinna się pojawić aktywność naszych służb w tych krajach, która by tym ludziom wybiła z głowy taką eskapadę. Która by im uświadomiła, że reżim Łukaszenki to nie jest tanie biuro podróży oraz to, że w Polsce nikt ich chlebem, solą i kwiatami witać nie będzie. Ale polskie służby do dziś nie podjęły żadnej kontrreakcji na działania Łukaszenki. A ponieważ polska dyplomacja już właściwie nie istnieje, nie miał kto zapobiec pojawieniu się na naszych granicach tysięcy zdesperowanych uchodźców.
Można było stworzyć punkty informacyjne na lotniskach w kilku krajach azjatyckich i afrykańskich, gdzie chętni do emigracji mogliby zobaczyć filmy i zdjęcia obrazujące sytuację na naszej granicy z Białorusią i ogrom trudności oraz niebezpieczeństw, jakie ich tu czekają. Taka propaganda to potężna, skuteczna i sugestywna broń. Ale PIS jej nie użyło, bo byłoby to sprzeczne z ich celem. Nie skorzystało również z możliwości umiędzynarodowienia całego konfliktu. Skoro tak trudno jest powstrzymać uchodźców przedostających się z Białorusi do nas, to trzeba było podjąć działania blokujące im dostęp na Białoruś! Ale do tego potrzebna byłaby współpraca rządu z Brukselą i NATO. I wymuszenie np. zakazu lotów i przewozu do Mińska tysięcy uchodźców przez linie lotnicze z państw europejskich. Z Bagdadu do Mińska jest 4.000 km, a z Kabulu - 5.000 km. Samolotami irlandzkich, duńskich lub rumuńskich przewoźników to kilka godzin lotu. Gdyby ci ludzie musieli jednak pokonać ten dystans jadąc na mułach lub tamtejszymi pociągami, przekraczając przy tym 3 albo 4 granice, wielu by się jednak nie zdecydowało. Ale PIS nawet nie próbowało dogadywać się z państwami i instytucjami unijnymi. Musiałoby wpierw przyznać się do winy i przeprosić za wywołanie wojny z Brukselą oraz to, że nie pomogło Grecji, Włochom, Francji i Niemcom podczas poprzedniego kryzysu migracyjnego, gdy te państwa rząd PIS-u o pomoc prosiły. Ale Kaczyński nie umie przyznawać się do błędów i przepraszać...
Dla Kaczyńskiego śmierć 100-200 uchodźców w strefie przygranicznej to byłby tylko nic nieznaczący epizod. Mogą sobie zamarznąć, mogą zostać zastrzeleni lub stratowani. A gdyby do szpitali, po starciach z emigrantami, trafiło z 20-30 polskich pograniczników lub policjantów, PIS miałoby podwójny zysk. Byłby to „dowód”, że rację mieli politycy Nowogrodzkiej, od lat przedstawiający muzułmańskich uchodźców jako bandę fanatycznych dzikusów lub pogańskich złoczyńców... No i przekonanie suwerena o dramaturgii, heroizmie funkcjonariuszy oraz słuszności obrony naszego terytorium przez PIS wzrosło by niepomiernie. Już widzę ten korowód polityków Nowogrodzkiej, z Cepem, Błaszczakiem i „główką prącia Prezesa” na czele, śpieszący z odwiedzinami do rannych funkcjonariuszy, oczywiście w towarzystwie kamer „kurwizji”. Autoreklama za friko… Wiele się mówi o możliwych prowokacjach ze strony służb białoruskich. A ja wcale nie wykluczam prowokacji ze strony naszych służb, gdyby obecny kryzys zaczął zbyt szybko wygasać... Nic tak nie działa na wyobraźnię suwerena, jak „zamach” w Smoleńsku lub kilka serii z karabinów maszynowych i parę trupów na granicy. Jestem pewien, że aby powstrzymać spadek słupków poparcia, Kaczyński byłby gotów wywołać nawet lokalny konflikcik zbrojny…
Napisałem, że na tym konflikcie bardzo dużo traci opozycja. To, co dzieje się od kilku dni w prawicowych mediach, pokazuje rzeczywiste intencje Kaczyńskiego. Dziesiątki PIS-owców, na komendę, zaczęły ujadanie i zgodnym chórem właśnie opozycję obarczają współwiną za wywołanie kryzysu... Stawiają Tuska w jednym szeregu z Łukaszenką i Putinem, nazywają polityków opozycji zdrajcami, zarzucają im: spiskowanie z wrogami Polski, „zaproszenie uchodźców do przekraczania naszej granicy”, słowne atakowanie funkcjonariuszy SG, żołnierzy i policjantów… Oraz domagają się odkupienia win. To nie przypadek. To starannie wyreżyserowany spektakl. To, co bredzi ta psychopatka Pawłowicz, powtarzają potem, w formie nieco tylko złagodzonej, pozostałe kundle z Nowogrodzkiej: Błaszczak, Schefernaker, Jaki, Wawrzyk...
Pawłowicz jest ciężko pierd*lnięta, to fakt bezsporny. Ale w tym przypadku to nie jej choroba psychiczna, jad płynący w żyłach, kompleksy i wścieklizna odgrywają decydująca rolę. Jej wyskoki w mediach społecznościowych nie wynikają tylko z jej emocji i wrodzonej agresji. One również są wcześniej zaplanowane i wyreżyserowane. Pawłowicz wybija swoimi wpisami pewien rytm, narzuca tempo, kierunek i ostrość partyjnej narracji... A w tej narracji zaciera się całkowicie granica pomiędzy winą Łukaszenki oraz Putina i działaniami polskiej opozycji. "Kurwizja" pokazuje ich jako sojuszników przeciwko Polsce. Białoruski dyktator jest przedstawiany jako wróg zewnętrzny, a nasza opozycja - wewnętrzny. A sytuacja opozycji jeszcze się pogorszy, jeśli w ten kryzys włączą się instytucje unijne. Bo wtedy każda próba kontroli lub krytyki działań Nowogrodzkiej będzie przedstawiana jako sypanie piachu w tryby koalicji PIS z Brukselą – dywersja opozycji, we współpracy z Łukaszenką, wymierzona w bezpieczeństwo i żywotne interesy Unii oraz Polski.
Plany Łukaszenki i Kaczyńskiego w niczym ze sobą nie kolidują. One się zazębiają i uzupełniają. Jeśli do Polski przedrze się nawet 10 tysięcy uchodźców, nikt na Nowogrodzkiej nie będzie z tego powodu rozpaczać. Wiadomo, że po miesiącu oni wszyscy i tak znajdą się w Niemczech. Niby wszystko idzie więc zgodnie z planami Kaczyńskiego. Ale Prezes, jak mu się to ostatnio zdarzało już kilkakrotnie, także i tu w kilku sprawach przedobrzył... To, w czym poszło mu nie tak, jak oczekiwał, to temat na osobny post. Więc teraz tylko o jednym – o blokadzie informacji. Wiadomo, dlaczego zamknięto mediom dostęp do pasa przygranicznego. Oczywisty jest także powód nie wpuszczania do Polski funkcjonariuszy Frontexu. Po co świat ma się dowiedzieć o łamaniu prawa i okrucieństwie PIS-owskich służb w stosunku nawet do ciężarnych kobiet i małych dzieci? Po co polska opinia publiczna ma widzieć, jak często chaotyczna oraz nieporadna jest ta rzekomo profesjonalna i skuteczna ochrona naszej granicy?
Ale Kaczyński, zamykając dostęp do granicy bezstronnym obserwatorom i mediom, skazał Polskę i świat na śledzenie medialnych relacji tylko drugiej strony. A propaganda Łukaszenki i Putina niczym nie różni się od PIS-owskiej. Białoruska TV też nie pokazuje bestialstwa ich służb. Uchodźcy mówią wprawdzie do kamer o koszmarnym traktowaniu przez funkcjonariuszy obu stron, ale w świat idzie głównie przekaz o bezduszności i okrucieństwie tylko naszych pograniczników. Że biją, że przeganiają kobiety z dziećmi przez granicę, że zagazowują i strzelają nad głowami. Białoruska i rosyjska TV pokazują okaleczonych ludzi z komentarzem, że to polska Policja szczuła na nich swoje psy. Pokazują pobitych mężczyzn, a z ich wypowiedzi wynika, że to Polacy ich skatowali i zawrócili na Białoruś. Pokazują lecący śmigłowiec naszej armii z komentarzem, że lata tak nisko, aby gasić wirem powietrza ogniska uchodźców. I następuje przebitka na ich odmrożone stopy… Może zachodni politycy nie wierzą tym relacjom. Ale dlaczego miałaby nie wierzyć tamtejsza opinia publiczna, która w relacjach z protestów Strajku Kobiet widziała wielokrotnie, do czego zdolni są u nas bandyci w mundurach…
I jeszcze słów kilka o tym rzekomym profesjonalizmie i sprawności naszych żołnierzy oraz policjantów na granicy. Głos w tej sprawie zabrał niedawno jakiś Błażej Poboży, zastępca Kamińskiego w MSW. Sprawdziłem, kto zacz ten Poboży. Okazuje się, że to dobry kolega Patryka Jakiego i tej gnidy Miłosza Kłeczka, najlepiej obecnie opłacanej hieny w "kurwizji". Tenże Poboży pieprzył oczywiście banialuki o świetnym przygotowaniu naszych funkcjonariuszy strzegących granicy, o ich stalowych nerwach, poświęceniu i odporności na stres oraz trudy służby w ekstremalnych warunkach. Jednym słowem "silni, zwarci i gotowi", broniący naszego terytorium przed szturmem tłumu krwiożerczych bestii ze wschodu. Poboży mówił także o świetnym dowodzeniu i organizacji. Tymczasem z relacji samych funkcjonariuszy SG i żołnierzy wyłania się obraz braku kompetencji, chaosu, a nawet bezradności.
O ile żołnierze tkwiący na granicy od 2 miesięcy rzeczywiście mają już niezbędne umiejętności i doświadczenie w pilnowaniu zasieków z drutu, to przysyłane im na gwałt posiłki składają się z ludzi kompletnie do tego typu zadań nieprzygotowanych. Ich rzeczywistym przeciwnikiem nie jest tam bowiem bezbronny tłum zdesperowanych, głodnych, zziębniętych i przerażonych uchodźców! Tylko białoruski OMON i funkcjonariusze służb specjalnych Łukaszenki. Czyli świetnie wytresowani twardziele, doświadczeni i bezwzględni, zbiry uczestniczące w podobnych „zadymach” od wielu lat. Każą im strzelać do uchodźców lub polskich pograniczników, to się nie zawahają. Stanąć oko w oko z nimi to nie to samo, co strzec w 700 chłopa jakiejś zasranej pustej willi na Żoliborzu przed kilkunastoma dziewczynami z plakatami. Lub bronić przed nieistniejącym agresorem jakichś pieprzonych schodków na placu. Zamiast ćwiczyć umiejętność zachowania się żołnierzy i policjantów w starciu z takim przeciwnikiem, Błaszczak i Kamiński wysyłali ich do pałowania bezbronnych kobiet. Skoro podczas ostatniego Marszu Niepodległości 40 kiboli i narodowców spuszczało łomot 70 „gierojom” z oddziałów prewencji Policji, to znaczy, że 10 bandziorów z OMON-u też by na tych 70 polskich policjantów wystarczyło…
Funkcjonariusze Policji nie mają żadnego doświadczenia w działaniach w zwartych formacjach w terenie pozamiejskim. Jeśli ich ćwiczono, to do tłumienia protestów ulicznych. Słabym punktem wojska jest z kolei nieznajomość terenu oraz kadra dowódcza od majora wzwyż, wciąż zmieniana, w której awanse i przydziały zależą nie od kwalifikacji i doświadczenia, tylko od światopoglądu, znajomości oraz widzimisię Błaszczaka. Poza brakiem indywidualnego przygotowania funkcjonariuszy znaczenie ma także nieprzygotowanie poszczególnych służb do wspólnego działania. Straż Graniczna nie ma żadnych doświadczeń we współpracy ze szturmowymi oddziałami Policji, Policja z wojskiem, a wojsko z WOT-em.
Podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu każdy bez wyjątku przemawiający PIS-dzielec wysławiał pod niebiosa zasługi Kaczyńskiego w niemal idealnym przygotowaniu naszego państwa na kryzys migracyjny. Skoro, jak oni twierdzą, boski i nieomylny Kaczyński już w czerwcu przewidział to, co dzieje się na granicy teraz, to jakim cudem niemiecka SG w ciągu zaledwie 2 miesięcy zatrzymała przy granicy z Polską aż 5 tysięcy nielegalnych emigrantów? A wg jej szacunków kolejnych 15-20 tysięcy nie udało im się zatrzymać i przedostali się oni już do Niemiec. Skoro wicepremier i Przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego Kaczyński był tak przewidujący już 5 miesięcy temu, to dlaczego dopiero teraz w panice wzmacniane są nasze siły na granicy?! Generał Polko już w chwili podjęcia decyzji o wzniesieniu zasieków (w sierpniu) zapowiadał, że do ich pilnowania potrzebne będą 24 tysiące żołnierzy i policjantów. Tylko do pilnowania! A nie do blokowania 500-metrowych wyrw w niezniszczalnym płocie po jego zniszczeniu. Oraz dodatkowe 4-5 tysięcy ludzi ze służb transportowych, medycznych, kwatermistrzostwa itp. Nikt z rządu generała nie słuchał, bo Błaszczak był przekonany, że w zupełności wystarczy 5-6 tysięcy żołnierzy. Obecnie jest tam już 20 tysięcy (w tym 13 tysięcy żołnierzy), stale dowożeni są nowi i okazuje się, że to dużo za mało… Gdyby nie spodziewana dziś zadyma w Warszawie, to na granicy byłyby już całe 3 tysiące policjantów z oddziałów prewencji. Czyli wszyscy… Skoro rząd chce rzucić na granicę żołnierzy NSR (rezerwa), którzy w ogóle nie są w niczym przeszkoleni, to znaczy, że przygotowania państwa do kryzysu migracyjnego zostały gruntownie spierd*lone. I żadne słowa zachwytu oraz podziękowania z mównicy sejmowej ze strony Cepa, Błaszczaka i Kamińskiego dla Kaczyńskiego tego faktu nie zmienią…
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
JN. JA. |
Dziekuje , juz to robie 😘😘😘
|
|
Powrót do góry |
|
 |
S.A.-D.
Użytkownik
Dołączył: 03 Lis 2020
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 254 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:11, 13 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
Wiem, że na Ciebie zawsze można liczyć Misiulinko 😍😍😍
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez S.A.-D. dnia Sob 20:11, 13 Lis 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:10, 14 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
Miśka napisał: | S.A.-D. napisał: | ŁUKASZENKA – NOWY KOALICJANT KACZYŃSKIEGO…
Na kryzysie na granicy z Białorusią korzystają tylko trzej dyktatorzy: Kaczyński, Łukaszenka i Putin. Wszyscy pozostali na tej awanturze dużo tracą. A najwięcej tracą bogu ducha winni uchodźcy oraz nasza opozycja. Nie podejrzewam mocno już stetryczałego Kaczyńskiego o aż taką dalekowzroczność i umiejętność długofalowego planowania, by posądzać go o to, że uczestniczył w aranżowaniu całej tej awantury. Ale nie ulega wątpliwości, że PIS zrobiło bardzo dużo, by do tego granicznego konfliktu doszło. Łukaszenka, przyciśnięty międzynarodowymi sankcjami do ściany, chciał pokazać, że on jednak jeszcze dużo może. Chciał (wraz z Putinem) przysporzyć Unii i Polsce problemów. No i przysporzył. Kaczyński z kolei chciał po raz kolejny pokazać się jako "obrońca świętej ziemi polskiej". No i właśnie takim się pokazuje. W chwilach zagrożenia zewnętrznego naród zawsze jednoczy się wokół swoich przywódców. Nie mniej jednak ważne jest dla niego to, że odwraca jednocześnie uwagę suwerena od cholernie niewygodnych dla PIS tematów: aborcji, rosnącej inflacji, podwyżek prądu i gazu, porażek w wojnie z Brukselą i TSUE oraz całkowitej klapy "Polskiego Bezładu". Przecieki ze skrzynki Dworczyka dowodzą, że PIS nie zawaha się wykorzystać dosłownie każdej okazji, nawet najbardziej drażliwej i bolesnej, byle tylko odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych porażek lub tematów dla siebie niewygodnych.
Gdyby nie było kryzysu migracyjnego na naszej granicy, to Kaczyński by ten kryzys wymyślił i zorganizował. Ale nie musiał. Wystarczyło, że nie starał się nawet zapobiec napływowi uchodźców na Białoruś, choć przecież od miesięcy wiadomo było, w jakim celu ich Łukaszenka do siebie ściąga. Gdy tylko pojawiły się informacje o wzmożeniu aktywności białoruskich i rosyjskich „emisariuszy” w krajach arabskich i zachęcaniu przez nich ludzi do migracji do zachodniej Europy via Białoruś i Polskę, natychmiast powinna się pojawić aktywność naszych służb w tych krajach, która by tym ludziom wybiła z głowy taką eskapadę. Która by im uświadomiła, że reżim Łukaszenki to nie jest tanie biuro podróży oraz to, że w Polsce nikt ich chlebem, solą i kwiatami witać nie będzie. Ale polskie służby do dziś nie podjęły żadnej kontrreakcji na działania Łukaszenki. A ponieważ polska dyplomacja już właściwie nie istnieje, nie miał kto zapobiec pojawieniu się na naszych granicach tysięcy zdesperowanych uchodźców.
Można było stworzyć punkty informacyjne na lotniskach w kilku krajach azjatyckich i afrykańskich, gdzie chętni do emigracji mogliby zobaczyć filmy i zdjęcia obrazujące sytuację na naszej granicy z Białorusią i ogrom trudności oraz niebezpieczeństw, jakie ich tu czekają. Taka propaganda to potężna, skuteczna i sugestywna broń. Ale PIS jej nie użyło, bo byłoby to sprzeczne z ich celem. Nie skorzystało również z możliwości umiędzynarodowienia całego konfliktu. Skoro tak trudno jest powstrzymać uchodźców przedostających się z Białorusi do nas, to trzeba było podjąć działania blokujące im dostęp na Białoruś! Ale do tego potrzebna byłaby współpraca rządu z Brukselą i NATO. I wymuszenie np. zakazu lotów i przewozu do Mińska tysięcy uchodźców przez linie lotnicze z państw europejskich. Z Bagdadu do Mińska jest 4.000 km, a z Kabulu - 5.000 km. Samolotami irlandzkich, duńskich lub rumuńskich przewoźników to kilka godzin lotu. Gdyby ci ludzie musieli jednak pokonać ten dystans jadąc na mułach lub tamtejszymi pociągami, przekraczając przy tym 3 albo 4 granice, wielu by się jednak nie zdecydowało. Ale PIS nawet nie próbowało dogadywać się z państwami i instytucjami unijnymi. Musiałoby wpierw przyznać się do winy i przeprosić za wywołanie wojny z Brukselą oraz to, że nie pomogło Grecji, Włochom, Francji i Niemcom podczas poprzedniego kryzysu migracyjnego, gdy te państwa rząd PIS-u o pomoc prosiły. Ale Kaczyński nie umie przyznawać się do błędów i przepraszać...
Dla Kaczyńskiego śmierć 100-200 uchodźców w strefie przygranicznej to byłby tylko nic nieznaczący epizod. Mogą sobie zamarznąć, mogą zostać zastrzeleni lub stratowani. A gdyby do szpitali, po starciach z emigrantami, trafiło z 20-30 polskich pograniczników lub policjantów, PIS miałoby podwójny zysk. Byłby to „dowód”, że rację mieli politycy Nowogrodzkiej, od lat przedstawiający muzułmańskich uchodźców jako bandę fanatycznych dzikusów lub pogańskich złoczyńców... No i przekonanie suwerena o dramaturgii, heroizmie funkcjonariuszy oraz słuszności obrony naszego terytorium przez PIS wzrosło by niepomiernie. Już widzę ten korowód polityków Nowogrodzkiej, z Cepem, Błaszczakiem i „główką prącia Prezesa” na czele, śpieszący z odwiedzinami do rannych funkcjonariuszy, oczywiście w towarzystwie kamer „kurwizji”. Autoreklama za friko… Wiele się mówi o możliwych prowokacjach ze strony służb białoruskich. A ja wcale nie wykluczam prowokacji ze strony naszych służb, gdyby obecny kryzys zaczął zbyt szybko wygasać... Nic tak nie działa na wyobraźnię suwerena, jak „zamach” w Smoleńsku lub kilka serii z karabinów maszynowych i parę trupów na granicy. Jestem pewien, że aby powstrzymać spadek słupków poparcia, Kaczyński byłby gotów wywołać nawet lokalny konflikcik zbrojny…
Napisałem, że na tym konflikcie bardzo dużo traci opozycja. To, co dzieje się od kilku dni w prawicowych mediach, pokazuje rzeczywiste intencje Kaczyńskiego. Dziesiątki PIS-owców, na komendę, zaczęły ujadanie i zgodnym chórem właśnie opozycję obarczają współwiną za wywołanie kryzysu... Stawiają Tuska w jednym szeregu z Łukaszenką i Putinem, nazywają polityków opozycji zdrajcami, zarzucają im: spiskowanie z wrogami Polski, „zaproszenie uchodźców do przekraczania naszej granicy”, słowne atakowanie funkcjonariuszy SG, żołnierzy i policjantów… Oraz domagają się odkupienia win. To nie przypadek. To starannie wyreżyserowany spektakl. To, co bredzi ta psychopatka Pawłowicz, powtarzają potem, w formie nieco tylko złagodzonej, pozostałe kundle z Nowogrodzkiej: Błaszczak, Schefernaker, Jaki, Wawrzyk...
Pawłowicz jest ciężko pierd*lnięta, to fakt bezsporny. Ale w tym przypadku to nie jej choroba psychiczna, jad płynący w żyłach, kompleksy i wścieklizna odgrywają decydująca rolę. Jej wyskoki w mediach społecznościowych nie wynikają tylko z jej emocji i wrodzonej agresji. One również są wcześniej zaplanowane i wyreżyserowane. Pawłowicz wybija swoimi wpisami pewien rytm, narzuca tempo, kierunek i ostrość partyjnej narracji... A w tej narracji zaciera się całkowicie granica pomiędzy winą Łukaszenki oraz Putina i działaniami polskiej opozycji. "Kurwizja" pokazuje ich jako sojuszników przeciwko Polsce. Białoruski dyktator jest przedstawiany jako wróg zewnętrzny, a nasza opozycja - wewnętrzny. A sytuacja opozycji jeszcze się pogorszy, jeśli w ten kryzys włączą się instytucje unijne. Bo wtedy każda próba kontroli lub krytyki działań Nowogrodzkiej będzie przedstawiana jako sypanie piachu w tryby koalicji PIS z Brukselą – dywersja opozycji, we współpracy z Łukaszenką, wymierzona w bezpieczeństwo i żywotne interesy Unii oraz Polski.
Plany Łukaszenki i Kaczyńskiego w niczym ze sobą nie kolidują. One się zazębiają i uzupełniają. Jeśli do Polski przedrze się nawet 10 tysięcy uchodźców, nikt na Nowogrodzkiej nie będzie z tego powodu rozpaczać. Wiadomo, że po miesiącu oni wszyscy i tak znajdą się w Niemczech. Niby wszystko idzie więc zgodnie z planami Kaczyńskiego. Ale Prezes, jak mu się to ostatnio zdarzało już kilkakrotnie, także i tu w kilku sprawach przedobrzył... To, w czym poszło mu nie tak, jak oczekiwał, to temat na osobny post. Więc teraz tylko o jednym – o blokadzie informacji. Wiadomo, dlaczego zamknięto mediom dostęp do pasa przygranicznego. Oczywisty jest także powód nie wpuszczania do Polski funkcjonariuszy Frontexu. Po co świat ma się dowiedzieć o łamaniu prawa i okrucieństwie PIS-owskich służb w stosunku nawet do ciężarnych kobiet i małych dzieci? Po co polska opinia publiczna ma widzieć, jak często chaotyczna oraz nieporadna jest ta rzekomo profesjonalna i skuteczna ochrona naszej granicy?
Ale Kaczyński, zamykając dostęp do granicy bezstronnym obserwatorom i mediom, skazał Polskę i świat na śledzenie medialnych relacji tylko drugiej strony. A propaganda Łukaszenki i Putina niczym nie różni się od PIS-owskiej. Białoruska TV też nie pokazuje bestialstwa ich służb. Uchodźcy mówią wprawdzie do kamer o koszmarnym traktowaniu przez funkcjonariuszy obu stron, ale w świat idzie głównie przekaz o bezduszności i okrucieństwie tylko naszych pograniczników. Że biją, że przeganiają kobiety z dziećmi przez granicę, że zagazowują i strzelają nad głowami. Białoruska i rosyjska TV pokazują okaleczonych ludzi z komentarzem, że to polska Policja szczuła na nich swoje psy. Pokazują pobitych mężczyzn, a z ich wypowiedzi wynika, że to Polacy ich skatowali i zawrócili na Białoruś. Pokazują lecący śmigłowiec naszej armii z komentarzem, że lata tak nisko, aby gasić wirem powietrza ogniska uchodźców. I następuje przebitka na ich odmrożone stopy… Może zachodni politycy nie wierzą tym relacjom. Ale dlaczego miałaby nie wierzyć tamtejsza opinia publiczna, która w relacjach z protestów Strajku Kobiet widziała wielokrotnie, do czego zdolni są u nas bandyci w mundurach…
I jeszcze słów kilka o tym rzekomym profesjonalizmie i sprawności naszych żołnierzy oraz policjantów na granicy. Głos w tej sprawie zabrał niedawno jakiś Błażej Poboży, zastępca Kamińskiego w MSW. Sprawdziłem, kto zacz ten Poboży. Okazuje się, że to dobry kolega Patryka Jakiego i tej gnidy Miłosza Kłeczka, najlepiej obecnie opłacanej hieny w "kurwizji". Tenże Poboży pieprzył oczywiście banialuki o świetnym przygotowaniu naszych funkcjonariuszy strzegących granicy, o ich stalowych nerwach, poświęceniu i odporności na stres oraz trudy służby w ekstremalnych warunkach. Jednym słowem "silni, zwarci i gotowi", broniący naszego terytorium przed szturmem tłumu krwiożerczych bestii ze wschodu. Poboży mówił także o świetnym dowodzeniu i organizacji. Tymczasem z relacji samych funkcjonariuszy SG i żołnierzy wyłania się obraz braku kompetencji, chaosu, a nawet bezradności.
O ile żołnierze tkwiący na granicy od 2 miesięcy rzeczywiście mają już niezbędne umiejętności i doświadczenie w pilnowaniu zasieków z drutu, to przysyłane im na gwałt posiłki składają się z ludzi kompletnie do tego typu zadań nieprzygotowanych. Ich rzeczywistym przeciwnikiem nie jest tam bowiem bezbronny tłum zdesperowanych, głodnych, zziębniętych i przerażonych uchodźców! Tylko białoruski OMON i funkcjonariusze służb specjalnych Łukaszenki. Czyli świetnie wytresowani twardziele, doświadczeni i bezwzględni, zbiry uczestniczące w podobnych „zadymach” od wielu lat. Każą im strzelać do uchodźców lub polskich pograniczników, to się nie zawahają. Stanąć oko w oko z nimi to nie to samo, co strzec w 700 chłopa jakiejś zasranej pustej willi na Żoliborzu przed kilkunastoma dziewczynami z plakatami. Lub bronić przed nieistniejącym agresorem jakichś pieprzonych schodków na placu. Zamiast ćwiczyć umiejętność zachowania się żołnierzy i policjantów w starciu z takim przeciwnikiem, Błaszczak i Kamiński wysyłali ich do pałowania bezbronnych kobiet. Skoro podczas ostatniego Marszu Niepodległości 40 kiboli i narodowców spuszczało łomot 70 „gierojom” z oddziałów prewencji Policji, to znaczy, że 10 bandziorów z OMON-u też by na tych 70 polskich policjantów wystarczyło…
Funkcjonariusze Policji nie mają żadnego doświadczenia w działaniach w zwartych formacjach w terenie pozamiejskim. Jeśli ich ćwiczono, to do tłumienia protestów ulicznych. Słabym punktem wojska jest z kolei nieznajomość terenu oraz kadra dowódcza od majora wzwyż, wciąż zmieniana, w której awanse i przydziały zależą nie od kwalifikacji i doświadczenia, tylko od światopoglądu, znajomości oraz widzimisię Błaszczaka. Poza brakiem indywidualnego przygotowania funkcjonariuszy znaczenie ma także nieprzygotowanie poszczególnych służb do wspólnego działania. Straż Graniczna nie ma żadnych doświadczeń we współpracy ze szturmowymi oddziałami Policji, Policja z wojskiem, a wojsko z WOT-em.
Podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu każdy bez wyjątku przemawiający PIS-dzielec wysławiał pod niebiosa zasługi Kaczyńskiego w niemal idealnym przygotowaniu naszego państwa na kryzys migracyjny. Skoro, jak oni twierdzą, boski i nieomylny Kaczyński już w czerwcu przewidział to, co dzieje się na granicy teraz, to jakim cudem niemiecka SG w ciągu zaledwie 2 miesięcy zatrzymała przy granicy z Polską aż 5 tysięcy nielegalnych emigrantów? A wg jej szacunków kolejnych 15-20 tysięcy nie udało im się zatrzymać i przedostali się oni już do Niemiec. Skoro wicepremier i Przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego Kaczyński był tak przewidujący już 5 miesięcy temu, to dlaczego dopiero teraz w panice wzmacniane są nasze siły na granicy?! Generał Polko już w chwili podjęcia decyzji o wzniesieniu zasieków (w sierpniu) zapowiadał, że do ich pilnowania potrzebne będą 24 tysiące żołnierzy i policjantów. Tylko do pilnowania! A nie do blokowania 500-metrowych wyrw w niezniszczalnym płocie po jego zniszczeniu. Oraz dodatkowe 4-5 tysięcy ludzi ze służb transportowych, medycznych, kwatermistrzostwa itp. Nikt z rządu generała nie słuchał, bo Błaszczak był przekonany, że w zupełności wystarczy 5-6 tysięcy żołnierzy. Obecnie jest tam już 20 tysięcy (w tym 13 tysięcy żołnierzy), stale dowożeni są nowi i okazuje się, że to dużo za mało… Gdyby nie spodziewana dziś zadyma w Warszawie, to na granicy byłyby już całe 3 tysiące policjantów z oddziałów prewencji. Czyli wszyscy… Skoro rząd chce rzucić na granicę żołnierzy NSR (rezerwa), którzy w ogóle nie są w niczym przeszkoleni, to znaczy, że przygotowania państwa do kryzysu migracyjnego zostały gruntownie spierd*lone. I żadne słowa zachwytu oraz podziękowania z mównicy sejmowej ze strony Cepa, Błaszczaka i Kamińskiego dla Kaczyńskiego tego faktu nie zmienią…
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
JN. JA. |
Dziekuje , juz to robie 😘😘😘 |
No patrz pan?...cóś takiego?
A ja osobiście to prędzej bym sądziła, że Łukaszenka to koalicjant totalnej opozycji... której przewodzi "Polnischer Oppositions Führer"... czyli b. premier Donald Tusk...
A przemawiają za tym takie fakty. a mianowicie....
- sprzeciw przeciwko budowie zapory na granicy
- sprzeciw przeciwko wprowadzeniu stanu wyjątkowego w strefie przygranicznej
- sprzeciw przeciwko przedłużeniu stanu wyjątkowego w strefie przygranicznej
- sprzeciw przeciwko budowie stałego ogrodzenia na granicy....
S.A.D. - czy w TVN - "cała prawda, całą dobę"...o tym ani słowa? :
-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:07, 15 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"Kobiet i dzieci jest garstka. To jednak one wypychane są na pierwszą linię. Za nimi... dziennikarze
Przemieszczenie migrantów z prowizorycznego obozu na przejście graniczne w Kuźnicy to zaplanowana operacja białoruskich służb. Ministerstwo Obrony Narodowej podało, że akcja kierowana jest najprawdopodobniej z wozu dowodzenia, który znajduje się na tyłach byłego obozowiska migrantów.
Ministerstwo Obrony Narodowej zdemaskowało wcześniej instrumentalne wykorzystywanie migrantów przez władze białoruskie. - Migranci, głównie kobiety i dzieci są zmuszane do podejścia pod ogrodzenie, by białoruskie media mogły przygotowywać swoje propagandowe materiały.
Jak podaje Policja, służby reżimu w pierwszej kolejności pod infrastrukturę graniczną skierowały kobiety i dzieci, choć stanowią niewielką część przyprowadzonej grupy, a tuż za nimi ustawiono dziennikarzy. Mężczyźni stanowią jednak zdecydowaną większość tego obszaru. Służby polskie są w pełnej gotowości."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:33, 19 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
„Tusk powiedział mi: widzisz tę butelkę? Jakby co, rozmowy nie było, jesteśmy pijani”
- Takim gościom, jak Donald Tusk się nie odmawia. Bo to później kosztuje. Ta sprawa zaważyła na całym moim życiu. To jest tak, że najpierw chcą cię kupić, potem cię próbują zabić, później ośmieszyć, potem wciągnąć w jakiś głupi interes. Aż do skończenia. Taki mechanizm III RP funkcjonował. Ja go doświadczyłem po okresie poselskim także. To się ciągnęło dalej. Nie czas, żeby się nad sobą żalić. Ale odmówiłem i nie żałuję. Koszty muszą być – powiedział w „Wywiadzie z chuliganem” Przemysław Sytek, były poseł KPN, który - jak opowiada - odmówił przyjęcia propozycji Donalda Tuska, by przejść do Kongresu Liberalno-Demokratycznego za 1500-metrową działkę w centrum Warszawy. Potem ktoś poluzował śruby w kołach jego samochodu, przez co mógł zginąć. Wstrząsająca rozmowa o mechanizmach III RP poniżej, relacja ze spotkania z Tuskiem od 34 minuty [ZOBACZ FILM na końcu tekstu].
Po tym, jak odmówił Tuskowi, Przemysław Sytek znalazł się poza wielką polityką. Skupił się na oddolnej działalności patriotycznej, był m. in. prezesem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. W programie zaprezentował sztandar Sokoła na wygnaniu, który sprowadził do Polski: - Ten sztandar jest wyjątkowy. On wrócił do Polski z Nottingham.
Tam przedwojenni żołnierze spod Narviku, spod El-Alamejn, powołali gniazdo „Sokoła”. Do Polski nie mogli wrócić, bo wpadliby łapy UB.
W rozmowie z Piotrem Lisiewiczem nie bez ironii opowiedział o tym, jak wyglądało wykluwanie się nowobogackich elit III RP. O urodzinach posła Jarosława Ulatowskiego w Sali Lustrzanej Sejmu, w czasie których jak mówi padła propozycja ze strony Tuska powiedział: - Pierwszy raz w życiu zobaczyłem, jak wygląda bogato zastawiony stół szwedzki. Na końcu sali był stoliczek, stała na nim buteleczka z whisky. Siedział sobie w jednym fotelu Donald Tusk, poprosił mnie, żebym usiadł w drugim. Kolega Jarek (poseł Ulatowski – przyp. MN) powiedział, że on pójdzie bawić innych, a wy sobie chwilę porozmawiajcie.
To tam jak opowiada usłyszał propozycję „gratyfikacji” za przejście do KLD: - Mieli mi umożliwić zakup działki wielkości 1500 metrów w centrum Warszawy. Zapytałem, za co niby miałbym kupić tę działkę. „Z kredytu”. „Ja nie mam możliwości wzięcia kredytu”. „Tym się nie przejmuj. Dokonuje się podziału takiej działki. Tę pierwszą połowę sprzedajesz. Ten od podziałów też jest znany. Za to spłacasz ten kredyt i jesteś ustawiony.
Powiedziałem, że jestem zaskoczony taką propozycją i nie wiem, co mam o tym myśleć. - Jedno możesz pomyśleć na pewno. Widzisz tę butelkę? My tu pijemy. Jesteśmy pijani. Jesteśmy w takim stanie, że nie było tej rozmowy jakby co – powiedział według jego relacji Tusk.
Mocny wywiad poniżej, sensacyjny fragment dotyczący propozycji Tuska zaczyna się w 34 minucie"
https://youtu.be/I3TBnIugqPw
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:38, 19 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"Niektóre media tworzą "zupełnie sztuczne fakty". Premier dementuje rewelacje TVN24
"Trudno jest się odnieść do tworzonych przez niektóre telewizje zupełnie sztucznych faktów, które wrzucone są w media tylko po to, żeby potem próbować je w jakiś sposób rozgrywać i komentować" - powiedział premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do informacji podanych przez TVN24.
Co podało TVN24?
Stacja TVN24 ujawniła w środę w programie "Czarno na białym", że osoby z tzw. listy ludzi premiera Mateusza Morawieckiego w spółkach Skarbu Państwa wpłaciły prawie 250 tys. zł na kampanię obecnego szefa rządu. Lista, jak zaznaczyli autorzy reportażu, powstała w rządzie Zjednoczonej Prawicy, i obejmuje m.in. osoby, które w przeszłości współpracowały z Morawieckim w Banku Zachodnim WBK.
Doniesienia TVN24 oburzyły posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy zapowiedzieli w czwartek złożenie w tej sprawie zawiadomień do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Premier Mateusz Morawiecki zapytany w czwartek przez dziennikarzy o te doniesienia medialne odparł, że trudno mu się odnosić do
"tworzonych przez niektóre telewizje zupełnie sztucznych faktów, które wrzucone są w media tylko po to, żeby potem próbować je w jakiś sposób rozgrywać i komentować"
.
"Mogę tylko tyle powiedzieć, że Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie wyborcze PiS bez zarzutów"
- zauważył.
"Różnica jest widoczna gołym okiem"
Mateusz Morawiecki podziękował tym, którzy zaufali partii rządzącej - Prawo i Sprawiedliwość. Jak zaznaczył, na przełomie 6 lat widać wyraźną poprawę sytuacji w Polsce.
"Jestem wdzięczny wszystkim, którzy zaufali mi, którzy widzą nadzieję w rządzie Prawa i Sprawiedliwości i mojej skromnej osobie, w poprawie sytuacji w naszym kraju. Sądzę, że jak popatrzymy na to, co stało się przez ostatnie sześć lat, to różnica jest widoczna gołym okiem"
- dodał premier Morawiecki.
To nie wszystko...
Oprócz tego, w materiale "Czarno na białym" pojawił się wątek, że osoby zatrudnione na wysokich stanowiskach w państwowych spółkach wpłacały pieniądze na kampanię innych członków rządu Zjednoczonej Prawicy nadzorujących te spółki. Jak wskazano w reportażu, jego autorzy uzyskali kopie potwierdzeń takich przelewów.
Do powyższego procederu odniósł się w sposób krytyczny w rozmowie z dziennikarzami TVN24 były skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski. Zapewnił, iż
"gdyby za jego czasów takie wpłaty od prezesów spółek się pojawiały, to natychmiast by poszedł z tym do prezesa Kaczyńskiego i powiedział, że to jest niezgodne z duchem prawa".
Rzecznik rządu Piotr Müller, zapytany w czwartek rano w TVN24, czy działania opisane w reportażu "Czarno na białym" są zgodne z zasadami etyki i moralności, potwierdził.
"Każdy wpłaca na kampanię wyborczą w sposób transparentny, każdy może to sprawdzić i nie jest to niczym nadzwyczajnym"
- dodał."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:43, 19 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"„Zostaliśmy schwytani jak bydło”. Kurdowie przerywają milczenie. Są mięsem armatnim reżimu Łukaszenki
Kurdowie w rozmowach z „Le Monde”. Francuski dziennik opisuje migrantów jako „mięso armatnie”, którym Alaksandr Łukaszenka atakuje Zachód w odwecie za sankcje nałożone na Białoruś za brutalne represje po sfałszowanych wyborach prezydenckich. - Uderzyli mnie w klatkę piersiową, bo nie chciałem wykonywać ich rozkazów. Poprosiliśmy grupę żołnierzy o wodę. Wyciągnęli penisy i powiedzieli, że możemy wypić ich mocz - relacjonuje jeden z imigrantów. -Białorusini zamienili nas w głodne szczury gotowe zrobić wszystko, aby wydostać się z ich pułapki” - dodaje inny mężczyzna.
„Mięso armatnie reżimu Łukaszenki, tysiące wygnańców, często irackich Kurdów, zwabionych przez siatki mafijne, po męczarniach poniżenia i złego traktowania są wywożeni na polską granicę”
– pisze w czwartek „Le Monde”.
„Rankiem w środę 17 listopada u bram Unii Europejskiej tkwiło jeszcze kilka tysięcy migrantów, którzy dzień wcześniej zostali wypchnięci przez siły białoruskie na granicę z Polską. Ogromna większość irackich Kurdów, uciekających przed złą przyszłością w swoim kraju, została zwabiona w tę piekielną pułapkę po zaaranżowaniu przez Mińsk przepływów migracyjnych z Bliskiego Wschodu do Europy przez Polskę i Litwę”
– podkreśla dziennik.
„Zostaliśmy schwytani jak bydło” – powiedział dziennikarzowi gazety przez telefon 26-letni Niszan, który przyjechał na Białoruś w grupie 12 osób, w tym dzieci, z irackiego Kurdystanu.
„Na początku miesiąca byliśmy rozproszeni po lesie w małych grupach, byliśmy sami i nie wiedzieliśmy, dokąd iść. Potem białoruska policja lub wojsko przybyły, aby nas podzielić na mniejsze grupy”
- wyjaśnia Niszan.
„Uderzyli mnie w klatkę piersiową, bo nie chciałem wykonywać ich rozkazów. Poprosiliśmy grupę żołnierzy o wodę. Wyciągnęli penisy i powiedzieli, że możemy wypić ich mocz”
– mówi.
W nocy 15 listopada zauważyliśmy coraz więcej grup wyjeżdżających w nieznane miejsce” – powiedział 29-letni Musa. Kilka godzin później wraz z towarzyszami został wypchnięty w rodzaj „strefy buforowej” między Polską a Białorusią, w pobliżu przejścia granicznego – pisze "Le Monde".
„Mijały godziny, było nam zimno, byliśmy głodni” – opowiada młody Kurd. „Myśleliśmy, że Polacy mogą otworzyć (granicę), ale nic się nie wydarzyło. Byliśmy źli, żądaliśmy od Polaków jedzenia. Nie mogliśmy tego dłużej znieść. Białorusini zamienili nas w głodne szczury gotowe zrobić wszystko, aby wydostać się z ich pułapki” – opowiada migrant.
„Strategia białoruska polega na wykorzystaniu faktu, że jesteśmy u kresu sił, aby zmusić nas do robienia tego, czego chcą. Na przykład mówią nam, że jeśli chcemy wrócić po zapasy, musimy iść i zaatakować granicę” - mówi Niszan.
„Przez trzy dni Białorusini przecinali polski drut kolczasty szczypcami i narzędziami. Zmusili nas do ich użycia” - mówi Niszan.
„Ponieważ większość z nas odmówiła ataku na Polaków, Białorusini przybyli dwójkami lub trójkami, formując małe grupki po około 20 osób, aby zmusić nas do forsowania drutu kolczastego. Tym, którzy nie zastosowali się do tego (nakazu), grożono”
– opowiadają Kurdowie.
„Rozumiem, że między tymi dwoma krajami (Polską i Białorusią - red.) panuje wielka wrogość i że wykorzystują nas do walki ze sobą nawzajem. Staliśmy się pionkami w grze między tymi dwoma krajami, które robią z nami, co im się podoba. Jeden nas popycha, drugi odrzuca”
– mówi Kurd dziennikowi „Le Monde”.
Niszan mówi, że w środę o świcie został zabrany wraz z grupą 100 osób i zawieziony autobusem pod nadzorem białoruskiego wojska do hotelu w miejscowości Porzecze na Białorusi, niespełna 7 kilometrów od granicy z Litwą. Innym zaproponowano schronienie z bardzo ograniczoną liczbą łóżek w centrum logistycznym.
„Mimo zimna wielu niechętnie tam jedzie. Ludzie boją się, że to krok do repatriacji do Iraku, a większość tego nie chce” - mówi dziennikowi Bahaddina."
„Nie ufaj przemytnikom, którzy sprawili, że uwierzyliśmy w Kurdystanie, że wszystko będzie łatwe. Okłamali nas, sprzedali!”
- mówi 27-letnia Sozyar, matka czteromiesięcznego dziecka. Kobieta opowiada o kurdyjskich stronach na Facebooku, które kierują do biur podróży, i przemytników zachęcających do zakupu „pakietów” na podróż do Europy przez Mińsk.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:47, 19 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"Specjalny samolot z ponad 400 imigrantami z Mińska wylądował w stolicy irackiego Kurdystanu
Samolot linii Iraqi Airways wylądował w czwartek wieczorem na lotnisku w stolicy irackiego Kurdystanu – Irbilu. Na pokładzie znajdowało się 431 migrantów, którzy wcześniej utknęli na granicy Polski i Białorusi, i zadeklarowali chęć powrotu do kraju – poinformowała agencja AFP.
Większość pasażerów, która wysiadła w Irbilu z Boeinga 747, to mieszkańcy regionu. Pozostali mają wkrótce odlecieć do Bagdadu.
Lot był bezpłatny, niektórzy pasażerowie zakrywali twarze, aby nie pojawiać się w transmitowanych na żywo nagraniach lokalnej telewizji. Wielu niosło swoje rzeczy osobiste w plecakach lub plastikowych torbach.
„Wydałem ponad 4 tysiące dolarów, aby przybyć na Białoruś” – ubolewał jeden z pasażerów. Nie chciał podać nazwiska.
„Sytuacja tam była bardzo trudna, musieliśmy jeść trawę i liście drzew, było zimno” – powiedział AFP. Wyjaśnił, że „przemytnicy zmuszają migrantów do przekraczania granicy, domagają się zapłaty od 6000 do 7000 dolarów”, ale „trudno jest przedostać się tym, którzy mają rodziny”.
Mieszkaniec regionu Sindżar na północy Iraku opowiada z kolei, że „sytuacja tam (na Białorusi – PAP) była trudna, ale tu jest gorzej”. „Tutaj (w Iraku) są bardzo trudne warunki, to nas popchnęło do emigracji” – dodał.
O organizacji lotu dla migrantów, m.in. tych, którzy wcześniej zgromadzili się na granicy Białorusi z Polską, informowało w środę ministerstwo spraw zagranicznych Iraku. Podano, że lot jest organizowany we współpracy z władzami białoruskimi.
W związku z napływem dużej liczby nielegalnych migrantów przez lotnisko w Mińsku władze w Bagdadzie poinformowały wcześniej o zawieszeniu lotów na Białoruś."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:50, 19 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"Gen. dyw. Praga żąda usunięcia migrantów. Mają czas do końca tygodnia
Szef Straży Granicznej gen. dyw. Tomasz Praga wystosował pismo do swojego białoruskiego odpowiednika z żądaniem usunięcia migrantów z rejonu przejścia w Kuźnicy do końca tygodnia. W przeciwnym razie zamkniemy towarowe przejście kolejowe - przekazał wiceszef MSWiA Błażej Poboży.
- Komendant @Straz_Graniczna na polecenie @Kaminski_M_@MSWiA_GOV_PL wystosował pismo do szefa białoruskiej straży granicznej z żądaniem usunięcia migrantów z rejonu przejścia granicznego w Kuźnicy do końca tygodnia. W przeciwnym razie zamkniemy towarowe przejście kolejowe - czytamy we wpisie opublikowanym przez Pobożego na Twitterze. Do wpisu załączono również samo pismo.
Szef Straży Granicznej gen. dyw. Tomasz Praga pisze w nim o zaniepokojeniu strony polskiej ostatnimi wydarzeniami, do jakich doszło w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy.
- Polscy funkcjonariusze zostali tam wielokrotnie zaatakowani przy użyciu m.in. kamieni i granatów bukowych. Ranni zostali policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierz Wojska Polskiego. Odbywało się to przy całkowitej bierności służb białoruskich - wskazał.
- Oczekuję, że sytuacja ta ustabilizuje się najpóźniej do niedzieli 21 listopada br. Jeśli nie zaobserwujemy poprawy bezpieczeństwa na tym obszarze, Polska będzie zmuszona do wstrzymania towarowego ruchu kolejowego przez przejście graniczne w Kuźnicy. Przebywanie tam licznych grup migrantów, wrogo nastawionych do polskich służb, stwarza ryzyko wystąpienia na tym obszarze wielu nieoczekiwanych i niebezpiecznych sytuacji, w tym katastrofy kolejowej - napisał szef polskiej SG."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|