 |
www.rycerz.fora.pl FORUM RYCERZ Wspomnienie Przyjaciół
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
S.A.-D.
Użytkownik
Dołączył: 03 Lis 2020
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 254 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:02, 16 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
Cezary Michalski: Blokowanie Tuska
Hołownię, Czarzastego, Zandberga czy Kosiniaka-Kamysza zajmuje dziś głównie myśl, „jak nie pomóc Tuskowi”. Inna rzecz, jak – będąc Platformą i Tuskiem – nie dać się wmanewrować w ten optymalny dla Kaczyńskiego scenariusz cichej wojny domowej na opozycji. Zabicie liberalnej opozycji sprawi bowiem, że na trupie polskiego społeczeństwa będą w nieskończoność grasować pseudopolityczne zombies – Kaczyński, Terlecki, Sasin, Suski… Przez trzecią, czwartą i piątą kadencję. O ile będą jeszcze wówczas jakieś kadencje – pisze Cezary Michalski
Rzucając tuż po „wyroku” trybunału Przyłębskiej hasło do antypolexitowej manifestacji w Warszawie Donald Tusk zagrał politycznie va banque i przeżył. Gdyby na Plac Zamkowy przyszła grupka działaczy PO i najwierniejszych KOD-owców, zostałby rozsmarowany przez media (wcale nie te pisowskie), przez „lewicę” Zandberga i Czarzastego, przez Hołownię…
Teraz Hołownia próbuje zrobić ze swojego niepojawienia się na Placu Zamkowym polityczny atut. Ale nie słuchają go już nawet jego sympatycy z Facebooka, którzy na Placu Zamkowym się pojawili, i to całkiem licznie. Był tam nawet Kobosko, ale nie było lidera. Teraz Hołowni pozostanie tylko sojusz z Kosiniakiem-Kamyszem. Sojusz dwóch słabnących liderów skierowany już nie przeciwko Kaczyńskiemu, ale przeciwko Tuskowi.
SOJUSZ WSPIERANY PO CICHU (A NAWET ZUPEŁNIE GŁOŚNO) PRZEZ KACZYŃSKIEGO W MEDIACH, W REGIONACH…, JAKO ISTOTNY ELEMENT BLOKOWANIA JEDYNEGO POLITYKA, KTÓREGO KACZYŃSKI SIĘ BOI, I JEDYNEJ PARTII, KTÓREJ BOI SIĘ PIS.
Z kolei pokłócone ze sobą wzajemnie i wzajemnie oskarżające się o mobbing, seksizm i terfizm sieroty po Adrianie Zandbergu zjednoczyły się przez chwilę w mediach społecznościowych, żeby razem zarzucić „klasową pogardę” weterance Powstania Warszawskiego Wandzie Traczyk-Stawskiej. Za to, że nazwała „chamem” Roberta Bąkiewicza, skrajnego narodowca, któremu były warszawski inteligent Piotr Gliński ufundował pałkę za publiczne pieniądze, a były żoliborski inteligent Jarosław Kaczyński osłonił go polską policją państwową, żeby Bąkiewicz mógł – właśnie ordynarnie i po chamsku, dokładnie tak jak powiedziała Wanda Traczyk-Stawska – zagłuszać i obrażać ludzi przemawiających na wiecu opozycji.
Rafał Woś przyzwyczaił nas już do tego, że populistyczna lewica jest gotowa do sojuszu z PiS-em przeciwko „liberalnej Polsce”. Teraz sieroty po Adrianie Zandbergu uczą nas, że populistyczna lewica może wchodzić w antyliberalny sojusz także z najbardziej nawet skrajnymi narodowcami.
Inna rzecz, jak – będąc Platformą i Tuskiem – nie dać się wmanewrować w ten optymalny dla Kaczyńskiego scenariusz cichej wojny domowej na opozycji (nie mówię teraz o populistycznej lewicy, której polityczny potencjał jest żaden, choć medialny owszem, ale o Hołowni i PSL), zamiast sojuszu opozycyjnych polityków lub choćby elektoratów, który jest warunkiem odsunięcia Kaczyńskiego od władzy.
TYM BARDZIEJ, ŻE PRZEDTERMINOWE WYBORY PRZESTAŁY BYĆ MEDIALNĄ SPEKULACJĄ.
Kaczyński może to ryzyko podjąć, zanim do jego własnych wyborców dotrze prawda o polexicie, póki co zagłuszana przez państwowe media i przez Morawieckiego w Sejmie. Prawda o poziomie zdemolowania przez PiS stosunków z Unią Europejską, o poziomie zmarginalizowania przez PiS pozycji Polski w UE, wreszcie prawda o ryzyku utraty przez Polskę części lub całości unijnych funduszy. Dopóki pancerz kłamstwa jest szczelny, Kaczyński może zaryzykować przedterminowe wybory.
Pierwszy istotny zwiastun tej decyzji to zapowiedź odejścia Jarosława Kaczyńskiego z rządu Morawieckiego. Prezes PiS robi to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, by mieć pełną swobodę w dyscyplinowaniu i mobilizowaniu partii, w tworzeniu list wyborczych (czyli czyszczeniu ich z potencjalnych przeciwników, konkurentów, „niepokornych” i zwyczajnych idiotów), a także w prowadzeniu kampanii wyborczej, nadawaniu jej tonu, wymyślaniu „wrogów”.
Po drugie Kaczyński chce się od Morawieckiego przed wyborami zdystansować (co oznacza, że po wyborach, nawet wygranych przez PiS, to nie Morawiecki będzie premierem). Tym razem to Morawiecki, nie Ziobro (którego posłowie są teraz Kaczyńskiemu potrzebni), może zostać przez prezesa PiS obciążony odpowiedzialnością za kryzys w stosunkach z UE.
OCZYWIŚCIE TEN KRYZYS SPOWODOWAŁ KACZYŃSKI, ALE WÓDZ JEST NIE PO TO, ŻEBY PONOSIĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA KLĘSKI. OD TEGO SĄ FIGURANCI. ON ICH TYLKO WYSYŁA NA ŚMIETNIK.
Histeria Morawieckiego w czasie jego ostatniego wystąpienia w Sejmie, kiepsko odegrany przez niego atak na Tuska (do którego wcześniej przez całe lata się łasił), wszystko to miało przekonać Kaczyńskiego, że nie warto się jeszcze pozbywać premiera-figuranta. Jednak polityczna śmierć z kosą zmierza już po Morawieckiego. W tym samym dniu, kiedy popisywał się przed Kaczyńskim na sejmowej mównicy, jego frakcja została obrabowana ze swojego klejnotu koronnego, czyli z kontroli nad największym polskim bankiem PKO BP. Morawiecki długo ochraniał tam na stanowisku prezesa Zbigniewa Jagiełłę, człowieka, który, podobnie jak on sam, umiał się wcześniej dogadywać także z rządem Tuska. Kiedy Jagiełło został parę miesięcy temu „odstrzelony” przez twardą frakcję PiS, Morawiecki potrafił wymóc na Kaczyńskim pozostawienie banku w rękach jego ludzi.
Teraz jednak „pragmatycy” Morawieckiego zostali decyzją Kaczyńskiego z PKO BP przepędzeni, a prezesem banku została Iwona Duda, będąca od jakiegoś czasu prezeską przejętego przez PiS Alior Banku, ale wywodząca się ze SKOK-ów i mająca dobre notowania w Radiu Maryja. Jej nominacja oznacza pozbawienie Morawieckiego wpływu na instytucję dostarczającą ogromnej ilości środków na wspieranie wybranych przez siebie prawicowych mediów czy na finansowanie własnych politycznych klientów. W tym samym czasie do jego rządu wracają ludzie Ziobry, a listę ministrów i wiceministrów Kaczyński uzupełnia najdrobniejszymi nawet mętami ze swojej „śmieciowej koalicji”.
Wołanie o kapitał społeczny
Tusk potrzebuje partii, a Platforma Obywatelska potrzebuje Tuska. O tym, czy te wzajemne potrzeby będą umiały się spotkać, przekonamy się, kiedy poznamy nowe kierownictwo PO, zestawione już po autorsku przez Donalda Tuska, a także nowych szefów regionów. Wszystko to powinno się wyjaśnić mniej więcej do końca listopada. Budzenie Platformy do życia nie jest zapewne zajęciem łatwym i przyjemnym. Podobnie zresztą, jak przekonywanie Donalda Tuska, naturalnego i wybitnie utalentowanego solistę, do gry zespołowej.
LIBERALNEJ I DEMOKRATYCZNEJ POLSCE, POLSCE PROEUROPEJSKIEJ, KAPITAŁ SPOŁECZNY, WZAJEMNE ZAUFANIE, ZDOLNOŚĆ GRY ZESPOŁOWEJ – SĄ JEDNAK POTRZEBNE, ŻEBY W OGÓLE POTRAFIŁA PRZEŻYĆ.
Kapitał społeczny w Platformie Obywatelskiej i dokoła niej. Kaczyński jest prawicowym kapitałem społecznym wręcz obrośnięty, obficie podlewa ten kapitał pieniędzmi z budżetu, budują go dla niego Rydzyk, Jędraszewski, Czarnek i bardziej anonimowi żołnierze kulturowej wojny. Jest to kapitał społeczny „czarny”, sklejony korupcją, resentymentem, zawiścią, lękiem, niechęcią do świata, szczególnie tego na zachód od nas.
Czy Polacy potrafią budować prawdziwy kapitał społeczny, oparty na wzajemnym zaufaniu, na realnej wspólnocie wartości? Porażka KOD-u, porażka Strajku Kobiet nie nastrajają tu optymistycznie. Mógłbym użyć eufemizmów w rodzaju „niepełne zwycięstwa”, ale za bardzo szanuję obie te wielkie próby, za duże sam z nimi wiązałem nadzieje, żeby dramat niezbudowania społecznego zaplecza dla liberalnej polityki w Polsce nazywać „niepełnym zwycięstwem”. To była katastrofa. Wprost proporcjonalna do dotychczasowych tryumfów zarządzanej politycznie przez Kaczyńskiego, dającej mu realną polityczną siłę, „rekonkwisty” pseudokatolicyzmu (bo to nie jest religia, to nie jest chrześcijaństwo) i całkiem autentycznego etnicznego nacjonalizmu, opartego na lęku przed silniejszymi leczonym nienawiścią do słabszych.
Wszyscy znamy ograniczenia Platformy, zużycie, bagaż, pokoleniowe przesunięcie sprawiające, że wielu sensownych polityków tej partii jest w okolicach pięćdziesiątki, co zresztą pozwala sześćdziesięcioletniemu Tuskowi w naturalny sposób nadal odgrywać rolę mentora wobec tych dojrzałych już w końcu ludzi.
Wszyscy znamy także specyfikę Tuska, jego nadmierną skłonność do solowych rozegrań, co daje taki efekt, jak gra Lewandowskiego w polskiej drużynie narodowej. Nie zawsze, ale bardzo często wizerunkowo demolująca drużynę. Lewandowskiemu to też nie pomaga, można bowiem przeczytać wiele ironicznych uwag brytyjskich czy niemieckich komentatorów sportowych, z pozoru współczujących, ale tak naprawdę szydzących sobie z Lewandowskiego, że mógłby być gwiazdą na miarę Beckhama, Shearera czy Beckenbauera, gdyby grał w brytyjskiej czy niemieckiej drużynie, bo one – bez względu na to, czy zdobywają mistrzostwo, czy kończą „tylko” na ćwierćfinałach – są jednak drużynami, podczas gdy
„POBRATYMCY LEWANDOWSKIEGO” ZASTANAWIAJĄ SIĘ WYŁĄCZNIE NAD TYM, JAK MU NA BOISKU NIE POMÓC.
Podobnie jak Hołownię, Czarzastego, Zandberga czy Kosiniaka-Kamysza zajmuje dziś głównie myśl, „jak nie pomóc Tuskowi”.
Problemem nie są zresztą tylko, a nawet nie przede wszystkim, solowy instynkt Tuska czy słabości Platformy. Problemem i źródłem naszych kłopotów jest fatalny stan liberalnej Polski i fatalny stan, w jakim znajdują się Polacy po prostu. Polskie media, polskie elity społeczne, polski „lud” – i to bez względu na pokoleniowe różnice.
Jeśli problemów z budową kapitału społecznego w Polsce nie potrafimy rozwiązać, jeśli nie potrafimy odbudować dobrej szkoły i odpowiedzialnych mediów (to są klucze także do międzypokoleniowej transmisji polskich doświadczeń, żebyśmy nie musieli po naszej liberalnej stronie wiecznie grzęznąć w konfliktach między „dziadersami” i „milenialsami”), jeśli nasi aktywiści i społecznicy będą nadal obmawiać liberalnych i lewicowych polityków, a liberalni i lewicowi politycy będą wobec aktywistów i społeczników tak bardzo nieufni, że nie zdołają ich przekonać do współpracy, zbudować synergii, takiej, jaką udało się zbudować prawicy pomiędzy najbardziej nawet wariackimi „obrońcami krzyża” czy wyznawcami „smoleńskiego zamachu”, a reprezentującą ich i zdobywającą dla nich władzę partią Kaczyńskiego, wówczas Tusk pozostanie osamotniony i pozostanie osamotniona Platforma.
MŁODE POKOLENIE, BEZ WZGLĘDU NA TO, CZY BĘDZIE SIĘ DEKLAROWAŁO JAKO „LEWICOWCY” CZY „PRAWICOWCY”, UTKNIE W SARKAZMIE I NIHILIZMIE.
Proponowana nam przez media i przez korporacje postawa konsumencka, zbudowana na konsumenckich roszczeniach (kiedyś to było „nie dowieźli mięsa”, dziś „nie zaproponowali mi partii, na którą mógłbym głosować”) – zabije przede wszystkim demokratyczną i liberalną opozycję.
Wówczas na trupie polskiego społeczeństwa będą w nieskończoność grasować pseudopolityczne zombies – Kaczyński, Terlecki, Sasin, Suski… Przez trzecią, czwartą i piątą kadencję. O ile będą jeszcze wówczas jakieś kadencje.
C.M.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:39, 19 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Brudziński: Podejrzewam, że po wystąpieniu premiera rozlegnie się „lewacki kociokwik”
Rozpoczęła się debata w Parlamencie Europejskim dotycząca sytuacji w Polsce. - Podejrzewam, że po wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego w PE rozlegnie swoistego rodzaju "lewacki kociokwik". Wysłuchamy kolejnych impertynencji pod adresem polskiego rządu, ale celem jest przebić się do opinii europejskiej - ocenił dziś rano europoseł PiS Joachim Brudziński.
Premier Mateusz Morawiecki bierze dziś udział w debacie Parlamentu Europejskiego zainicjowanej po wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nadrzędności konstytucji nad prawem unijnym. Swoje wystąpienie wygłosi również szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Brudziński pytany we wtorek w TVP info, czy spodziewa się, że w PE argumenty, które częściowo znamy mogą paść na tyle podatny grunt, by Parlament zmienił swoją agresywną politykę względem Polski.
"Oczywiście nie. Nie wierzę. I nie to jest celem - jak sądzę, nawet jestem przekonany - wystąpienia pana premiera, żeby przekonać (europosłów) panią Sylwię Spurek, pana Roberta Biedronia, czy szefa Europejskiej Partii Ludowej, czyli Donalda Tuska, czy ich sojuszników w ramach obecnej większości w PE. Taka wiara nie jest mi dana. W to nie wierzę. Podejrzewam, że po wystąpieniu premiera rozlegnie się ten dla mnie już osobiście bardzo śmieszny, irracjonalny swoistego rodzaju lewacki kociokwik. Wysłuchamy kolejnych impertynencji pod adresem Polski, pod adresem polskiego rządu, ale celem jest przebić się do opinii europejskiej"
- powiedział europoseł PiS.
Według niego, "ta lewacka większość, która dzisiaj zdominowała Parlament Europejski, jest opętana jakimś nienawistnym szaleństwem wobec państw, na których czele stoją rządy konserwatywne".
"Jednego możemy być pewni, że dopóki jest ta większość, dopóki główną rolę dzisiaj w Parlamencie Europejskim, czy w strukturach Brukselskich pełnią +pożyteczni idioci+ Alaksandra Łukaszenki czy Władimira Putina, to będziemy mieli takie debaty jak te dzisiaj wymierzone w Polskę. A być może kolejną debatą zorganizowaną przez tych +pożytecznych idiotów+ będzie debata na temat wyprowadzenia Polski z układu słonecznego"
- powiedział Brudziński.
Debata europosłów ma związek z wydaniem przez Trybunał Konstytucyjnego 7 października wyroku w sprawie wyższości konstytucji nad prawem unijnym. TK po rozpoznaniu wniosku premiera Morawieckiego, uznał, że przepisy Traktatu o UE w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z Konstytucją RP. Za niezgodny z konstytucją TK uznał także przepis Traktatu uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie powołania sędziów.
W odpowiedzi na ten wyrok opozycja krytykowała partię rządzącą, której zarzucała chęć wyjścia z UE. Lider PO, szef Europejskiej Partii Ludowej, były premier i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk wraz z politykami Platformy zorganizowali już po wyroku manifestację poparcia dla członkostwa we Wspólnocie.
Przedstawiciele rządu odpierali w ostatnich dniach krytykę zarówno polskiej opozycji, jak i przedstawicieli niektórych państw członkowskich i instytucji unijnych, zapewniając, że miejsce Polski jest w UE. Ministrowie wielokrotnie powoływali się przy tym na wyroki odpowiedników instytucjonalnych polskiego TK w innych krajach członkowskich, w tym we Francji, Niemczech czy Hiszpanii w podobnych kwestiach.
Premier Morawiecki, który kilkukrotnie zabierał głos w sprawie samego wyroku TK, jak i wtorkowej debaty, przekonywał, że "polexit" to fake news wymyślony na użytek krajowego sporu politycznego przez specjalistów od wizerunku PO oraz samego lidera ugrupowania - Donalda Tuska.
W skierowanym w poniedziałek liście do unijnych przywódców premier zapewnił, że Polska pozostaje lojalnym członkiem UE i ocenił, że Wspólnocie zagraża niebezpieczeństwo stopniowego przeobrażania się Unii w podmiot nie stanowiący już "sojuszu wolnych, równych i suwerennych państw". Szef polskiego rządu zapewnił, że Polska przestrzega prawa traktatowego i uznaje prymat prawa UE nad krajowymi ustawami."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:42, 19 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Premier Morawiecki w PE: Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce, nigdzie się stąd nie wybieramy!
Integracja Europejska to dla nas wybór cywilizacyjny i strategiczny. Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce, nigdzie się stąd nie wybieramy. Chcemy Europę na powrót uczynić silną, ambitną i odważną, dlatego nie patrzymy tylko na krótkoterminowe korzyści, ale także na to, co możemy Europie dać – mówił dziś na wstępie swojego wystąpienia w Parlamencie Europejskim premier Mateusz Morawiecki."
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czytelnik dnia Wto 9:46, 19 Paź 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:45, 19 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Skandaliczne słowa Ursuli von der Leyen o Polsce! Przewodnicząca KE tak chce szukać dialogu?
- Prawie 40 lat temu reżim komunistyczny wprowadził w Polsce stan wojenny. Wielu członków „Solidarnośći”, niezależnych związków zawodowych i innych grup trafiło do więzienia. Tylko dlatego, że walczyli o swoje prawa. Naród polski chciał demokracji. Jak miliony innych Europejczyków, chcieli wolności słowa, wolności mediów, wolności w wybieraniu swojego rządu. Chcieli zakończyć korupcję i chcieli niezależnych sądów, aby chronić ich praw. Narody Europy Wschodniej i Środkowej chciały dołączyć do europejskiej rodziny wolnych narodów, silnej wspólnoty wartości i demokracji. Na tym polega Europa i za tym się opowiada - rozpoczęła Ursula von der Leyen.
Krytykowała w ostrych słowach wyrok polskiego TK przekonując, że „ostatni wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego kwestionuje część tego dorobku”.
Mamy obawy z niezależnością systemu sprawiedliwości. Usuwano immunitety sędziów. Bez uzasadnień musieli kończyć swoje kariery. To zagrożenie jest również zagrożeniem dla praworządności. Mamy dialog, podejmujemy działania, ale sytuacja się pogorszyła. Nie jest to tylko opinia Komisji, ale potwierdził to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Spraw Człowieka.
mówiła dalej przewodnicząca KE.
Odnosząc się do samego wyroku polskiego TK powiedziała:
„Komisja Europejska w sposób uważny ocenia i analizuje ten wyrok. Mam głębokie obawy. Ten wyrok kwestionuje podstawy Unii Europejskiej. Jest to bezpośrednie wyzwanie dla jedności europejskiego porządku prawnego”.
Przekonywała, że „po raz pierwszy Trybunał państwa członkowskiego uznał, że traktaty są niezgodne z konstytucją krajową”. - Ma to poważne konsekwencje dla polskich obywateli. Ten wyrok ma bezpośredni wpływ na ochronę sądownictwa. Ten wyrok osłabia ochronę niezależności sądownictwa. Naród polski musi być w stanie polegać na równym systemie wymiaru sprawiedliwości. Jeśli prawo europejskie jest stosowane w różny sposób, obywatele europejscy nie będą w stanie polegać na cieszeniu się tymi samymi prawami wszędzie w Europie - oceniła.
Odniosła się też do… praworządności. - Praworządność to spoiwo, które łączy naszą Unię. To podstawa, kamień węgielny naszej jedności. To kluczowy element naszych wartości, na których zbudowaliśmy naszą Unię. Pod tym podpisały się wszystkie państwa członkowskie - tłumaczyłą von der Leyen."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:50, 19 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Najsztub potrącił kobietę na pasach. Konsekwencji nie poniesie. Został prawomocnie uniewinniony
Do wypadku doszło 5 października 2017 r. w Konstancinie-Jeziornie. Staruszka przechodziła zgodnie z przepisami przez przejście dla pieszych. Niespodziewanie uderzył w nią rozpędzony chevrolet, za którego kierownicą siedział 55-letni dziennikarz.
Mężczyzna w chwili wypadku był trzeźwy. Mężczyźnie zatrzymano dowód rejestracyjny za brak aktualnych badań technicznych samochodu, a także brak polisy OC. Nie posiadał też prawa jazdy. Policja potwierdziła, że prawo do prowadzenia pojazdów utracił w 2009 roku - powodem było przekroczenie punktów karnych.
Najsztub nie przyznał się do winy. Ponadto, odmówił składania wyjaśnień. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego.
Sąd w Piasecznie wymierzył dziennikarzowi karę grzywny w wysokości 6 tys. zł, 10 tys. zł nawiązki na rzecz nieżyjącej już pokrzywdzonej i zobowiązał do pokrycia blisko 6 tys. zł kosztów sądowych.
Zdaniem ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobro kara była niewspółmierna do winy. W związku z tym złożył odwołanie od wyroku. Sąd Rejonowy w Piasecznie przeprowadził więc cały proces ponownie.
Sprawa zakończyła się jednak uniewinnieniem Najsztuba. Od tego wyroku apelację złożył prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
Jak podał „Super Express”, w tej sprawie w poniedziałek wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie, podtrzymując orzeczenie pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny. Dziennik podaje też uzasadnienie sędziego do wyroku.
"To nie jest tak, że bycie osobą pieszą zwalnia wszystkich pieszych od zachowania również szczególnej ostrożności"
– mówił sędzia Piotr Bojarczuk.
Podał również, że śladów nie zabezpieczono tak, jak trzeba, w związku z tym biegli musieli się opierać na pewnych założeniach.
"Nie została zabezpieczona droga hamowania. Nie zostało określone położenie ciała pokrzywdzonej względem samochodu oskarżonego, nie zostało ustalone położenie samochodu na przejściu dla pieszych"
- dodał.
"Pani wyszła ze szpitala po kilku dniach. Jechałem ok. 20 km/h, padał deszcz, pasy były niedoświetlone, nie miałem szans zahamować. Czuję teraz spokój. Oczywiście przejechanie kogokolwiek będzie czynnością dla kierowcy, którą będzie się długo pamiętać. Ja odtwarzałem tę sytuację przez kilka następnych miesięcy"
– mówił Najsztub w TVN
A internet "huczy"...
W social mediach internauci wyraźnie pokazują swoje niezadowolenie spowodowane uniewinnieniem Najsztuba. Uważają, że jest to niesprawiedliwa decyzja wyroku sprawiedliwości.
Na Twitterze czytamy:
"Sąd uniewinnił Piotra Najsztuba, który bez prawa jazdy, OC i ważnego badania technicznego potrącił kobietę na pasach.
Brawo polski wymiar sprawiedliwości"
"Można? Można😡 Sędzia Bojarczuk z Sądu Okręgowego w Warszawie uniewinnił Piotra Najsztuba ws. wypadku z października 2017 r, który potrącił przechodzącą przez pasy 77-letnią kobietę.
Najsztub nie miał ubezpieczenia OC, a auto badań technicznych.""
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:57, 19 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
""Kasta" w amoku po słowach prezesa Kaczyńskiego o zmianach w sądach: „Przestępca”, „Chore pomysły”, „Do widzenia demokracjo i Unio”
„Kasta” sędziowska panikuje po tym, jak Jarosław Kaczyński zapowiedział duże zmiany w ustroju sądów powszechnych. W trakcie dzisiejszej pikiety pod Sądem Najwyższym, którą zorganizowano w „obronie” sędziego Tuleyi, padły szokujące i bulwersujące słowa ze strony przedstawicieli środowisk sędziowskich i KOD. Widać, że „kasta sędziowska panicznie boi się zmian zaproponowanych przez prezesa Kaczyńskiego.
Chciałbym podziękować w imieniu wszystkich sędziów. Gdyby nie wsparcie obywateli, to prezes Kaczyński, po sześciu latach nie mówiłby o sądach, że jest to „ostatnia barykada”, czy „ostatni bastion”, które stoją na drodze w realizacji tych chorych planów. Mogę zapewnić, że dopóki obywatele, zwykli szarzy ludzie będą stali przy sędziach, to my nie uciekniemy z tej barykady i mogę zapewni, że prawnicy pamiętają o tym, że zbliża się rocznica śmierci Piotra Szczęsnego i w miejscy, w którym zginął też nas nie zabraknie
– mówił dziś pod Sądem Najwyższym Igor Tuleya.
W trakcie, słabej frekwencyjnie, demonstracji głos zabrał też sędzia Krzysztof Rączka, z Sądu Najwyższego, który opowiadał o praworządności, mimo, że do 1990 roku był członkiem PZPR.
Jeżeli ten gmach sprawiedliwości do końca zostanie zburzony, czego zapowiedzi dokonał wczoraj wicepremier Kaczyński, zastępca swojego szefa Morawieckiego, to możemy powiedzieć „do widzenia demokracjo”, „do widzenia Unio Europejska” i „do widzenia nasze swobody” To dziwna sprawa, ze w tak fundamentalnej sprawie głosi decydujący ma podwładny premiera
– silił się na ironię sędzia Rączka.
Sędzia SN był też rozczarowany mizernym odzewem społecznym na bunt „kasty” sędziowskiej. Widać, że brakuje mu komunistycznej zasady: „Naród z partią, partia z narodem”.
Wczoraj byłem w Płocku i na rynku jest tam wystawa fotogramów sędziów i prokuratorów, którzy bronią praworządności w Polsce. Wczesnym popołudniem ten plener zwiedzały 4 osoby. Ja moja żona i moi przyjaciele z Płocka. Ludziom wydaje się, ze te problem ich nie dotyczy ich nie dotknie. Każdego to dotknie
– przekonywał sędzia Rączka.
Klasyczny zestaw pomówień i gróźb powtórzył sędzia Piotr Gąciarek ze skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia „Iustitia”.
Mamy być rzekomo spłaszczeni niedługo, ale sędziowie mają twarde kręgosłupy i przed nikim nie będą się płaszczyć. (…) sprawcy bezprawia będą rozliczeni i będą nazwani po imieniu (…)
– grzmiał Gąciarek pod gmachem Sądu Najwyższego
ak przystało na „apolityczną” demonstrację, nie mogło zabraknąć przedstawiciela Komitetu Obrony Demokracji, który wspiera organizacyjnie „kastę”. Z ust przedstawiciela KOD padły szokujące słowa dotyczące prezesa Kaczyńskiego.
W ostatnim tygodniu były dwie wypowiedzi. Pierwsza, tym Jarosława Kaczyńskiego, który zaczął opowiadać, że będzie zmieniał ustrój tego państwa. Jeżeli nie ma takiego prokuratora, to ja, Jacek Wiśniewski składam donos na pana Kaczyńskiego. Ten człowiek chce zmienić ustój państwa niezgodnie z konstytucją. Proszę zająć się tym panem, tak jak każdym przestępcą, tak jak kimś kto ukradnie paczkę papierosów. To przestępstwo i trzeba go ścigaćJ
– szczuł Jacek Wiśniewski z KOD.
Szokujące wypowiedzi przedstawicieli „kasty” i jej sojuszników pokazują, że ten bunt, który nie ma prawie żadnego wsparcia społecznego, zaczyna być rozpaczliwie radykalny. Sędziowie zapomnieli, że od zmian w prawie jest suweren, czyli Sejm i Senat, a nie kilkusetosobowa garstka anarchistów w togach, której wydaje się, że „prawo to „kasta”. To też symptomatyczne, że obok młodszych zwolenników chaosu stają dawni członkowie PZPR, tacy jak sędzia Rączka.
Na tych ostatnich „kasta” może liczyć zawsze. Sędzia Rączka był bowiem lojalny wobec komunistycznego reżimu do samego końca. Do 1990 roku."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:06, 20 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
Czytelnik napisał: | "Najsztub potrącił kobietę na pasach. Konsekwencji nie poniesie. Został prawomocnie uniewinniony
Do wypadku doszło 5 października 2017 r. w Konstancinie-Jeziornie. Staruszka przechodziła zgodnie z przepisami przez przejście dla pieszych. Niespodziewanie uderzył w nią rozpędzony chevrolet, za którego kierownicą siedział 55-letni dziennikarz.
Mężczyzna w chwili wypadku był trzeźwy. Mężczyźnie zatrzymano dowód rejestracyjny za brak aktualnych badań technicznych samochodu, a także brak polisy OC. Nie posiadał też prawa jazdy. Policja potwierdziła, że prawo do prowadzenia pojazdów utracił w 2009 roku - powodem było przekroczenie punktów karnych.
Najsztub nie przyznał się do winy. Ponadto, odmówił składania wyjaśnień. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego.
Sąd w Piasecznie wymierzył dziennikarzowi karę grzywny w wysokości 6 tys. zł, 10 tys. zł nawiązki na rzecz nieżyjącej już pokrzywdzonej i zobowiązał do pokrycia blisko 6 tys. zł kosztów sądowych.
Zdaniem ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobro kara była niewspółmierna do winy. W związku z tym złożył odwołanie od wyroku. Sąd Rejonowy w Piasecznie przeprowadził więc cały proces ponownie.
Sprawa zakończyła się jednak uniewinnieniem Najsztuba. Od tego wyroku apelację złożył prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
Jak podał „Super Express”, w tej sprawie w poniedziałek wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie, podtrzymując orzeczenie pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny. Dziennik podaje też uzasadnienie sędziego do wyroku.
"To nie jest tak, że bycie osobą pieszą zwalnia wszystkich pieszych od zachowania również szczególnej ostrożności"
– mówił sędzia Piotr Bojarczuk.
Podał również, że śladów nie zabezpieczono tak, jak trzeba, w związku z tym biegli musieli się opierać na pewnych założeniach.
"Nie została zabezpieczona droga hamowania. Nie zostało określone położenie ciała pokrzywdzonej względem samochodu oskarżonego, nie zostało ustalone położenie samochodu na przejściu dla pieszych"
- dodał.
"Pani wyszła ze szpitala po kilku dniach. Jechałem ok. 20 km/h, padał deszcz, pasy były niedoświetlone, nie miałem szans zahamować. Czuję teraz spokój. Oczywiście przejechanie kogokolwiek będzie czynnością dla kierowcy, którą będzie się długo pamiętać. Ja odtwarzałem tę sytuację przez kilka następnych miesięcy"
– mówił Najsztub w TVN
A internet "huczy"...
W social mediach internauci wyraźnie pokazują swoje niezadowolenie spowodowane uniewinnieniem Najsztuba. Uważają, że jest to niesprawiedliwa decyzja wyroku sprawiedliwości.
Na Twitterze czytamy:
"Sąd uniewinnił Piotra Najsztuba, który bez prawa jazdy, OC i ważnego badania technicznego potrącił kobietę na pasach.
Brawo polski wymiar sprawiedliwości"
"Można? Można😡 Sędzia Bojarczuk z Sądu Okręgowego w Warszawie uniewinnił Piotra Najsztuba ws. wypadku z października 2017 r, który potrącił przechodzącą przez pasy 77-letnią kobietę.
Najsztub nie miał ubezpieczenia OC, a auto badań technicznych."" |
Przykład sędziego i wydanego przez niego wyroku... jest potwierdzeniem. że sądy w Polsce... są sprawiedliwe, niezawisłe... jak cholerka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:02, 23 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Pamiętacie jeszcze rewolucję Marty Lempart? Trzy wnioski po żałosnym końcu „Strajku Kobiet” w rocznicę jego wybuchu
Równo rok temu, wieczorem, gdy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie aborcji eugenicznej, wybuchła quasirewolucja uliczna. Dziś widzimy jak krucha i jałowa była ta siła, która wówczas wydawała się kulą śnieżną, która rozwali rząd.
Równo rok temu, wieczorem, gdy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie aborcji eugenicznej, wybuchła quasirewolucja uliczna. Dziś widzimy jak krucha i jałowa była ta siła, która wówczas wydawała się kulą śnieżną, która rozwali rząd.
REKLAMA
Dynamika protestów szła w parze z konkretnymi zapowiedziami. Gdy dziesiątki tysięcy ludzi w całej Polsce epatowały agresją i chamstwem, kierownictwo Strajku Kobiet stawiało rządowi ultimatum w sprawach politycznych. Gdy parlamentarzyści Lewicy i Koalcji Obywatelskiej włączyli się w ataki na polską policję, jednocześnie powstała Rada Konsultacyjna, która miała wypracować program dla czternastu postulatów - od aborcji, przez prawa LGBT po wegetariańskie rozwiązania w żywieniu. Świat faktycznie pokazywał spektakularne zdjęcia nabuzowanych tłumów, a na korytarzach sejmowych rozmawiało się już o upadku rządu Zjednoczonej Prawicy.
To był największy antyPiSowski zryw w Polsce. Po roku została z niego śmieszna ekstrema, kilka symboli i hasło „j.bać PiS”. Rada Konsultacyjna to grono lewackich działaczy, którzy nic nie potrafią zaproponować, Marta Lempart porywa do marszów na Nowogrodzką jedynie garstkę tęczowych aktywistów, a opozycja pogrąża się w sporach i prounijnych hołdach.
Równo rok temu, wieczorem, gdy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie aborcji eugenicznej, wybuchła quasirewolucja uliczna. Dziś widzimy jak krucha i jałowa była ta siła, która wówczas wydawała się kulą śnieżną, która rozwali rząd.
REKLAMA
Dynamika protestów szła w parze z konkretnymi zapowiedziami. Gdy dziesiątki tysięcy ludzi w całej Polsce epatowały agresją i chamstwem, kierownictwo Strajku Kobiet stawiało rządowi ultimatum w sprawach politycznych. Gdy parlamentarzyści Lewicy i Koalcji Obywatelskiej włączyli się w ataki na polską policję, jednocześnie powstała Rada Konsultacyjna, która miała wypracować program dla czternastu postulatów - od aborcji, przez prawa LGBT po wegetariańskie rozwiązania w żywieniu. Świat faktycznie pokazywał spektakularne zdjęcia nabuzowanych tłumów, a na korytarzach sejmowych rozmawiało się już o upadku rządu Zjednoczonej Prawicy.
To był największy antyPiSowski zryw w Polsce. Po roku została z niego śmieszna ekstrema, kilka symboli i hasło „j.bać PiS”. Rada Konsultacyjna to grono lewackich działaczy, którzy nic nie potrafią zaproponować, Marta Lempart porywa do marszów na Nowogrodzką jedynie garstkę tęczowych aktywistów, a opozycja pogrąża się w sporach i prounijnych hołdach.
O czym nam mówi żałosny owoc wielkich strajków?
Po pierwsze: oficjalne cele Strajku Kobiet były tylko przykrywką - nie chodziło o żadne prawa kobiet, tolerancję dla LGBT, prawa pracownicze czy - tym bardziej - o szacunek do innego człowieka. Tłumy miały być grupą szturmową, która posłuży tylko i wyłącznie jako taran i mięso armatnie do uderzenia w rząd. Niby oczywiste, ale idzie jednak za tym dodatkowa nauka. Totalna opozycja posługuje się zawsze tym samym podstępem i oszustwem wobec swoich ludzi, którzy pod sztandarem takiej czy innej idei, takich czy innych szczytnych haseł czy praw, ma wepchnąć salony III RP do ministerialnych gabinetów. Ludzie myślą, że bronią Puszczy Białowieskiej, gejów, świnek przerabianych na kotlety czy „wolnych mediów”, a ich zaangażowanie znad dymu drogich cygar oglądają Sikorskie, Nitasy i Tuski.
poster
Po drugie: lewicowo-liberalna opcja polityczna ma naprawdę beznadziejne kadry. Ich wieloletnia przewaga w III RP, a i teraz silna pozycja w przestrzeni publicznej, wywodzi się z kroplówek zagranicznego wsparcia, bonusów Okrągłego Stołu, sterydów od dysponentów medialnych wpływów. W warunkach równego startu po 1989 roku czy podobnych zasobów finansowych, te elity Salony, który wspierał Strajk Kobiet ze wszystkich sił, zostałyby obnażone jako słabe, niekompetentne i przeważnie jałowe intelektualnie. Jeśli politycy, dziennikarze i profesorowie, tak spójnie torujący drogę Lempartowcom, nie potrafiły zaproponować i zbudować na zrywie Strajku Kobiet jakiegokolwiek trwałego dzieła, to znaczy, że po prostu nie nadają się do sprawowania funkcji, które pełnią.
Po trzecie: prawica musi umieć czekać. Żadna panika, kajanie się za stanowczość instytucji państwa, żadne tchórzostwo nie powinny mieć miejsca. Fale totalnego antyPiSu wzbierają na emocjach podsycanych przez kłamstwa i manipulacje, a te są paliwem krótkotrwałym. Tak samo będzie z rzekomą troską o „marznące na granicy dzieci”, tak samo będzie z ekologicznymi, LGBTowskimi i innymi histeriami. Cnota męstwa i odwagi działa, a lewicowego „wewnętrznie skłócone królestwo nie może się ostać”.
Nowe rewolucje na pewno będą wybuchać. Co będzie pretekstem - nie wiemy. Wiemy jednak, że bez względu na podniosłość ich haseł, na końcu zostanie jakieś żałosne „wyp…dalać”."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:10, 23 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"KULISY szczytu UE. Co powiedział Morawiecki? Kto wsparł Polskę, a kto nas atakował? "Po wypowiedzi premiera zapanowała cisza"
Premier Mateusz Morawiecki zabrał głos w czasie posiedzenia Rady Europejskiej w chwili, gdy omawiano kwestię Polski. Szef rządu ostro zareagował na próby podgrzewania atmosfery przez przedstawicieli kilku państw skupionych wokół Holandii.
Jak informują nasze źródła, atmosfera dyskusji była dużo mniej gorąca niż w czasie przemówienia premiera w Parlamencie Europejski, gdzie wielokrotnie - zamiast argumentów - formułowano polityczne zarzuty wobec Polski.
Teraz, w czasie spotkania przywódców państw Unii, do ataku na Polskę nie przyłączyły się Francja czy Niemcy. Kraje te starały się zachować odpowiednie proporcje w opisie sytuacji, podobnie jak przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. W umiarkowany i rozsądny sposób wypowiedziały się także takie kraje jak Litwa, Słowacja czy Rumunia. Premierzy Słowenii i Węgier - Janez Jansa i Wiktor Orban - wspierali stanowisko premiera Morawieckiego. Wśród ofensywnie nastawionych do Polski przywódców państw, oprócz premiera Niderlandów, byli premierzy Szwecji, Irlandii, Luksemburga oraz Danii.
A Czechy?
Premier Babiš milczał.
Polski nie atakowała również szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Podobnie jak Merkel i Macron, zachowała się - jak słyszymy - „pływająco”.
Premier Morawiecki powtórzył część argumentów z debaty w Parlamencie Europejskim. Opowiedział także o tym, jak działały sądy w Polsce przed rokiem 2015-ym. Wskazał na przykłady konkretnych sędziów, np. Pietrzkowskiego, Moraczewskiego czy Milewskiego. Wskazał też, że Polska była dawniej uznawana za kraj bardzo skorumpowany, a dzięki walce Lecha i Jarosława Kaczyńskich oraz ich środowiska politycznego udało się tę patologię znacznie ograniczyć, a nawet zwalczyć. Tłumaczył, że z tego też powodu zdecydowano się podjąć reformę sądownictwa, które było wielkim problemem III RP.
Premier podniósł także kwestię rozszerzania kompetencji Unii Europejskiej kosztem państw członkowskich.
Całe wystąpienie premiera zrobiło wrażenie na europejskich przywódcach -
— mówi nasz informator, i dodaje:
Po wypowiedzi polskiego premiera zapanowała cisza. Nikt nie potrafił odnieść się „na szybko” do wystąpienia Morawieckiego. Nie bardzo wiedzieli co powiedzieć.
— słyszymy.
Konkretne decyzje nie zapadły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:14, 23 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Czy można brylować na salonach w butach, z których wystaje słoma? Można, Radosław Sikorski jest tego przykładem
Dawno już w dyskursie publicznym zostały przekroczone wszelkie granice dobrego wychowania, zwanego kiedyś savoir-vivrem czy też kindersztubą. Obelgi, obraźliwe słowa, pogarda, to wszystko mieści się w arsenale politycznych narzędzi, używanych przez polityków by pognębić, albo – stosując to dzisiejsze ordynarne słownictwo – zgnoić przeciwnika.
co? I nic. Polityk, posługujący się chamstwem, wulgarnością i podłymi epitetami jest łakomym kąskiem dla mediów, bo zwiększa oglądalność, liczbę „kliknięć” czy cytatów. Polityków, nie mających „zdolności honorowej” ( a kto by tam wiedział, co to kodeks Boziewicza!) bez żadnych oporów zaprasza się na dziennikarskie salony, bo na tych politycznych dawno już się zadomowili i nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, żeby stosować jakiś towarzyski ostracyzm.
Zaproszenie na jutro do jednej z najbardziej popularnych radiowych audycji dostał Radosław Sikorski, tuz po tym, jak się popisał na Twitterze chamskim wpisem pod adresem koleżanki z Parlamentu Europejskiego, Beaty Kempy.
Dawno już w dyskursie publicznym zostały przekroczone wszelkie granice dobrego wychowania, zwanego kiedyś savoir-vivrem czy też kindersztubą. Obelgi, obraźliwe słowa, pogarda, to wszystko mieści się w arsenale politycznych narzędzi, używanych przez polityków by pognębić, albo – stosując to dzisiejsze ordynarne słownictwo – zgnoić przeciwnika.
REKLAMA
I co? I nic. Polityk, posługujący się chamstwem, wulgarnością i podłymi epitetami jest łakomym kąskiem dla mediów, bo zwiększa oglądalność, liczbę „kliknięć” czy cytatów. Polityków, nie mających „zdolności honorowej” ( a kto by tam wiedział, co to kodeks Boziewicza!) bez żadnych oporów zaprasza się na dziennikarskie salony, bo na tych politycznych dawno już się zadomowili i nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, żeby stosować jakiś towarzyski ostracyzm.
Zaproszenie na jutro do jednej z najbardziej popularnych radiowych audycji dostał Radosław Sikorski, tuz po tym, jak się popisał na Twitterze chamskim wpisem pod adresem koleżanki z Parlamentu Europejskiego, Beaty Kempy.
Mogę zrozumieć, że szczerze Sikorski nienawidzi prawicy i Solidarnej Polski, której Kempa jest politykiem i jego niespełnione marzenie o „dorżnięciu watahy” może go wpędzić w głęboką depresję przeradzającą się w czystą nienawiść, ale wulgarny komentarz, na który pod adresem kobiety nie zdobyłby się nawet dawny menel spod budki z piwem (piszę „dawny” bo po pierwsze nie ma już budek z piwem, a dzisiejsi „menele” nawet do pięt nie sięgają tym dawnym, którzy przechodzącym paniom się kłaniali i mówili „Szanowanko, psze pani, może dwa złote dorzuci pani do piwka?”) jest czymś tak kuriozalnym, chamskim i ordynarnym, że powinien raz na zawsze przekreślić wszelkie publiczne i polityczne aspiracje kogoś, kto podaje się za oksfordczyka i leczy swoje kompleksy udając arystokratę „na dworze” w Chobielinie.
Prawdziwa przedwojenna arystokratka, którą miałam zaszczyt znać, mawiała „obrażają się tylko służące” (wybaczmy ten protekcjonalizm, bo chodziło o przedwojenne służące, a nie dzisiejsze cenione „pomoce domowe”) i zapewne ludziom z tą „przedwojenną” klasą nie przychodzi do głowy, by na kogoś, kto z ubłoconymi butami ze słomą z nich wystającą wkracza w ich osobistą sferę „się obrażać”. Po prostu traktują go jak powietrze, nie dopuszczają do towarzystwa, wykreślają z kręgu znajomych czyli odnoszą się z ostracyzmem (drugie zapomniane słowo, określające pewne formy zachowania).
poster
Były minister spraw zagranicznych, czyli jakby nie było dyplomata, radzi publicznie europarlamentarzystce, także byłej minister, by „walnęła się w zatłuszczony łeb”, bo ośmieliła się złośliwie napisać, że „nienawiść do polskich symboli to ciężka choroba” i gdyby ugrupowanie (obecne) Sikorskiego dalej rządziło, to polskiej flagi nie byłoby na czym wieszać.
Ale Radosław Sikorski także wcześniej pozwalał sobie na seksistowskie i wulgarne uwagi pod adresem kobiet i czynił to najchętniej prywatnie, w męskim towarzystwie, którego rechot w odpowiedzi na tego typu występy Europejczyka, oksfordczyka i „ziemianina” nadymał jego ego do jeszcze większych rozmiarów. Nagrania tych męskich rozmów ujrzały światło dzienne i mogliśmy usłyszeć o pewnej urzędniczce MSZ, że jest „biurwą”, jakąś „p..dą ,wiesz, taka, zamiast ją dowartościować, przep…lić jak trzeba, to dał jej jakieś biuro” i „zemściła się suka”. W tej samej rozmowie skomentował wygląd stewardessy towarzyszącego mu biznesmena: „jak to mówią angielscy dżentelmeni: nie zrzuciłbym z końca członka”. W tym ostatnim przypadku wyraźnie pomylił „angielskich dżentelmenów” z angielskimi ulicznikami, posługującymi się cockney’em.
Można defilować razem ze Strajkiem Kobiet i domagać się praw kobiet, a jednocześnie traktować je z największą pogardą, wyzywać, określać mianem „biurwy”, „suki” i akceptować jedynie jako obiekt seksualnych fantazji., Ale tylko te, które nie są z naszego plemienia. I wtedy nie usłyszy się od Marty Lempart i feministek „wypier…aj”."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:20, 23 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
"Chamstwo i prostactwo znów się wylało z "gentelmana" z Chobielina
To nie pierwszy raz, gdy Radosław Sikorski obraża kobiety i pokazuje swoje prawdziwą, prostacką naturę. A tak lubi udawać, że staje w obronie kobiet. Na przykład przy okazji proaborcyjnych marszów.
Kilka miesięcy temu, w ramach solidarność z kobietami Radosław Sikorski wywiesił na dachu dworku w Chobielinie flagę narodową z umieszczoną po środku czarną błyskawicą, czyli symbolem Strajku Kobiet. Pan Sikorski solidarność i wsparcie okazuje oczywiście tylko konkretnemu typowi kobiet. Najchętniej tym, które popierają aborcję i walczą z rządem. Kobietom o poglądach przeciwnych szacunek pana Sikorskiego już się nie należy. „Dyplomata” z Chobielina, który kilka dni temu utyskiwał w komercyjnej stacji, że „w Polsce codziennie gra się nienawiścią w celach politycznych” wykazał się pospolitym chamstwem i całkowitym brakiem kultury w nocnej dyskusji z eurodeputowaną PiS Beatą Kempą.
Walnij się w zatłuszczony łeb
-napisał „gentelman” Sikorski w kierunku Kempy.
Wcześniej eurodeputowana Kempa pochwaliła pomysł powieszenia polskiej flagi na siedzibie Generalnej Dyrekcji Lasów.
Lasy zawsze wierne Polsce - szczególnie teraz, gdy nasz kraj jest tak brutalnie atakowany
-napisała europosłanka.
Radosław Sikorski zareagował wpisem:
Flaga ma przykryć to, że gówniarze z Solidarnej Polski doją Lasy Państwowe tak, jak Fundusz Sprawiedliwości.
Beata Kempa zareagowała:
Herr Lord. Na szczęście jest to wciąż flaga Polski! Gdybyście dalej rządzili, nie byłoby jej na czym dzisiaj wieszać. Nienawiść do polskich symboli to ciężka choroba. Po tej uwadze Sikorski wystartował z „zatłuszczonym łbem”.
Czy jednak powinniśmy się spodziewać czegoś więcej po byłym szefie MSZ, z którego frustracja i nienawiść ulewają się na każdym kroku? Swoją wysoką kulturę pokazał już gdy przy okazji kobiet mówił o „zrzucaniu z końca członka” oraz, że trzeba je dowartościować i przep…lić i że są pi..ami.
Dla odświeżenia pamięci warto sobie przypomnieć nagrania z Amber Room gdy o kontroli NIK w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie w 2011 i 2012 r. rozmawiał Radosław Sikorski z Janem Kulczykiem. Nagrania ujawnił portal tvp.info.
Jan Kulczyk: A co z Rysiem? Rysiem ze Stanów?
Radosław Sikorski : Będzie dobrze.
Kulczyk: Jakieś plany stosunkowo do niego? Tutaj w Warszawie?
Sikorski : On ma jeszcze 2,5 roku ambasadę. Spokojnie, jest ok.
Kulczyk: Ja go bardzo lubię, to porządny facet jest, taki jajeczny.
Sikorski : Drobne błędy popełnił wiesz: przyjechała jakaś straszna biurwa z NIK-u…
Kulczyk: Jakąś rezydencję remontował, tak?
Sikorski : Jakaś p..da wiesz, taka, zamiast ją dowartościować, przep…lić jak trzeba, to dał jej jakieś biuro…
Kulczyk: I napisała?
Sikorski : I się zemściła, suka, i cale ministerstwo miało kłopoty z tego powodu… trzeba było się poświęcić.
Kulczyk: Dla ojczyzny.
(śmiech)
Kulczyk: Jak Walewska
I jeszcze fragment coś o stewardesie Jana Kulczyka:
Sikorski: A ty lubisz gorzką czekoladkę?
Kulczyk: Czemu zaraz gorzką? (śmiech)
Sikorski: Zjawiskowa ta twoja stewardessa.
Kulczyk: Taka moja Dorota szaleje, kurcze, one to wyczuwają.
Sikorski: jak to mówią angielscy gentelmani: nie zrzuciłbym z końca członka.
Chroń nas Boże od takich „gentelmanów”. A postawę Sikorskiego nieźle oddaje cytat z Rogera Scrutona, który napisał:
Obecnie walka z mową nienawiści polega na przypisywaniu własnej nienawiści politycznym przeciwnikom.
A Pan Sikorski jest wręcz chory z nienawiści. I nie ma na to lekarstwa."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ula
Administrator
Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 531 razy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:20, 28 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
Czytelnik napisał: | "Chamstwo i prostactwo znów się wylało z "gentelmana" z Chobielina
To nie pierwszy raz, gdy Radosław Sikorski obraża kobiety i pokazuje swoje prawdziwą, prostacką naturę. A tak lubi udawać, że staje w obronie kobiet. Na przykład przy okazji proaborcyjnych marszów.
Kilka miesięcy temu, w ramach solidarność z kobietami Radosław Sikorski wywiesił na dachu dworku w Chobielinie flagę narodową z umieszczoną po środku czarną błyskawicą, czyli symbolem Strajku Kobiet. Pan Sikorski solidarność i wsparcie okazuje oczywiście tylko konkretnemu typowi kobiet. Najchętniej tym, które popierają aborcję i walczą z rządem. Kobietom o poglądach przeciwnych szacunek pana Sikorskiego już się nie należy. „Dyplomata” z Chobielina, który kilka dni temu utyskiwał w komercyjnej stacji, że „w Polsce codziennie gra się nienawiścią w celach politycznych” wykazał się pospolitym chamstwem i całkowitym brakiem kultury w nocnej dyskusji z eurodeputowaną PiS Beatą Kempą.
Walnij się w zatłuszczony łeb
-napisał „gentelman” Sikorski w kierunku Kempy.
Wcześniej eurodeputowana Kempa pochwaliła pomysł powieszenia polskiej flagi na siedzibie Generalnej Dyrekcji Lasów.
Lasy zawsze wierne Polsce - szczególnie teraz, gdy nasz kraj jest tak brutalnie atakowany
-napisała europosłanka.
Radosław Sikorski zareagował wpisem:
Flaga ma przykryć to, że gówniarze z Solidarnej Polski doją Lasy Państwowe tak, jak Fundusz Sprawiedliwości.
Beata Kempa zareagowała:
Herr Lord. Na szczęście jest to wciąż flaga Polski! Gdybyście dalej rządzili, nie byłoby jej na czym dzisiaj wieszać. Nienawiść do polskich symboli to ciężka choroba. Po tej uwadze Sikorski wystartował z „zatłuszczonym łbem”.
Czy jednak powinniśmy się spodziewać czegoś więcej po byłym szefie MSZ, z którego frustracja i nienawiść ulewają się na każdym kroku? Swoją wysoką kulturę pokazał już gdy przy okazji kobiet mówił o „zrzucaniu z końca członka” oraz, że trzeba je dowartościować i przep…lić i że są pi..ami.
Dla odświeżenia pamięci warto sobie przypomnieć nagrania z Amber Room gdy o kontroli NIK w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie w 2011 i 2012 r. rozmawiał Radosław Sikorski z Janem Kulczykiem. Nagrania ujawnił portal tvp.info.
Jan Kulczyk: A co z Rysiem? Rysiem ze Stanów?
Radosław Sikorski : Będzie dobrze.
Kulczyk: Jakieś plany stosunkowo do niego? Tutaj w Warszawie?
Sikorski : On ma jeszcze 2,5 roku ambasadę. Spokojnie, jest ok.
Kulczyk: Ja go bardzo lubię, to porządny facet jest, taki jajeczny.
Sikorski : Drobne błędy popełnił wiesz: przyjechała jakaś straszna biurwa z NIK-u…
Kulczyk: Jakąś rezydencję remontował, tak?
Sikorski : Jakaś p..da wiesz, taka, zamiast ją dowartościować, przep…lić jak trzeba, to dał jej jakieś biuro…
Kulczyk: I napisała?
Sikorski : I się zemściła, suka, i cale ministerstwo miało kłopoty z tego powodu… trzeba było się poświęcić.
Kulczyk: Dla ojczyzny.
(śmiech)
Kulczyk: Jak Walewska
I jeszcze fragment coś o stewardesie Jana Kulczyka:
Sikorski: A ty lubisz gorzką czekoladkę?
Kulczyk: Czemu zaraz gorzką? (śmiech)
Sikorski: Zjawiskowa ta twoja stewardessa.
Kulczyk: Taka moja Dorota szaleje, kurcze, one to wyczuwają.
Sikorski: jak to mówią angielscy gentelmani: nie zrzuciłbym z końca członka.
Chroń nas Boże od takich „gentelmanów”. A postawę Sikorskiego nieźle oddaje cytat z Rogera Scrutona, który napisał:
Obecnie walka z mową nienawiści polega na przypisywaniu własnej nienawiści politycznym przeciwnikom.
A Pan Sikorski jest wręcz chory z nienawiści. I nie ma na to lekarstwa." |
Pospolity burak...
...na szerszy komentarz,... ten gościu, notabene jeden z autorytetów totalnej opozycji...to szkoda słów, nie mówiąc już nawet o klawiaturze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:14, 05 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"MON: Białorusini niszczyli ogrodzenie, krzycząc, że zastrzelą polskich żołnierzy
W piątek rano Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało o kolejnych prowokacjach na polsko-białoruskiej granicy. „Krzyczeli, że zastrzelą polskich żołnierzy”.
O kolejnym incydencie na granicy polsko-białoruskiej informuje za pośrednictwem mediów społecznościowych Ministerstwo Obrony Narodowej. W przekazanych przez resort informacji czytamy, że w czwartek jeden z białoruskich żołnierzy próbował oddać strzał z pistoletu sygnałowego w kierunku polskich żołnierzy. „Na szczęście broń nie wystrzeliła” – dodano.
„100 metrów dalej, pięciu uzbrojonych Białorusinów próbowało zniszczyć ogrodzenie, jednocześnie krzycząc, że zastrzelą polskich żołnierzy. Po wezwaniu na miejsce dodatkowych sił wojska i Straży Granicznej, Białorusini wycofali się” - czytamy w kolejnym tweecie.
Od 2 września na pasie przygranicznym z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy. To reakcja polskich władz na prowokacyjne działania białoruskich służb, które wpychają na granicę migrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Pod koniec września stan wyjątkowy został przedłużony o kolejne 60 dni."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:17, 05 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"„Polska na dzień dobry". Ziemkiewicz: Kilka lat temu to Tusk wzywał do takiego referendum
W środę poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski w programie Onet Opinie komentując działania Unii Europejskiej w kwestii polityki klimatycznej, stwierdził, że dobrym terminem na przeprowadzenie referendum na temat wyjścia Polski z Unii Europejskiej byłby rok 2027, kiedy skończy się obecna perspektywa budżetowa.
Po tych słowach w polityce zaczęło wrzeć. Wypowiedź tę skomentował m.in. Ryszard Terlecki.
- Referendum pan Kowalski może sobie urządzić w domu, a nie zapowiadać je w Polsce - powiedział.
Zdaniem Rafała Ziemkiewicza, Kowalski myśli bardziej przyszłościowo od Terleckiego.
- Zwróciłbym uwagę na dziwny sojusz, który powstał - Terlecki, Hołownia i Tusk. Jednym głosem rzucili się na Kowalskiego. To nie mówi nic dobrego. Warto przypomnieć, że w 2016 roku, to Tusk wzywał do takiego referendum. To miał być straszak na PiS - powiedział publicysta.
W połowie września Komitet Polityczny PiS przyjął uchwałę wykluczającą możliwość polexitu. We wrześniowym w wywiadzie prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił: „Nie będzie żadnego polexitu. To wymysł propagandowy, który po wielokroć był stosowany wobec nas”."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Czytelnik
Użytkownik
Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:20, 05 Lis 2021 Temat postu: |
|
|
"Premier Morawiecki: Donald Tusk znowu zapukał w dno od spodu
„Byłem przekonany, że jeśli chodzi o wyczyny naszych konkurentów politycznych, przede wszystkim ich kłamstwa, już nic nie może mnie zdziwić. Jednak lider opozycji, pan Tusk, znowu zapukał w dno od spodu” - napisał w czwartek wieczorem na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.
Premier odniósł się w ten sposób do czwartkowego wpisu na Twitterze szefa PO Donalda Tuska, który napisał: „Kongres USA dyskutuje o możliwych sankcjach na Polskę i wycofaniu wojsk amerykańskich z naszego kraju. Tego samego dnia PiS ustami posła Kowalskiego wskazuje 2027 rok jako datę referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii. Tak wygląda zdrada stanu”.
„Każdy może w mniej niż minutę sprawdzić, że nic takiego nie miało miejsca, ale minęło już wiele godzin od tego wpisu i lider Platformy nadal go nie sprostował” -
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|