Forum www.rycerz.fora.pl Strona Główna www.rycerz.fora.pl
FORUM RYCERZ Wspomnienie Przyjaciół
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Komentarze polityczne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 32, 33, 34  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rycerz.fora.pl Strona Główna -> Co w polityce piszczy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:24, 11 Gru 2021    Temat postu:

"Życie ponownie wygrało! Sąd Najwyższy USA postanowił: Teksas ma prawo ograniczyć aborcje

Przemysł śmierci przegrał kolejną walkę sądową. Nie pomogły mu sympatie prezydenta USA. Dziś Sąd Najwyższy USA odmówił zawieszenia ustawy z Teksasu, która delegalizuje niemal wszystkie aborcje po wykryciu bicia serca płodu. Choć nie kończy to batalii o życie nienarodzonych. Bowiem SN pozostawił legislacyjną furtkę pozwalając na wniesienie skargi przez kliniki aborcyjne przeciwko władzom stanu.

Piątkowy wyrok trybunału rozstrzygnął wątpliwości co do tego, czy teksańska ustawa, zaprojektowana w sposób mający uniemożliwić jej zablokowanie przez sądy, może zostać poddana kontroli sądowej pod kątem zgodności z konstytucją. Sąd Najwyższy odrzucił wniosek federalnego ministerstwa sprawiedliwości o zablokowanie stosowania ustawy, ale jednocześnie stwierdził, że zaskarżyć mogą ją kliniki aborcyjne.

Ustawa, która weszła w życie 1 września, jest obecnie najdalej idącym ograniczeniem prawa do aborcji w całym kraju, delegalizując niemal wszystkie aborcje po wykryciu bicia serca płodu, ok. 6 tygodnia ciąży. Wyjątkiem od zakazu są przypadki zagrażające życiu matki lub kiedy aborcja może zapobiec „poważnemu ryzyku znaczącego i nieodwracalnego upośledzenia ważnej funkcji cielesnej” kobiety.

CNN informuje, że wejście w życie ustawy spowodowało de facto zamknięcie większości klinik dokonujących aborcji, lecz jednocześnie przytłoczyło placówki w sąsiadujących z Teksasem stanach.

Sprawa ustawy jest jedną z dwóch spraw związanych z aborcją podjętych w tym roku przez Sąd Najwyższy. Wyrok sądu w drugiej, dotyczącej ustawy aborcyjnej ze stanu Missisipi, może znieść lub zmienić dotychczasowe prawo dotyczące aborcji w całych Stanach Zjednoczonych. Ogłoszenie decyzji spodziewane jest w przyszłym roku.

Zwolenników aborcji wspiera w sporze prezydent USA Joe Biden.

„Texas SB8 ograniczy dostęp kobiet do opieki zdrowotnej i, co jest skandaliczne, deleguje prywatnych obywateli do pozwania tych, którzy ich zdaniem pomogli innej osobie uzyskać zakazaną aborcję. To rażące naruszenie prawa ustanowionego za Roe V. Wade'a. Będziemy chronić i bronić tego prawa”
- napisał prezydent USA we wrześniu br."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:37, 11 Gru 2021    Temat postu:

"Andrzej Gwiazda: Trudno powiedzieć, kto wyrządził Polsce większą krzywdę - Wałęsa czy Michnik

W programie „Magazyn śledczy Anity Gargas” na antenie TVP pokazano w czwartkowy wieczór niepublikowane wcześniej nagranie z wizyty Adama Michnika w willi Wojciecha Jaruzelskiego. Nagranie powstało w 2000 r., w noc z 12 na 13 grudnia. Nieżyjąca od 8 lat dziennikarka Teresa Torańska przeprowadzała wówczas z Jaruzelskim wywiad - tak powstał film dokumentalny „Noc z generałem”. Scena z Michnikiem nie została wzięta pod uwagę w scenariuszu, ponieważ - jak mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” reżyser dokumentu, Maria Zmarz-Koczanowicz - naczelny dziennika z Czerskiej odwiedził komunistycznego generała spontanicznie.
Równie spontanicznie okazywał swoje uczucia wobec generała, który 13 grudnia 1981 r. stanął przeciwko własnemu narodowi - wprowadzając stan wojenny, który był całkowicie niezgodny nawet z prawem obowiązującym w PRL. Adam Michnik cieszył się z kolei (i cieszy po dziś dzień) sławą zaciekłego antykomunisty i obrońcy demokracji. Już po 1989 r. naczelny „Gazety Wyborczej” często bronił czy usprawiedliwiał Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka (obu uznając w jednym z wywiadów za „ludzi honoru”), a już w pokazanej w programie Gargas rozmowie wręcz gloryfikował postawę komunistycznego dyktatora

O zażyłość między „demokratą”, „antykomunistą” a ojcem stanu wojennego portal wPolityce.pl pyta opozycjonistę czasów PRL, Andrzeja Gwiazdę, który w tym kontekście przypomina o pewnej wypowiedzi Michnika z początku lat 90.

To nie Marta Lempart wprowadziła wulgarne określenia do polityki, ale to Michnik pierwszy wrzeszczał: „Odp…” się od generała. Jest to znamienne
— mówi nasz rozmówca.

Michnik pierwszy uznał publicznie generała za człowieka honoru. To wskazywałoby, że istniała jakaś umowa między Michnikiem lub jego środowiskiem a dowódcą stanu wojennego. Potwierdzałoby to również uporczywą plotkę, którą słyszałem z różnych kręgów, a która nie ma potwierdzenia w papierach, że w rozmowie werbunkowej Michnika z SB pada stwierdzenie: „Dostaniecie czasami w mordę, ale to wam się opłaci”
— podkreśla.

Być może ta plotka opiera się tylko na tej zasadzie, że opłaciło się Michnikowi. Został w końcu na wiele lat przywódcą opinii publicznej. Ten układ był bardzo ważny i zdemaskowanie takiej umowy, takiego współdziałania, jest być może konieczne, a przynajmniej byłoby bardzo pożyteczne dla oczyszczenia sposobu myślenia jeszcze wielu ludzi w Polsce
— zauważa.

Przez wielu ludzi w Polsce Adam Michnik wciąż jest uważany za „obrońcę demokracji” i autorytet, na równi z byłym prezydentem Lechem Wałęsą (którego zresztą w pierwszych latach III RP zaciekle zwalczał na łamach „Gazety Wyborczej”).

Trudno powiedzieć, czy Polsce bardziej zaszkodził Wałęsa, czy Michnik. Na pewno wiele szkody zostało wyrządzone w Polsce przez zaćmienie sposobu myślenia
— ocenia Gwiazda.

Istotna część społeczeństwa nie mogła używać własnego rozumu, bo był przytłumiony wiarą w tak zwane autorytety i Michnik został wywindowany na pozycję autorytetu i przywódcy
— podkreśla współtwórca WZZ Wybrzeża i NSZZ Solidarność.

Demaskacja tego układu była i jest bardzo ważna
— podsumowuje nasz rozmówca. "


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:54, 15 Gru 2021    Temat postu:

"Korupcja w UE i Europejskiej Partii Ludowej. Polska prokuratura powinna wszcząć śledztwo w tej sprawie!

Polska prokuratura powinna wszcząć śledztwo w sprawie afery korupcyjnej w UE – uważa Jean Quatremer, dziennikarz śledczy francuskiego „Libération", który ujawnił unijny skandal. – To ewidentny konflikt interesów – mówi Francuz „Gazecie Polskiej” o postawie sędziów TSUE, którzy imprezowali z urzędnikami Komisji za pieniądze lobbystów, a jednocześnie orzekali w sprawie Polski. Przypomnijmy, że według francuskiego dziennikarza na 27 sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE aż dziewięciu było zamieszanych w proceder handlu wpływami. Polska prokuratura ma prawo wszcząć śledztwo w tej sprawie, gdyż w grę wchodzić może sprzeniewierzenie środków publicznych polskich podatników. Dlatego publikujemy wzór zawiadomienia do prokuratury, który każdy może wysłać pocztą lub elektronicznie.

Jak sprawdził tygodnik, w składach sędziowskich w czasie najważniejszych dla Polski rozpraw znajdowali się sędziowie, o których pisze francuski dziennik.

Przypomnijmy, że afera, w którą zamieszani są m.in. sędziowie TSUE, komisarze z Komisji Europejskiej i brukselscy lobbyści, zaczęła się od sprawy byłego audytora w Europejskim Trybunale Obrachunkowym (ETO) Karela Pinxtena. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) zarzucił Pinxtenowi defraudację środków z unijnego budżetu, sięgającą nawet 500 tys. euro. Pinxten miał odbywać osobiste wycieczki, m.in. do Azji i na Kubę, które potem starał się zaksięgować w ramach wykonywania swoich obowiązków

- czytamy w "GP". Autorzy - Piotr Lisiewicz i Maciej Kożuszek - wyjaśniają:
Pod orzeczeniem z 19 listopada 2019 roku w sprawie Polski podpisani są m.in. sędziowie Endre Juhász z Węgier i Alexandra Prechal (sprawozdawczyni) z Holandii, a przewodniczącym składu był Koen Lenaerts. Cała trójka zrezygnowała z udziału w sprawie Pixtena ze względu na powiązania z nim. Holenderska sędzia podjęła tę decyzję także ze względu na związki rodzinne. Jej mężem jest bowiem jeden z audytorów ETO, Alex Brenninkmeijer. Przypomnijmy, że Pixten pracował właśnie dla ETO, a w ramach swojego śledztwa Quatremer ustalił też, że sprzeniewierzenia środków budżetowych mógł dopuścić się przewodniczący Trybunału Obrachunkowego Klaus-Heiner Lehne.
Pod wyrokiem TSUE w sprawie Polski z 15 lipca 2021 roku podpisał się skład sędziowski pod przewodnictwem Lenaertsa, sędzia Prechal była znów sprawozdawczynią. W składzie znajdujemy też Nielsa Wahla, wobec którego Quatremer stawia najwięcej oskarżeń, i choćby Austriaka Andreasa Kumina, który także wycofał się z orzekania w sprawie Pixtena.

Jak informuje "Gazeta Polska", na wszczęcie śledztwa pozwala polskiej prokuraturze art. 110 § 1 kodeksu karnego. Stwierdza on, że „Ustawę karną polską stosuje się do cudzoziemca, który popełnił za granicą czyn zabroniony skierowany przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej”.

– Jeśli polska prokuratura uzna, że skutkiem opisywanych zdarzeń mogło być przestępstwo, którego jest ofiarą, ma prawo wszcząć śledztwo w tej sprawie. Chodzi o sytuacje, które mogły negatywnie zaważyć na interesie Polski. Jeśli sędzia Rosario Silva de Lapuerta z TSUE nakazała Polsce wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów, orzekając karę 500 tys. euro dziennie za zwłokę, a potem dowiadujemy się, że w przeszłości wpłacała ona duże sumy na EPL, to śledztwo powinno ustalić, czy pomiędzy tymi faktami nie ma związku

– powiedziała "Gazecie Polskiej" prof. Genowefa Grabowska, znawca prawa europejskiego. Według niej sytuacja, w której zachodzi podejrzenie, iż urzędnicy unijni w niewłaściwy sposób wydają pieniądze polskich podatników, może być przedmiotem zainteresowania polskiej prokuratury.

Osoby dysponujące wiedzą o nadużyciach w TSUE lub mające przekonanie, że jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, mogą wykorzystać poniżej zamieszczone pismo, które można wysyłać pocztą lub poprzez internet lub złożyć osobiście do Prokuratury Okręgowej w Warszawie

................, dnia ……………………….
………………………………
………………………………
………………………………
(imię i nazwisko,
adres zamieszkania,
adres do korespondencji,
kontakt telefoniczny)

Prokuratura Okręgowa w Warszawie
ul. Chocimska 28,
00-591 Warszawa

Na podstawie art. 110 § 1 kodeksu karnego zawiadamiam o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza, tj. art. 231 k.k. przez sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Jak wynika z artykułu Jeana Quetremera zamieszczonego we francuskim piśmie "Liberation" dnia 26 listopada 2021 r. oraz z tekstu Piotra Lisiewicza i Macieja Kożuszka zamieszczonego w tygodniku "Gazeta Polska" (nr 50/2021), niektórzy sędziowie m.in. Endre Juhász, Alexandra Prechal, Koen Lenaerts, Niels Wahl, Andreas Kumin, mogli działać na szkodę państwa polskiego, orzekając w sprawie Polski i mając jednocześnie powiązania z byłym audytorem w Europejskim Trybunale Obrachunkowym (ETO) Karelem Pinxtenem, któremu Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych zarzucił defraudację środków z unijnego budżetu, sięgającą nawet 500 tys. euro. Jak ustalił Jean Quatremer, dziennikarz francuskiego pisma "Liberation", aż 9 z 27 sędziów TSUE brało udział w spotkaniach organizowanych przez Pinxtena, przy czym część z nich była finansowana przez lobbystów.

Uzasadnienie

Według ww. artykułu w "Gazecie Polskiej", pod orzeczeniem z 19 listopada 2019 roku w sprawie Polski podpisani są sędziowie Endre Juhász z Węgier i Alexandra Prechal (sprawozdawczyni) z Holandii, a przewodniczącym składu był Koen Lenaerts. Cała trójka zrezygnowała z udziału w sprawie Karlea Pixtena ze względu na powiązania z nim. Mężem Alexandry Prechel jest jeden z audytorów ETO, Alex Brenninkmeijer. Pod wyrokiem TSUE w sprawie Polski z 15 lipca 2021 roku podpisał się skład sędziowski pod przewodnictwem Lenaertsa, a sędzia Prechal była sprawozdawczynią. W składzie zasiadał też Niels Wahl, który uczestniczył z Pinxtenem w polowaniach opłacanych przez lobbystów, i Austriak Andreas Kumin, który wycofał się z orzekania w sprawie Pixtena.

Jak wynika ze wspomnianych artykułów prasowych, efektem powiązań sędziów TSUE z Karelem Pinxtenem, jak i orzeczeń (m.in. w sprawie Polski), które mogły być wydawane pod wpływem tych powiązań, mogły być straty w budżecie UE i sprzeniewierzenie środków UE, do których w ramach składki członkowskiej dokłada się państwo polskie.

Dowody

Artykuł Jeana Quetremera w "Liberation" z dnia 26 listopada 2021 r.
[link widoczny dla zalogowanych]

Artykuł Piotra Lisiewicza i Macieja Kożuszka w "Gazecie Polskiej", nr 50/2021

…………………………………………..
(podpis składającego zawiadomienie)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:10, 15 Gru 2021    Temat postu:

"Kropiwnicki bagatelizuje unijną aferę: Ja nie zamierzam w tej sprawie składać zawiadomienia"

Szokujące szczegóły afery na szczytach Unii europejskiej przedstawił francuski „Liberation”. Lewicowy dziennik w serii artykułów napisał o handlu wpływami i innych nieuczciwych praktykach, których mieli dopuszczać się sędziowie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), urzędnicy Komisji Europejskiej (KE) oraz politycy Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Z ustaleń dziennikarza śledczego wynika, że w latach 2010–2018 unijni politycy uczestniczyli w spotkaniach, które były nielegalnie finansowane z publicznych funduszy.

Robert Kropiwnicki w rozmowie z Michałem Rachoniem przekonywał, że "Liberation" nie pisze o tym, że były jakieś zarzuty, czy ktoś przyjął jakieś łapówkę. - Ten jeden sędzia Trybunału Obrachunkowego, który został skazany to za to, że finansował z budżetu imprezy towarzyskie - stwierdził.

Michał Rachoń zauważył, że nie tylko. - Także wyjazdy na narty, imprezy towarzyskie oraz imprezy w których brali sędziowie TSUE, w tym przewodniczący Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślił.

Polityk próbował dalej bagatelizować aferę twierdząc, że "prezes Kaczyński jada obiadki u prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Redaktor zauważył, że ta sprawa jest krytykowana przez posłów PO i zapytał, czy teraz konsekwentnie będą kwestionować prawo TSUE do tego, aby orzekać w fundamentalnych sprawach, skoro przewodniczący tego trybunału miał udział w tego rodzaju spotkaniach.

- Proszę rozdzielić te historie. Wyrok TSUE w stosunku do Polski jest legalny i nie ma co z nim dyskutować. Te rzeczy o których pan mówi działy się w latach 2010-2018 a wyroki w sprawie Polski są tak naprawdę z ostatniego roku, dwóch. Więc to są inni ludzie
- przekonywał polityk.

Michał Rachoń zauważył, że ta sprawa to jest ta sama, która prowadził wcześniej Frans Timmermans i komisja Jeana Claude Junckera, który brał udział w tych spotkaniach. - Pan buduje tutaj jakąś wielką konstrukcję - odpowiadał Robert Kropiwnicki.

- Czy naprawdę uważa pan, że tych 11 ludzi w Sądzie Najwyższym jest wartych tego, żeby Polska straciła te 770 miliardów złotych? Naprawdę?
- dodał.

Poseł Platformy Obywatelskiej przekonywał, że stwierdzenie, że "sędziowie TSUE byli zaangażowani w czysto polityczne związane z Europejską Partią Ludową" to nadużycie. - Oni po prostu byli na jakichś imprezach na których nie powinni być zdaniem "Liberation" - stwierdził.

- To tak jakby pan powiedział, że wszyscy Europejczycy są podejrzani. To absurdalne
- powiedział.

Robert Kropiwnicki odniósł się także do wezwania, opublikowanego na łamach Niezalezna.pl, aby śledztwo w tej sprawie wszczęła polska prokuratura.

- Proszę bardzo niech wszczyna, niech dzielni prokuratorzy działają - zaznaczył.

- Ja nie zamierzam w tej sprawie składać zawiadomienia do prokuratury. Uważam, że dużo bardziej złe rzeczy dzieją się w Polsce, że Przyłębska jada obiadki z Kaczyńskim
- dodał. "


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:23, 15 Gru 2021    Temat postu:

"Kraśko przez lata jeździł bez prawka. Wstawił się za nim Żakowski: "Wybitni ludzie jak Kraśko są skarbem

Jak poinformował "Super Express", prezenter TVN został zatrzymany do rutynowej policyjnej kontroli na początku kwietnia. Podczas kontroli okazało się, że Kraśko nie posiada prawa jazdy już od kilku lat.

Osoba znająca sprawę przekazała "SE", że prokuratura postawiła dziennikarzowi zarzuty, a Kraśko przyznał się do winy i został skazany na 7,5 tys. zł i kolejny rok zakazu prowadzenia pojazdów.

W obronę dziennikarza TVN wziął Roman Giertych, adwokat znany z zagorzałego popierania opozycji.

"Odczepcie się od Kraśki! To jego prywatna sprawa. Nikomu krzywdy nie zrobił. Poniósł przewidzianą prawem karę i tyle. Każdego kto w tej sprawie ma inne zdanie zachęcam do wyrażenia go. Ban murowany".

Najprawdopodobniej TVN zaczął wyciągać konsekwencje wobec swoich pracowników. Według zapowiedzi, wczorajsze "Fakty" miał poprowadzić Kraśko. Tak się jednak nie stało.

Ostatecznie, za sześć lat prowadzenia auta bez prawa jazdy Kraśko... przeprosił na Instagramie.

Wiele razy w tym miejscu używałem słowa dziękuję za to, że są Państwo tutaj. Dzisiaj chcę i powinienem użyć innego słowa. Prowadzenie samochodu bez prawa jazdy nigdy nie powinno się wydarzyć i jakiekolwiek usprawiedliwienia tego nie zmienią

Jak podaje Wirtualnemedia.pl, TVN Grupa Discovery nie zamierza wyciągać konsekwencji dyscyplinarnych wobec Piotra Kraśki . Oświadczenie dziennikarza kończy więc sprawę.

„Kluczowe dla firmy jest to, że Kraśko naruszył przepisy poza miejscem pracy i bez związku z nią, a wskutek jego działań nikt nie ucierpiał”

– wynika z informacji wirtualnemedia.pl.
Kolejny obrońca

Publicysta "Polityki" i TOK FM Jacek Żakowski tłumaczył Kraśkę w rozmowie z wirtualnemedia.pl. Ocenił, że mamy populistyczną nagonkę na elity profesjonalne - lekarzy, prawników, dziennikarzy. „To jedno z największych zagrożeń publicznych” – przekonywał, broniąc dziennikarza TVN przed krytyką.

Usiłował przekonać, że sprawa sześcioletniej jazdy samochodami Kraśki bez prawa jazdy nie ma związku z działalnością zawodową prowadzącego "Fakty" TVN.

– Kraśko, jeżdżąc z prawem jazdy, jest tak samo świetnym dziennikarzem, jak bez prawa jazdy. To samo dotyczy innych profesjonalistów, z wyjątkiem zawodowych kierowców i polityków, którzy z wielu względów powinni być jak żona Cezara

– mówił Żakowski.

Jego zdaniem Kraśko nie powinien ponosić zawodowych konsekwencji wydanego przez sąd wyroku.

– Profesjonaliści, jak wszyscy inni ludzie, popełniają w życiu prywatnym błędy i jak inni ponoszą za nie kary. Jeśli nie sprzeniewierzają się profesjonalnej solidności, nie ma powodu, dla którego należałoby kary rozciągać na pracę. Celebryci, jak Kraśko, i tak ponoszą dodatkową karę, bo ich grzechy są publicznie dyskutowane, więc dochodzi zakłopotanie i wstyd. To pewnie jest największa kara
– tłumaczył publicysta „Polityki”.

Jacek Żakowski doszedł do wniosku, że tak utalentowani ludzie jak Piotr Kraśko „są skarbem publicznym”.

"Nie ma wielu takich. Jeśli będziemy marnowali ich pochopnie, to skażemy się na beztalencia i sami się ukarzemy" – dodał."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
S.A.-D.
Użytkownik



Dołączył: 03 Lis 2020
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 254 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:04, 16 Gru 2021    Temat postu:

Ochroniarze Jacka Kurskiego "robią za służących". W tle śledzenie dziennikarzy i polityków

Pracownicy TVP i ochroniarze, jak wynika z materiałów zebranych przez "Gazetę Wyborczą", spełniają zachcianki prezesa Jacka Kurskiego i jego żony. Wśród nich kupowanie parówek, kanapek i dokarmianie kota państwa Kurskich, ale to nie koniec listy "obowiązków służbowych" ochroniarzy zatrudnionych przez TVP — czytamy.

Z informacji gazety wynika, że Kurski wykorzystuje opłacanych z publicznych pieniędzy ochroniarzy także do celów politycznych

W tym kontekście gazeta opisuje sprawę zlecenia śledzenia Rafała Trzaskowskiego i obserwacji jednej z dziennikarek "GW"

Na dłuższą metę człowiek w takiej pracy traci do siebie szacunek — mówi "GW" jeden z ochroniarzy!

Zarobki ochroniarzy obsługujących Kurskich to ok. 11 tys. brutto plus średnio trzy razy w roku ochroniarze okolicznościowe nagrody — te wynoszą od 3 do 8 tys. brutto. Jednak, jak wynika z relacji ochroniarzy, robią oni za "służących, spełniając prywatne zachcianki prezesa i jego żony". — Każdy zarabia duże pieniądze, do pewnego czasu daje się to znieść, ale na dłuższą metę człowiek w takiej pracy traci do siebie szacunek — mówi jeden z ochroniarzy.

Z obszernego tekstu Kacpra Sulowskiego dowiadujemy się, co dokładnie musieli robić ochroniarze Kurskich, którzy zdecydowali się na rozmowę z dziennikarzami "GW". Jacek Kurski miał prosić m.in. o kupienie kilograma czekoladek czy kanapek dla swojej żony i zawiezienie ich służbowym autem TVP przez ochroniarza do domu Kurskich. To 20 km w jedną stronę, w godzinach szczytu prawie godzina jazdy.

— Joanna Kurska nie używa pralki — opowiada dalej jeden z ochroniarzy, który przedstawił się jako Jacek. — Raz, czasem dwa razy w tygodniu zostawia nam wór lub dwa worki brudnych ubrań — dodaje.

To jednak nie wszystko. "Relacje pracowników potwierdzają, że Kurski wykorzystuje opłacanych z publicznych pieniędzy ochroniarzy także do celów politycznych" — czytamy w "GW".

"Ochroniarze opłacani z publicznych pieniędzy są do celów politycznych"

— Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi "Małpa" (Mirosław Orzoł — były funkcjonariusz GROM, który werbuje ludzi do ochrony Kurskiego — red.) miał za zadanie jeździć za Rafałem Trzaskowskim. Z tego, co wiem, miał dowiedzieć się, jaką ochronę ma kandydat PO na prezydenta. Nie wiem, czy była to jednorazowa akcja, czy śledzenie się powtarzało — mówi "GW" Paweł.

W 2020 r. z kolei pracownik ochrony miał jechać służbowym autem na ul. Czerską i czekać na dziennikarkę Agnieszkę Kublik przed redakcją "Wyborczej". Miał zrobić jej zdjęcie. Chodziło o sprawę, którą TVP wytoczyła Agorze i Agnieszce Kublik o naruszenie dóbr osobistych. — Dziennikarka wcześniej przedstawiła w sądzie zaświadczenie o urlopie, a Kurski uważał, że jest fałszywe i że tego dnia na pewno przyjdzie do pracy. Zdjęcie miało być tego dowodem — opowiada gazecie Jacek.

Finalnie prezes TVP dostaje ochronę Służby Ochrony Państwa, ale to ochroniarze zatrudnieni przez TVP wciąż realizują osobiste polecenia prezesa i jego żony — ocenia "GW" i publikuje kolejną listę produktów, które pracownik TVP "musiał kupić i zawieźć Joannie Kurskiej: Woda San Pellegrino lub Perrier — 12 butelek, płyn do naczyń Biały Jeleń, ręczniki papierowe duże, parówki Morlinki, tosty pszenne, worki czarne, lody Haagen Dazs — 10 opakowań, nitki dentystyczne".

"GW" pyta o sprawę TVP. TVP: prowokacje przeciwko nam

Dziennikarz "GW" przed publikacją artykułu wysłał listę pytań do biura prasowego TVP. Tego samego dnia dostał wiadomość od byłego pracownika TVP, który w tekście występuje jako Paweł. "Wycofuję zgodę na publikację rozmowy i wszelkich informacji ode mnie. Spreparowałem je pod wpływem błędu i emocji, gdyż chciałem zemścić się na swoim byłym przełożonym z TVP, a Pan Redaktor Kacper Sulowski chciał mi to umożliwić za pomocą publikacji w »Gazecie Wyborczej«. Informacje te są nieprawdziwe. Żądam wstrzymania publikacji". Kwadrans później wiadomość o tej samej treści wysłał drugi pracownik, który w tekście występuje jako Jacek.

Następnie "GW" dostała wiadomość z biura prasowego telewizji. "TVP otrzymała oświadczenie Pana (tu pada nazwisko informatora), przesłane przez niego również do »Gazety Wyborczej«, które w zasadzie wyjaśnia wszystkie wątpliwości i jest potwierdzeniem, że otrzymane pytania i planowana publikacja są elementem prowokacji przeciwko TVP".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Gość






PostWysłany: Nie 22:34, 19 Gru 2021    Temat postu:

Po Wiadomościach na TVP 1 oraz TVP Info wyemitowany został ciekawy reportaż o powstaniu i działalności stacji TVN...warto było go obejrzeć... Wink
Powrót do góry
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:44, 20 Gru 2021    Temat postu:

Ala napisał:
Po Wiadomościach na TVP 1 oraz TVP Info wyemitowany został ciekawy reportaż o powstaniu i działalności stacji TVN...warto było go obejrzeć... Wink


Obejrzałam ten program... Smile
Już wcześniej buszując w internecie... trafiałam na materiały, z których można się dowiedzieć.. na jakich fundamentach zbudowano polskojęzyczną, medialną potęgę... jaką jest TVN... czyli "cała prawda, całą dobę" Very Happy

Emitowany wczoraj program uporządkował tą wiedzę... i potwierdził moje przypuszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:54, 20 Gru 2021    Temat postu:

Czytelnik napisał:
"Kropiwnicki bagatelizuje unijną aferę: Ja nie zamierzam w tej sprawie składać zawiadomienia"

Szokujące szczegóły afery na szczytach Unii europejskiej przedstawił francuski „Liberation”. Lewicowy dziennik w serii artykułów napisał o handlu wpływami i innych nieuczciwych praktykach, których mieli dopuszczać się sędziowie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), urzędnicy Komisji Europejskiej (KE) oraz politycy Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Z ustaleń dziennikarza śledczego wynika, że w latach 2010–2018 unijni politycy uczestniczyli w spotkaniach, które były nielegalnie finansowane z publicznych funduszy.

Robert Kropiwnicki w rozmowie z Michałem Rachoniem przekonywał, że "Liberation" nie pisze o tym, że były jakieś zarzuty, czy ktoś przyjął jakieś łapówkę. - Ten jeden sędzia Trybunału Obrachunkowego, który został skazany to za to, że finansował z budżetu imprezy towarzyskie - stwierdził.

Michał Rachoń zauważył, że nie tylko. - Także wyjazdy na narty, imprezy towarzyskie oraz imprezy w których brali sędziowie TSUE, w tym przewodniczący Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślił.

Polityk próbował dalej bagatelizować aferę twierdząc, że "prezes Kaczyński jada obiadki u prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Redaktor zauważył, że ta sprawa jest krytykowana przez posłów PO i zapytał, czy teraz konsekwentnie będą kwestionować prawo TSUE do tego, aby orzekać w fundamentalnych sprawach, skoro przewodniczący tego trybunału miał udział w tego rodzaju spotkaniach.

- Proszę rozdzielić te historie. Wyrok TSUE w stosunku do Polski jest legalny i nie ma co z nim dyskutować. Te rzeczy o których pan mówi działy się w latach 2010-2018 a wyroki w sprawie Polski są tak naprawdę z ostatniego roku, dwóch. Więc to są inni ludzie
- przekonywał polityk.

Michał Rachoń zauważył, że ta sprawa to jest ta sama, która prowadził wcześniej Frans Timmermans i komisja Jeana Claude Junckera, który brał udział w tych spotkaniach. - Pan buduje tutaj jakąś wielką konstrukcję - odpowiadał Robert Kropiwnicki.

- Czy naprawdę uważa pan, że tych 11 ludzi w Sądzie Najwyższym jest wartych tego, żeby Polska straciła te 770 miliardów złotych? Naprawdę?
- dodał.

Poseł Platformy Obywatelskiej przekonywał, że stwierdzenie, że "sędziowie TSUE byli zaangażowani w czysto polityczne związane z Europejską Partią Ludową" to nadużycie. - Oni po prostu byli na jakichś imprezach na których nie powinni być zdaniem "Liberation" - stwierdził.

- To tak jakby pan powiedział, że wszyscy Europejczycy są podejrzani. To absurdalne
- powiedział.

Robert Kropiwnicki odniósł się także do wezwania, opublikowanego na łamach Niezalezna.pl, aby śledztwo w tej sprawie wszczęła polska prokuratura.

- Proszę bardzo niech wszczyna, niech dzielni prokuratorzy działają - zaznaczył.

- Ja nie zamierzam w tej sprawie składać zawiadomienia do prokuratury. Uważam, że dużo bardziej złe rzeczy dzieją się w Polsce, że Przyłębska jada obiadki z Kaczyńskim
- dodał. "


Prezes J. Kaczyński nie ukrywa, publicznie mówi, że jada smaczne obiadki z p. Przyłęcką... gdyby jego intencje były podejrzane... to by się nie chwalił.

Natomiast o skrywanych, szemranych spotkaniach bonzów z UE z sędziami Trybunału Europejskiego... opinia publiczna dowiaduje się od dziennikarza śledczego, który przez wiele lat... obserwuje jak działa ta cała zgraja...

A tak na marginesie... Robert Kropiwinicki...to jest ten sam gościu, co za pensje radnego... dorobił się siedmiu mieszkań w Legnicy? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ula dnia Pon 14:55, 20 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:37, 20 Gru 2021    Temat postu:

"Co się stanie z polskim dezerterem? Gen. Skrzypczak: Za parę miesięcy będzie nikim. Białorusini pozbędą się go

„Dla mnie, jako żołnierza, to jeżeli jest wojna, to nie ma innego wyroku dla żołnierza, który przechodzi na stronę wroga, jak kara śmierci. Tymczasem okazuje się, że na wojnie są tylko żołnierze, policjanci i strażnicy graniczni, ale już prokuratura żyje w zupełnie innym świecie. Nie mogę tego pojąć” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, odnosząc się do sprawy dezercji Emila Czeczko, który był żołnierzem 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie.

wPolityce.pl: Czy sprawa rozliczeń w Wojsku Polskim po dezercji Emila Czeczki jest już pana zdaniem zakończona? Minister Błaszczak zdecydował się odwołać jego przełożonych - dowódcę baterii, dowódcę plutonu i dowódcę 2 dywizjonu w Węgorzewie.

Dużo emocji w mediach wywołały pana słowa, że dezerter powinien ponieść karę śmierci.

Prezydent Polski mówi nam, że jesteśmy w stanie wojny hybrydowej. Cały rząd też to mówi. Faktem jest, że na granicy polsko-białoruskiej cały czas mają miejsce ataki na naszych funkcjonariuszy ze strony Specnazu, służb białoruskich, itd. W wyniku tego mamy rannych polskich policjantów, strażników granicznych, żołnierzy. To przepraszam, co to jest? Stan wojny czy nie? Moim zdaniem jesteśmy w stanie wojny, skoro tak mówią politycy. I nagle słyszmy, że temu dezerterowi grozi tylko do 10 lat więzienia. To gdzie jest kłamstwo w tej sprawie? Jest wojna czy jej nie ma? Dla mnie, jako żołnierza, to jeżeli jest wojna, to nie ma innego wyroku dla żołnierza, który przechodzi na stronę wroga, jak kara śmierci. Tymczasem okazuje się, że na wojnie są tylko żołnierze, policjanci i strażnicy graniczni, ale już prokuratura żyje w zupełnie innym świecie. Nie mogę tego pojąć.

Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie wiem, mam nadzieję, że prokuratura wyjaśni wszystkie okoliczności tego wydarzenia, również wskaże, kto i na jakim etapie popełnił błędy w tej sprawie. Osobiście widzę, że ukarany został tylko poziom pośredni. Natomiast jest też kwestia kary dla tego zdrajcy, nawet nie powiem, że polskiego obywatela, bo moim zdaniem z automatu powinien zostać pozbawiony praw obywatelskich.

Jeśli Emil Czeczko zostanie zbyt łagodnie osądzony przez polski wymiar sprawiedliwości, to może to wpłynąć negatywnie na morale naszych żołnierzy?

Oczywiście. Bo to oznacza utratę powagi przez wszystkich, którzy są zaangażowani w obronę granic. Jeżeli od paru miesięcy wszyscy mówią o wojnie, a nagle okazuje się, że jej w zasadzie nie ma i dezerter ma pójść do więzienia, to krew się burzy w żołnierzu. Co więcej, może się jeszcze okazać, że nasi żołnierzy będą sądzeni za to, że rzekomo używają przemocy wobec imigrantów, jeżeli taka będzie postawa polityków. Dla mnie to jest obraza żołnierzy, że ktoś pozwolił sobie na takie opowiadanie w mediach, że temu zdrajcy, który szkaluje Polskę, oskarża polskich żołnierzy o mordowanie migrantów, grozi najwyżej 10 lat więzienia.

A gdyby hipotetycznie ten dezerter został skazany na dożywocie, to pana zdaniem zdaniem dalej byłaby to niewystarczająca kara?

Po pierwsze, to na pewno już nigdy tego człowieka nie dostaniemy w swoje ręce. Łukaszenka nam go nie wyda. Po drugie, jeżeli my się tak będziemy cackać ze zdrajcami, to świadczyłoby to o naszej słabości. Nie ma sentymentów i za zdradę jest tylko jeden wyrok i nie ma innej – kara śmierci.

Czy sądzi pan, że Emil Czeczko przeszedł z własnej inicjatywy na białoruską stronę, czy też był do tego namawiany? A może był białoruskim szpiegiem, bo i takie spekulacje się pojawiają.

Tylko ludzie, którzy nie znają się na wojsku mogą mówić, że szeregowy mógł być szpiegiem. Po drugie, jego nikt nie namawiał do tego kroku. Uciekł na Białoruś przed odpowiedzialnością karną w Polsce. Wiedział, że tutaj go nic dobrego nie czeka, tym bardziej, że został złapany prowadząc pod wpływem alkoholu, po marihuanie, bił matkę. W związku z tym zdradził ojczyznę i poszedł na Białoruś. Moim zdaniem to człowiek niezrównoważony emocjonalnie

akie wnioski z tej sytuacji powinny zostać wyciągnięte? Co zrobić, by zminimalizować ryzyko kolejnych dezercji?

System naboru do wojska jest nieszczelny, dlatego że takie osoby jak on nigdy nie powinny do wojska trafić. Nie wiem, jak to się stało, że ktoś go zweryfikował jako dobrego kandydata na żołnierza. Jeśli się go nie uszczelni, to podejrzewam, że będziemy mieli takich zdrajców więcej. W związku z tym należy zweryfikować ten system. Natomiast w tej konkretnej sytuacji to po tym, gdy ten człowiek pobił swoją matkę i jego dowódcy dowiedzieli się o tym, to następnego dnia powinien on zostać wyrzucony z wojska na zbity pysk. Nie ma miejsca dla damskich bokserów w armii. Tymczasem nie wiem, dlaczego przeniesiono go do innej jednostki. Chyba próbowano go chronić. To był błąd. Powiem więcej – gdyby którykolwiek służący pode mną dowódca tak się zachował, to po pierwsze straciłby u mnie wiarygodność, a po drugie już by nie był dowódcą. Chciałbym wierzyć w to, że służby znają wszystkich tych, którzy budzą jakiekolwiek wątpliwości i szybko ich teraz wyłapią.

W sprawie dezertera pojawia się jeszcze jeden wątek. Niedługo po przekroczeniu granicy udzielił on wywiadu białoruskiej telewizji, w którym w wyjątkowo ostry sposób kłamał na temat działań polskich funkcjonariuszy przy granicy – twierdził m.in., że polskie służby strzelają do migrantów, ale też, że strażnicy graniczni strzelają do… polskich wolontariuszy. Pan uważa, że te opowieści wywołają oczekiwany przez białoruskie służby efekt propagandowy?

Na Zachodzie nikt w to nie uwierzy, w Mińsku i na Kremlu też w to nie wierzą, ale to wykorzystają. Ten przekaz idzie też do Białorusinów i Rosjan i oni już mogą w to uwierzyć, jednak ogólnie skutek takich działań będzie moim zdaniem wątpliwy.

Czy Emil Czeczko będzie jeszcze jakoś wykorzystywany przez białoruskie służby? Co się z nim ostatecznie stanie?

Wykręcą z niego wszystko, wykorzystają go do szkalowania Wojska Polskiego i Polski, ale w końcu się go pozbędą. Za parę miesięcy będzie już nikim. Nie wiem, co konkretnie z nim zrobią, czy gdzieś go osiedlą, czy tez go zabiją, w każdym razie nie wróżę mu świetlanej przyszłości na Białorusi ani gdziekolwiek indziej."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:45, 20 Gru 2021    Temat postu:

"Przegięcia Donalda Tuska nie da się już nie widzieć. Ulatnia się pierwotny zachwyt. I coraz bardziej kurczą się oczekiwania

Potoczne powiedzenie mówi, że najgorsza jest przesada. Młodzież używa być może dosadniejszego słowa na ten rodzaj deformacji w wyrażaniu swoich uczuć lub poglądów – przegięcie. Wydaje się, że po kilku miesiącach szerzenia agresji politycznej i nienawiści do przeciwników Donald Tusk osiągnął ten stopień przegięcia, który stał się już dość powszechnie zauważalny.

Co więcej, powoli widoczne stają się konsekwencje nadmiernej intensywności uczuć niechęci do polityków, związanych z obecnym obozem władzy. Skutki te nie są korzystne dla Donalda Tuska i jego ambicji. Można nawet zaryzykować, że zaczynają się one obracać przeciwko niemu i jego intencjom.

Tego rodzaju przekroczenia dopuszczalnej granicy w publicznych sporach politycznych, nawet jeśli mają charakter konfliktu, dopuścił się wczoraj Donald Tusk podczas wiecu w obronie wolności mediów, cytując pod Pałacem Prezydenckim fragment wiersza Czesława Miłosza „Który skrzywdziłeś”:

Znowu w sposób banalny – ale te są czasami najbardziej czytelne – posłużę się kalką funkcjonującą w potocznym języku. Donald Tusk „przeciągnął strunę”. Naruszył kanon obowiązujący w cywilizowanym świecie, przynajmniej jeśli chodzi o rywalizację w obszarze polityki. Zjawisko, o którym mówię, określane też niekiedy słowem „przeholowanie”, polega na tym, że do uczuć niechęci do przeciwnika politycznego dołącza się pragnienie, by obiekt wrogości spotkało coś złego. Grożenie swemu rywalowi, że zapłatą za jego postawę będzie dotkliwa, sroga kara. Albo życzenie mu, aby tak się stało.

"Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla Ciebie byłby świt zimowy i sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta."
Uzupełnił zaś zdaniem, że adresatem tego wiersza jest „mieszkaniec tego pałacu”.

Słowa Czesława Miłosza Donald Tusk przytoczył z pełną premedytacją, jako wygodną zasłonę dla wyrażenia swoich poglądów. Należy je traktować jako rodzaj ostrzeżenia i po trosze mitycznej przepowiedni.

W przemówieniu Donalda Tuska – jeśli dodać do tego jego okrzyk: „Zmieciemy tę władzę, nie będzie po nich śladu!”, uwolniona zostaje potrzeba zemsty, jako źródło mobilizacji zwolenników Platformy Obywatelskiej do zwiększenia natężenia walki z PiS. Trzeba pamiętać o tym, że pragnienie zemsty jest konglomeratem najsilniejszego stanu emocji, wykorzystujących racjonalne warunki jej spełnienia. Klinicznym potwierdzeniem tego mechanizmu jest przypadek Ryszarda Cyby, który 11 lat temu w Łodzi wtargnął do siedziby Prawa i Sprawiedliwości, gdzie zastrzelił działacza tej partii Marka Rosiaka.

Wydaje się, że coraz więcej Polaków zauważa, że Donald Tusk w coraz większej ilości spraw stracił umiar. Ulatnia się też pierwotny zachwyt. I coraz bardziej kurczą się oczekiwania.

A wszystkiemu winna przesada."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czytelnik
Użytkownik



Dołączył: 06 Lut 2021
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:48, 20 Gru 2021    Temat postu:

"Dlaczego Tusk tak bardzo pielęgnuje w Polsce nienawiść? Czy idzie tą drogą, bo leży ona w interesie sił zewnętrznych?


Powinniśmy dobrze ten moment zapamiętać: oto Donald Tusk, były premier, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, dał sygnał do kolejnej eskalacji społecznego napięcia. Nie uczynił tego po raz pierwszy (pamiętamy choćby „moherową koalicję”), ale tym razem naprawdę przekroczył czerwoną linię.

Tusk formalnie „jedynie zacytował” wiersz Miłosza, i już słyszymy, że to przecież nie on, ale Poeta. Nie jest to jednak tłumaczenie, które można zaakceptować. Każdy, kto wprowadza do debaty publicznej obrazy wieszania przeciwników politycznych, bardzo brzydko się bawi.

Tusk od zawsze z jednej strony głosi „politykę miłości”, z drugiej zawsze dba o to, by w Polsce trwała wojna domowa. Wprowadza toksyny, których później nie sposób się pozbyć. Teraz - nie pierwszy raz - autoryzuje język eksterminacji, język pogardy dla przeciwnika politycznego. I znów o dwie długości konkurencję, która też przecież bardzo często nie odstawia nogi.

Najważniejsze pytanie brzmi: dlaczego Tusk tak bardzo, od tak wielu lat, pielęgnuje w Polsce nienawiść? Dlaczego tak bardzo dba, by przekraczano kolejne granice? Jaki jest sens takich działań, skoro jak dotąd, w tym rozdaniu, politycznie są nieskuteczne? Czy przewodniczący PO liczy, że jednak podpali kraj i w ten sposób dojdzie do władzy? Czy też idzie tą drogą, bo leży ona w interesie sił zewnętrznych?

Spisane będą czyny i rozmowy. Kiedyś poznamy prawdę. "


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:18, 28 Gru 2021    Temat postu:

Czytelnik napisał:
"Andrzej Gwiazda: Trudno powiedzieć, kto wyrządził Polsce większą krzywdę - Wałęsa czy Michnik

W programie „Magazyn śledczy Anity Gargas” na antenie TVP pokazano w czwartkowy wieczór niepublikowane wcześniej nagranie z wizyty Adama Michnika w willi Wojciecha Jaruzelskiego. Nagranie powstało w 2000 r., w noc z 12 na 13 grudnia. Nieżyjąca od 8 lat dziennikarka Teresa Torańska przeprowadzała wówczas z Jaruzelskim wywiad - tak powstał film dokumentalny „Noc z generałem”. Scena z Michnikiem nie została wzięta pod uwagę w scenariuszu, ponieważ - jak mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” reżyser dokumentu, Maria Zmarz-Koczanowicz - naczelny dziennika z Czerskiej odwiedził komunistycznego generała spontanicznie.
Równie spontanicznie okazywał swoje uczucia wobec generała, który 13 grudnia 1981 r. stanął przeciwko własnemu narodowi - wprowadzając stan wojenny, który był całkowicie niezgodny nawet z prawem obowiązującym w PRL. Adam Michnik cieszył się z kolei (i cieszy po dziś dzień) sławą zaciekłego antykomunisty i obrońcy demokracji. Już po 1989 r. naczelny „Gazety Wyborczej” często bronił czy usprawiedliwiał Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka (obu uznając w jednym z wywiadów za „ludzi honoru”), a już w pokazanej w programie Gargas rozmowie wręcz gloryfikował postawę komunistycznego dyktatora

O zażyłość między „demokratą”, „antykomunistą” a ojcem stanu wojennego portal wPolityce.pl pyta opozycjonistę czasów PRL, Andrzeja Gwiazdę, który w tym kontekście przypomina o pewnej wypowiedzi Michnika z początku lat 90.

To nie Marta Lempart wprowadziła wulgarne określenia do polityki, ale to Michnik pierwszy wrzeszczał: „Odp…” się od generała. Jest to znamienne
— mówi nasz rozmówca.

Michnik pierwszy uznał publicznie generała za człowieka honoru. To wskazywałoby, że istniała jakaś umowa między Michnikiem lub jego środowiskiem a dowódcą stanu wojennego. Potwierdzałoby to również uporczywą plotkę, którą słyszałem z różnych kręgów, a która nie ma potwierdzenia w papierach, że w rozmowie werbunkowej Michnika z SB pada stwierdzenie: „Dostaniecie czasami w mordę, ale to wam się opłaci”
— podkreśla.

Być może ta plotka opiera się tylko na tej zasadzie, że opłaciło się Michnikowi. Został w końcu na wiele lat przywódcą opinii publicznej. Ten układ był bardzo ważny i zdemaskowanie takiej umowy, takiego współdziałania, jest być może konieczne, a przynajmniej byłoby bardzo pożyteczne dla oczyszczenia sposobu myślenia jeszcze wielu ludzi w Polsce
— zauważa.

Przez wielu ludzi w Polsce Adam Michnik wciąż jest uważany za „obrońcę demokracji” i autorytet, na równi z byłym prezydentem Lechem Wałęsą (którego zresztą w pierwszych latach III RP zaciekle zwalczał na łamach „Gazety Wyborczej”).

Trudno powiedzieć, czy Polsce bardziej zaszkodził Wałęsa, czy Michnik. Na pewno wiele szkody zostało wyrządzone w Polsce przez zaćmienie sposobu myślenia
— ocenia Gwiazda.

Istotna część społeczeństwa nie mogła używać własnego rozumu, bo był przytłumiony wiarą w tak zwane autorytety i Michnik został wywindowany na pozycję autorytetu i przywódcy
— podkreśla współtwórca WZZ Wybrzeża i NSZZ Solidarność.

Demaskacja tego układu była i jest bardzo ważna
— podsumowuje nasz rozmówca. "


Trudno powiedzieć... jednak gdybym miała wybierać... to wydaje mi się, że z tych dwóch,,,to raczej Michnik...
Wałęsa był był tylko nie za bardzo świadomym o co idzie gra... rozgrywanym pionkiem na szachownicy. którego przesuwał Kiszczak... natomiast Michnik - inteligent - był dokładnie wtajemniczony..Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:23, 28 Gru 2021    Temat postu:

Czytelnik napisał:
"Kraśko przez lata jeździł bez prawka. Wstawił się za nim Żakowski: "Wybitni ludzie jak Kraśko są skarbem

Jak poinformował "Super Express", prezenter TVN został zatrzymany do rutynowej policyjnej kontroli na początku kwietnia. Podczas kontroli okazało się, że Kraśko nie posiada prawa jazdy już od kilku lat.

Osoba znająca sprawę przekazała "SE", że prokuratura postawiła dziennikarzowi zarzuty, a Kraśko przyznał się do winy i został skazany na 7,5 tys. zł i kolejny rok zakazu prowadzenia pojazdów.

W obronę dziennikarza TVN wziął Roman Giertych, adwokat znany z zagorzałego popierania opozycji.

"Odczepcie się od Kraśki! To jego prywatna sprawa. Nikomu krzywdy nie zrobił. Poniósł przewidzianą prawem karę i tyle. Każdego kto w tej sprawie ma inne zdanie zachęcam do wyrażenia go. Ban murowany".

Najprawdopodobniej TVN zaczął wyciągać konsekwencje wobec swoich pracowników. Według zapowiedzi, wczorajsze "Fakty" miał poprowadzić Kraśko. Tak się jednak nie stało.

Ostatecznie, za sześć lat prowadzenia auta bez prawa jazdy Kraśko... przeprosił na Instagramie.

Wiele razy w tym miejscu używałem słowa dziękuję za to, że są Państwo tutaj. Dzisiaj chcę i powinienem użyć innego słowa. Prowadzenie samochodu bez prawa jazdy nigdy nie powinno się wydarzyć i jakiekolwiek usprawiedliwienia tego nie zmienią

Jak podaje Wirtualnemedia.pl, TVN Grupa Discovery nie zamierza wyciągać konsekwencji dyscyplinarnych wobec Piotra Kraśki . Oświadczenie dziennikarza kończy więc sprawę.

„Kluczowe dla firmy jest to, że Kraśko naruszył przepisy poza miejscem pracy i bez związku z nią, a wskutek jego działań nikt nie ucierpiał”

– wynika z informacji wirtualnemedia.pl.
Kolejny obrońca

Publicysta "Polityki" i TOK FM Jacek Żakowski tłumaczył Kraśkę w rozmowie z wirtualnemedia.pl. Ocenił, że mamy populistyczną nagonkę na elity profesjonalne - lekarzy, prawników, dziennikarzy. „To jedno z największych zagrożeń publicznych” – przekonywał, broniąc dziennikarza TVN przed krytyką.

Usiłował przekonać, że sprawa sześcioletniej jazdy samochodami Kraśki bez prawa jazdy nie ma związku z działalnością zawodową prowadzącego "Fakty" TVN.

– Kraśko, jeżdżąc z prawem jazdy, jest tak samo świetnym dziennikarzem, jak bez prawa jazdy. To samo dotyczy innych profesjonalistów, z wyjątkiem zawodowych kierowców i polityków, którzy z wielu względów powinni być jak żona Cezara

– mówił Żakowski.

Jego zdaniem Kraśko nie powinien ponosić zawodowych konsekwencji wydanego przez sąd wyroku.

– Profesjonaliści, jak wszyscy inni ludzie, popełniają w życiu prywatnym błędy i jak inni ponoszą za nie kary. Jeśli nie sprzeniewierzają się profesjonalnej solidności, nie ma powodu, dla którego należałoby kary rozciągać na pracę. Celebryci, jak Kraśko, i tak ponoszą dodatkową karę, bo ich grzechy są publicznie dyskutowane, więc dochodzi zakłopotanie i wstyd. To pewnie jest największa kara
– tłumaczył publicysta „Polityki”.

Jacek Żakowski doszedł do wniosku, że tak utalentowani ludzie jak Piotr Kraśko „są skarbem publicznym”.

"Nie ma wielu takich. Jeśli będziemy marnowali ich pochopnie, to skażemy się na beztalencia i sami się ukarzemy" – dodał."


Panie Żakowski... nie wiem jak skomentować pana słowa?
Wiec odniosę się do nich króciutko...
Ja pierniczę! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ula
Administrator



Dołączył: 03 Paź 2018
Posty: 2252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 531 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:35, 28 Gru 2021    Temat postu:

Czytelnik napisał:
"Dlaczego Tusk tak bardzo pielęgnuje w Polsce nienawiść? Czy idzie tą drogą, bo leży ona w interesie sił zewnętrznych?


Powinniśmy dobrze ten moment zapamiętać: oto Donald Tusk, były premier, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, dał sygnał do kolejnej eskalacji społecznego napięcia. Nie uczynił tego po raz pierwszy (pamiętamy choćby „moherową koalicję”), ale tym razem naprawdę przekroczył czerwoną linię.

Tusk formalnie „jedynie zacytował” wiersz Miłosza, i już słyszymy, że to przecież nie on, ale Poeta. Nie jest to jednak tłumaczenie, które można zaakceptować. Każdy, kto wprowadza do debaty publicznej obrazy wieszania przeciwników politycznych, bardzo brzydko się bawi.

Tusk od zawsze z jednej strony głosi „politykę miłości”, z drugiej zawsze dba o to, by w Polsce trwała wojna domowa. Wprowadza toksyny, których później nie sposób się pozbyć. Teraz - nie pierwszy raz - autoryzuje język eksterminacji, język pogardy dla przeciwnika politycznego. I znów o dwie długości konkurencję, która też przecież bardzo często nie odstawia nogi.

Najważniejsze pytanie brzmi: dlaczego Tusk tak bardzo, od tak wielu lat, pielęgnuje w Polsce nienawiść? Dlaczego tak bardzo dba, by przekraczano kolejne granice? Jaki jest sens takich działań, skoro jak dotąd, w tym rozdaniu, politycznie są nieskuteczne? Czy przewodniczący PO liczy, że jednak podpali kraj i w ten sposób dojdzie do władzy? Czy też idzie tą drogą, bo leży ona w interesie sił zewnętrznych?

Spisane będą czyny i rozmowy. Kiedyś poznamy prawdę. "


Pytania, pytania, pytania... wyznawcy Tuska, totalna opozycja... oraz ich zwolennicy... ślepo wierzą to co usłyszą w TVN - czyli "cała prawdę, całą dobę"...
natomiast reszta ludzi... patrzy. słucha, obserwuje... ocenia, samodzielnie wyciąga wnioski...
O tym jakie?... okaże się po wyborach...Smile

A im więcej Tusk gada... tym więcej Polacy mają do myślenia....Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rycerz.fora.pl Strona Główna -> Co w polityce piszczy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 32, 33, 34  Następny
Strona 15 z 34

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin